Kinga Dunin czyta, Weekend

W krainie baśni z 1001 nocy straszą demony

Znane nam dzieła fantasy zazwyczaj bazują na średniowiecznych mitach arturiańskich, celtyckich, skandynawskich, czasem słowiańskich. Średniowiecze świata islamu jest bardziej widowiskowe. Kinga Dunin czyta trylogię „Dewabad” S.A. Chakraborty, „Bractwo” Mohameda Mbougara Sarra i „Adżami. Opowieści z Jafy” Yossiego Granovskiego.

S.A. Chakraborty, cykl Dewabad, t. 1–3: Miasto mosiądzu, Królestwo miedzi, Imperium złota, przeł. Maciej Studencki, We need YA 2021–2022

Stanowił łatwy cel.

Nahri uśmiechnęła się pod zasłoną, obserwując kłótnię dwóch mężczyzn podchodzących do jej kramu. Młodszy rozglądał się niespokojnie po ulicy, a starszy, jej klient, pocił w porannym chłodzie.

To książka – patrz: wydawnictwo – chyba przeznaczona jest dla young adult, kategoria, na którą jest aktualnie hajp, tak się mówi? Ale dla senior adult też się nada. Chociaż boję się, że gdyby istniała taka kategoria, to zapakowano by tam Kraszewskiego i setne wydanie Strasznego dziadunia Rodziewiczówny, nie dlatego, że senior adult to czytają, tylko że takie są stereotypy. Zresztą nie wiem, może właśnie to czytają, ja po prostu wciąż lubię dobrą fantastykę. Oraz, jeśli spojrzeć na to, co czasem jednak tu recenzuję, taką pisaną przez kobiety. Cieszę się, że na pytanie: „a gdzie są kobiety – autorki fantasy?” nie muszę już odpowiadać jak trzydzieści lat temu: no jest LeGuin i…

Ojciec Ziemia jest na nas zły

Co to jest dobra fantastyka, albo dobra wystarczająco, bo nie musi być arcydziełem, choć takie też się zdarzają? Dla mnie kryterium jest proste – dzięki niej można schować się pod kocem, odciąć na trochę od rzeczywistości i czytać, bo chcemy wiedzieć, co będzie dalej. Ta trylogia była dla mnie „good enough”, chociaż nie od początku. Jednak kiedy oswoiłam się z powieściowym światem, a akcja zaczęła przyspieszać, wpadłam po uszy.

Nahri poznajemy w Kairze – najpierw pod panowaniem francuskim, potem tureckim. Czyli początek XIX wieku. Nie ma to większego znaczenia, poza takim, że Nahri wie, czym jest życie pod obcą władzą. Kocha Kair, ale jest w nim odmieńcem – młodą kobietą, która stara się sama utrzymać dzięki tajemniczym zdolnościom leczniczym, oszustwom i kradzieżom. Udając, że odprawia starożytny rytuał, przypadkiem przywołuje dżina i zostaje przeniesiona do innego świata. To świat z tysiąca i jednej baśni, zaludniony przez dżiny, kilka ich rodów, i shafitów – mieszańców dżinów i ludzi. Ci ostatni to taka kasta niedotykalnych, dżinom nie wolno utrzymywać z nimi kontaktów.

Wszystkie te grupy mają za sobą długą historię krwawych konfliktów, wyrzynały się nawzajem, mają uzasadnione powody do zemsty… Poza tym są jeszcze różne inne stwory powietrzne i morskie, takie prosto z bajek, złe demony ifryty, latające lwy i wiele innych. Oraz latające dywany! Też mają swoje porachunki z dżinami.

Wielkie, piękne smoki! A co poza tym? [„Ród smoka” i „Lustrzanna”]

Nahri okazuje się shafitką, co będzie skrzętnie ukrywała, oraz ostatnią, jak się początkowo wydaje, przedstawicielką ważnego rodu uzdrowicieli, który został pozbawiony władzy. Wyląduje w największym, cudownym mieście dżinów, w pałacu i w środku intryg i konfliktów, a potem w środku wojny. Jej serce będzie rozdarte między pięknym dżinem, masowym shafito- i dżinobójcą oraz dobrym księciem Alim, skromnym i przestrzegającym zaleceń religijnych. Ale to jego rodzina odebrała władzę rodowi Nahri. Będzie dużo okrucieństwa, wręcz bestialstwa, oraz długich opisów przepychu – pałaców, strojów, egzotycznych potraw, ogrodów.

A gdzie to wszystko? Gdzieś między Saharą a Afganistanem.

Celem i happy endem – jasne, że musi być happy end – jest zaprowadzenie czegoś na kształt demokracji, pogodzenie różnych rodów, zapobieżenie przyszłym wojnom i nauczenie wszystkich większej tolerancji. (Wiem, to trochę nudne – naprawdę chodzi o pewien pierścień i pieczęć Sulejmana).

