Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą podczas próby złożenia kwiatów na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. – Jestem dumny ze swojego prezydenta – mówił, opuszczając cmentarz. – Faszyści! Bandyci! – krzyczeli w tle protestujący. Komentarz Macieja Gduli.
Ambasador Rosji, wybierając się na cmentarz żołnierzy radzieckich w czasie, gdy żołnierze rosyjscy mordują Ukraińców, wiedział, co robi. Rosyjska machina propagandowa wykorzystuje bohaterów walki z faszyzmem z czasów II wojny światowej, żeby uzasadnić dzisiejszy imperializm i niesprawiedliwą wojnę. Siergiej Iwanow Andriejew wystąpił jako część tej machiny i byłby naiwny, gdyby zakładał, że nie spotka się na miejscu z protestami.
Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew oblany czerwoną farbą przy Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie.
Fot. dzięki współpracy Piotr Molęcki/eastnews.pl pic.twitter.com/rkiO7dneoV
— Łukasz Bok (@LukaszBok) May 9, 2022
Na tym proteście zdarzyła się rzecz niewątpliwie nieprzyjemna. Ambasador został oblany farbą imitującą sztuczną krew. Na wszystkich publicznych imprezach tego typu wydarzenia nie powinny mieć miejsca i służby starają się – i słusznie – do nich nie dopuścić. Jednocześnie w demokratycznych krajach zdarzają się one niestety od czasu do czasu. W latach 90. Jerzy Wiatr, ówczesny Minister Edukacji, obrzucony został jajkami. Jajkami rzucano też niecelnie do Aleksandra Kwaśniewskiego podczas jego drugiej kadencji. W 2000 roku obrzucony tortem został Leszek Balcerowicz.
Ambasador Rosji oblany symboliczną "krwią"#StopWar #StopWarInUkraine pic.twitter.com/sBvC1uTPhM
— Piotr Halicki (@Piotr_Halicki) May 9, 2022
Zachęcanie do tego typu ekspresji politycznej byłoby głupotą. W polityce demokratycznej rezygnujemy z przemocy na rzecz rozwiązywania sporów politycznych za pomocą dyskusji. Trudno jednak nie zauważyć, że ekscesy demokracji, gdy politycy zostaną oblani farbą lub obrzuceni tortem, są czymś o niebo łagodniejszym niż sposób traktowania przeciwników politycznych w autokracji takiej jak Rosja.
Może to mało przyjemne, ale wolę demokrację, w której obywatele oblewają znienawidzonych polityków sztuczną krwią niż Rosję, gdzie władza znienawidzonych przez siebie polityków po prostu zabija. pic.twitter.com/Mnl3TCe0OG
— Maciej Gdula (@m_gdula) May 9, 2022
W Rosji bowiem, gdy ktoś nie podoba się władzy, zostaje przez nią uwięziony albo po prostu zabity. Tak stało się z Anną Politkowską, Aleksandrem Litwinienką czy Borysem Niemcowem.
Teraz rosyjska propaganda będzie pewnie wykorzystywać obraz ambasadora jako dowód na wrogą postawę polskiego państwa wobec Rosji. Może gdyby Rosja i tak codziennie nie posługiwała się czarną propagandą wobec Polski, warto by się tym przejmować. Obecnie nie ma to jednak większego znaczenia.
Państwo polskie prowadzi politykę solidarności z zaatakowaną Ukrainą, a nie politykę obłaskawiania rosyjskiej dumy. Jest to słuszne i nie należy z tej polityki rezygnować. Na pewno zapewnić trzeba teraz lepszą ochronę polskim placówkom dyplomatycznym w Rosji, bo narażeni oni będą w większym stopniu na agresję, być może także o charakterze odwetowym, organizowaną po cichu przez państwo rosyjskie.
Póki wojska rosyjskie atakują i okupują Ukrainę, rosyjscy dyplomaci w całym demokratycznym świecie będą słusznie uznawani za reprezentantów agresora. Będą wygwizdywani, nazywani faszystami i ośmieszani. Jest tylko jeden prosty sposób, jak z tym skończyć: wycofać wojska rosyjskie z Ukrainy.