Nazwisko tej amerykańskiej autorki mogłoby wskazywać na jej pochodzenie ze Wschodu, ale jest to nazwisko po mężu. Natomiast ona jest konwertytką z katolicyzmu na islam i zrobiła to wcześniej, jako nastolatka. Zawsze chciała się zajmować historią i kulturą Bliskiego Wschodu. Znane nam dzieła fantasy zazwyczaj bazują na średniowiecznych mitach arturiańskich, celtyckich, skandynawskich, czasem słowiańskich, średniowiecze świata islamu jest bardziej widowiskowe. I to mnie dodatkowo zaciekawiło.

Młodzi dorośli trzęsą rynkiem wydawniczym. Przyglądamy się literaturze young adult

*
Mohamed Mbougar Sarr, Bractwo, przeł. Jacek Giszczak, Wydawnictwo ArtRage 2022

Tłum, który czekał od brzasku, z trudem powstrzymał się teraz od tupania nogami: niecierpliwił się, dyszał, gwizdał; musiał wreszcie zobaczyć śmierć.

Zebrani oczekują na egzekucję, zginąć ma para młodych ludzi przyłapanych na grzesznej miłości przed ślubem.

Wszystko dzieje się w muzułmańskim świecie, w Afryce, w fikcyjnym państwie Sumalu. Jedną jego prowincję opanowało Bractwo. Rząd centralny obiecuje, że ją odbije, ale linia demarkacyjna od lat się nie zmienia.

Fantastyka? Nie, bo fantastykę poznajemy po okładce. Raczej przypowieść.

W mieście Kalep grupka miejscowych inteligentów postanawia wydawać gazetkę, która będzie wzywała do obalenia Bractwa. Przy okazji prowadzą dość seminaryjne dyskusje. Jaki jest lud? Czy można przewidzieć, co zrobi? Czy w ogóle istnieje? Jaką odpowiedzialność moralną poniosą, rozpowszechniając swoją gazetę? Co będzie, jeśli spowoduje ona represje wobec niewinnych? Czy odmieni ona ludzi, którzy tak chętnie przyłączają się do kamienowania? A może poruszy ich widok biczowanej sąsiadki, która umie zachować się z godnością?

Przyjrzymy się też Bractwu i jego zwolennikom. Szef miejscowej milicji to inteligentny fanatyk. Jest też gotowy na męczeństwo młodzieniec, który naprawdę robi to dla boga, chociaż większość bojowników przyłączyła się do Bractwa z dość prozaicznych powodów.

Dojdzie do starcia, ale ponieważ nie jest to fantastyka, na ostateczne pokonanie zła chyba szanse są niewielkie.

O tym autorze pisałam niedawno, pochodzi z Senegalu, jest laureatem Nagrody Goncourtów za inną książkę. Chyba nie zostałam miłośniczką jego stylu, ale tamta powieść wydawała mi się ciekawa. Ta może bardziej oddziałuje na emocje, ale jest chyba zbyt prosta. Chociaż pewno prawdziwa: trudno zwykłym ludziom walczyć z tyranią fundamentalistów, szczególnie jeśli nie można liczyć na pomoc z zewnątrz.

Francuzka, Senegalczyk czy po prostu pisarze?

*
Yossi Granovski, Adżami. Opowieści z Jafy, przeł. Roman Vater, Wydawnictwo Filtry 2023

Chciałbyś usłyszeć, jak zacząłem obracać „towarem”? To tak, jakbym ci opowiedział całe swoje życie…

Urodzony w Tel Awiwie Yossi Granovski był izraelskim żołnierzem, potem policjantem, wcześnie wysłany na emeryturę zamieszkał w Jafie, zmienił poglądy, zaczął pisać. Obecnie wydaje hebrajskie czasopismo „Neged” (hebr. przeciw) poświęcone literaturze arabskiej.

Jafa była portowym, wielokulturowym miastem arabskiej Palestyny. Według ONZ-owskiego planu podziału Palestyny z 1947 roku miała pozostać arabską eksklawą. W 1948 roku została zaatakowana przez Izrael i zdobyta. Uciekło z niej około stu tysięcy arabskich mieszkańców. Pozostali zostali zgromadzeni w dzielnicy Adżami i otoczeni drutem kolczastym, jej opuszczenie wymagało przepustki. Nazywano ją „gettem”.

Prawo do pamięci, prawo do smutku

To są okoliczności zewnętrzne istotne dla tych opowieści, pojawi się w nich na moment nawet sam Ben Gurion i jego proste marzenie: Juden innen, Arabs raus. Mimo to atmosfera tej książki jest inna, ciepła. To gawędy, często snute w kawiarniach przy filiżance kawy, czasem łotrzykowskie. Ich bohaterami nie są Żydzi, ale ci inni, bardzo różni. Zresztą kto jest Żydem? Może nim być czarny muzułmanin z Egiptu, to tylko kwestia wpisu w paszporcie. W małym mieszkaniu biała rodzina Żydów z Maroka żyje w bliskiej przyjaźni z dwoma czarnymi młodzieńcami, ludzie mimo wszystko jakoś układają stosunki między sobą.

To sympatyczna książka, przeczytałam ją z przyjemnością, o bardzo niesympatycznych, przynajmniej dla Palestyńczyków, czasach. Tłumacz w posłowiu pisze, że tak widzi drogę do dekolonizacji literatury izraelskiej, w której brakuje pełnokrwistych arabskich bohaterów.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij