Rocznie tracimy na Ziemi obszar lasów wielkości Wielkiej Brytanii. Tymczasem bez lasów przetrwanie ludzkiej cywilizacji nie będzie możliwe.
Dla większości ludzi las to po prostu zbiór drzew – nieważne jakich, ilu gatunków i czy same drzewa wystarczą. Są drzewa, jest las. Lasem nazywa się równie dobrze Puszczę Białowieską, jak i plantację sosen na drewno. Powszechne jest też przekonanie, że można las zasadzić – czasem nazywa się to przywracaniem dzikości przyrodzie.
Jednak las to nie pole uprawne, nie da się go hodować – chyba że chodzi o lasy gospodarcze, jak wspominane plantacje drzew, które z dzikością i naturalnością za wiele wspólnego nie mają. A lasy naturalne niszczy się na wiele sposobów, lekceważąc lata badań naukowych pokazujących na przykład, jak destrukcyjne dla ekosystemów leśnych są nawet szutrowe drogi. Bo dzielą siedliska na kawałki, co nie wszystkim organizmom odpowiada. Ale ważniejsza jest wygoda ludzi, przyroda jakoś sobie poradzi.
czytaj także
I jakoś sobie radzi, wymierając. Plantacje drzew, które wydawały się lasami, zamierają, bo są często jednowiekowe i mało zróżnicowane genetycznie, a przez to nieodporne na susze, fale upałów, wichury i nawałnice. Na terenach po wypalonej tropikalnej Puszczy Amazońskiej, Kongijskiej i w Indonezji gleba jest tak uboga, że na uprawy i pastwiska nadaje się jedynie przez parę lat. Ekosystemy, które trwały przez tysiąclecia, nie odtworzą się szybko, nie można ich zasadzić. Nie zasadzimy też tajgi ani australijskiego buszu, które również płoną.
Kiedy las jest lasem
Czym zatem jest las? Złożonym ekosystemem wielu organizmów wpływających na siebie i zależących od siebie nawzajem. Dominują w nim drzewa, ale równie ważne są inne gatunki, jak choćby mikroorganizmów, roślin i zwierząt, których skład zależy między innymi od strefy klimatycznej, rodzaju podłoża geologicznego, gleby czy też wilgotności.
Skład gatunkowy lasu może się oczywiście zmieniać, dostosowując do zmieniających się warunków środowiskowych. Takie zmiany możemy obserwować po lokalnych katastrofach – huraganach, naturalnych pożarach, gradacjach owadów, które mogą zniszczyć część drzew. Zazwyczaj las się po takich zdarzeniach odnawia, między innymi dzięki puli nasion w glebie, które tylko czekają na okazję, by wykiełkować. Sygnałem dla nich może być na przykład dostęp do światła słonecznego.
Petelczyc: Całe zło w Brazylii zaczyna się od nierówności [rozmowa]
czytaj także
Skład gatunkowy lasu zmienia się też pod wpływem obserwowanych obecnie zmian klimatycznych. Z lasów na terenie Polski znikają między innymi sosny i świerki, dla których zaczyna być za gorąco i za sucho. Osoby zainteresowane podobnymi problemami odsyłam do znakomitego wykładu prof. Jerzego Szwagrzyka.
Co nam po lesie
Pierwotnie las był dla ludzkiej społeczności przede wszystkim źródłem pożywienia. Wraz z nastaniem epoki rolnictwa (około 10 tysięcy lat temu) zaczął jednak przeszkadzać, również w produkcji żywności. Wycinano lasy pod pola uprawne i hodowlę zwierząt; większość społeczeństw uniezależniła się od żywności pochodzącej z lasu.
Lasy jednak dalej dostarczały drewna używanego do budowy domów, środków transportu i mebli oraz jako paliwo. Zaczęto sadzić drzewa, powstały lasy gospodarcze złożone głównie z gatunków najbardziej korzystnych ekonomicznie, a las, podobnie jak pozostałe ekosystemy, był i jest traktowany głównie jako źródło surowców. Z powodu zbieżności nazewnictwa traktuje się tak i naturalne lasy, i plantacje drzew (lasy gospodarcze). Jednak dla właściwego funkcjonowania świata ożywionego i ludzkich społeczności niezbędne jest pozostawienie jak największych obszarów lasów w stanie w jak najmniejszym stopniu naruszonym ludzką działalnością.
Las w kryzysie
Wylesianie jest jedną z głównych przyczyn kryzysu klimatyczno-ekologicznego. Przede wszystkim prowadzi do uwolnienia kolejnych megaton gazów cieplarnianych. Zaburza globalny cykl hydrologiczny, między innymi dlatego, że las zatrzymuje wodę również po ulewach, dzięki czemu nie spływa ona gwałtownie do rzek, a później do mórz i oceanów. Niszczone są siedliska wielu gatunków – główny powód szóstego, masowego wymierania gatunków.
Wylesianie jest jedną z głównych przyczyn kryzysu klimatyczno-ekologicznego.
Podam tylko jeden przykład, zwierząt niezbyt spektakularnych. To owady, z których wymieraniem następuje wyjątkowo gwałtowne współwymieranie innych gatunków: roślin, które owady zapylają, innych zwierząt, dla których są pokarmem. Owadami żywi się wiele gatunków ptaków – jeżeli nie przez całe życie, to karmią nimi swoje młode. Bez owadów znikną z naszego nieba choćby jerzyki i jaskółki. Żywią się nimi żaby, ropuchy, rzekotki, jaszczurki, jeże, nietoperze i krety. Wszystkie te zwierzęta, które wydają się nam pospolite, bez owadziej diety nie przeżyją. Hodowlane pszczoły nie są w stanie zapylić wszystkich roślin, również wielu uprawnych, z prostego powodu – miliony lat koewolucji roślin i owadów doprowadziły do często bardzo specyficznej budowy kwiatów, które tylko konkretne gatunki owadów mogą zapylać.
czytaj także
Przy okazji pożarów Amazonii pojawiły się głosy, że jest ona źródłem tlenu – że około 20% tlenu w ziemskiej atmosferze powstaje w Puszczy Amazońskiej. To jednak nieprawda (Amazonia produkuje około 6% tlenu), a poza tym nawet gdybyśmy spalili wszystkie paliwa kopalne i wszystkie lasy, to stężenie tlenu w atmosferze (21%) nie ulegnie zmianie. Zmieni się natomiast stężenie gazów cieplarnianych, w tym dwutlenku węgla i metanu, podnosząc dodatkowo temperaturę na Ziemi. Z tego względu szczególnie niebezpieczne są pożary lasów borealnych, jak choćby w Kanadzie i Syberii. Płoną tam nie tylko drzewa, ale duże ilości ściółki (która jest praktycznie nieobecna w lasach tropikalnych), bagna i torfowiska, uwalniając nagromadzone w nich znaczne ilości węgla.
czytaj także
Tracimy też ogromne obszary, które dzięki swojej biologicznej różnorodności zdecydowanie lepiej wiążą dwutlenek węgla w procesie fotosyntezy niż jakiekolwiek monokultury. Puszcza Amazońska to zaś ekosystem, który (w odróżnieniu od większości innych lasów) wcześniej właściwie nie doświadczał naturalnych pożarów. Oznacza to, że proces odnowy, gdyby go nawet umożliwiono, trwałby niezwykle długo. Rosnące tam gatunki drzew przez miliony lat zaadaptowały się do warunków, w których ogień nie stanowi zagrożenia. Dziś, wraz z rosnącą temperaturą i spadkiem wilgotności, stają się coraz bardziej podatne na pożary, a te coraz częściej są celowo wzniecane przez człowieka.
Nie wystarczy zasadzić miliardów drzew
Jako remedium na kryzys klimatyczno-ekologiczny proponuje się ostatnio sadzenie drzew. O tym, że nie są to działania wystarczające, można poczytać tutaj. Również Polsce nie pomoże postulowane przez ministra Szyszkę tworzenie Leśnych Gospodarstw Węglowych. W skrócie – nie ma takiej ilości drzew, lasów, które byłyby w stanie przerobić uwalniany bez przerwy do atmosfery dwutlenek węgla emitowany z paliw kopalnych. Musimy przede wszystkim drastycznie zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych. I nie wycinać istniejących lasów.
Nie ma takiej ilości drzew, które byłyby w stanie przerobić uwalniany do atmosfery dwutlenek węgla.
Jako jeden z powodów konieczności wylesiania podaje się rzekomą potrzebę intensyfikacji produkcji żywności. Czemu rzekomą? Pisałam o tym niedawno, mówi też o tym raport specjalny ONZ. Po prostu obecny system produkcji żywności jest nastawiony głównie na zysk, a nie na zapewnienie całej społeczności ludzkiej wystarczającej ilości pożywienia. Prowadzi to między innymi do nadprodukcji mięsa, a co za tym idzie – do jego nadkonsumpcji. Tyle że do nadkonsumpcji głównie w bogatszej części świata, tam, gdzie takie nadmiary żywności można łatwo sprzedać.
Prawdziwą hipokryzją jest podpisanie niedawno pomiędzy Unią Europejską a południowoamerykańską organizacją Mercosur kolejnej międzykontynentalnej umowy handlowej. Zakłada ona import między innymi wołowiny, drobiu i soi (przeznaczanej głównie na paszę dla zwierząt) z krajów członkowskich Mercosur, w tym Brazylii i Argentyny. A tam hoduje się je na wylesionych obszarach Amazonii (tutaj apel środowiska naukowego w sprawie tej umowy).
Nie ma darmowych obiadów, czyli co trzeba wiedzieć o śladzie węglowym [wyjaśniamy]
czytaj także
Politycy wciąż w lesie
Bez lasów przetrwanie ludzkiej cywilizacji nie będzie możliwe, choćby z powodu rosnącej temperatury, susz, degradacji gleby. Postępujące wylesianie nasila te procesy (rocznie tracimy na Ziemi obszar lasów wielkości Wielkiej Brytanii), a one z kolei przyspieszają wymieranie lasów – nazywa się to dodatnim sprzężeniem zwrotnym. Te zmiany widać zresztą i w Polsce, gdzie od paru lat postępuje wysychanie terenów rolnych, skutkujące znacznymi stratami w uprawach. (Wylesianie to jeden z czynników tego procesu, a o mitach na temat lesistości Polski można przeczytać tutaj).
Chcemy mieć wodę, musimy mieć lasy górskie. Tymczasem Fundusz Leśny dopłaca do ich wycinki
czytaj także
W Polsce w obronie lasów działa wiele osób – ruchy oddolne, jak choćby Obóz dla Puszczy, Inicjatywa Dzikie Karpaty, liczne organizacje pozarządowe z nimi współpracujące. A od mniej więcej roku, nie tylko w naszym kraju, działają oddolne ruchy społeczne: Fridays for Future, Earth Strike, Extinction Rebellion czy Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Nagłośniły one ostrzeżenia środowiska naukowego – jako ludzkość stoimy na krawędzi katastrofy klimatyczno-ekologicznej i już teraz, dzisiaj, wczoraj, trzeba próbować się od tej krawędzi odsunąć.
Zapewne to siła i masowość działań i protestów spowodowały wprowadzenie do programów wyborczych głównych polskich partii politycznych punktów związanych z przeciwdziałaniem kryzysowi klimatyczno-ekologicznemu. Mam jednak nieprzyjemne wrażenie, że wynika to raczej z chęci zwabienia określonej grupy wyborców i wyborczyń niż z dobrze zaplanowanej, spójnej strategii działań w obliczu katastrofy. Niewielki jest też stopień świadomości tego, co się już dzieje, i tego, co nastąpi – łącznie z najbardziej pesymistycznymi scenariuszami. Bo nie tylko musimy zrobić wszystko, żeby zahamować coraz groźniejsze zmiany, ale zaplanować adaptację do tych, które nastąpiły, i do tych, które nadejdą. Przystosować trzeba będzie każdą dziedzinę życia – służbę zdrowia, politykę socjalną i społeczną, rolnictwo, energetykę, transport.
czytaj także
Przy czym najbardziej niebezpieczne jest ciągle obecne przeświadczenie, że najważniejszy jest wzrost gospodarczy, czasem dla niepoznaki nazywany zrównoważonym. Niestety, nie ma już miejsca na żaden wzrost, a na pewno nie zapewnią go wycięte lasy. Społeczeństwo ludzkie musi się w końcu zatrzymać i zacząć współdziałać w ratowaniu tych resztek dzikiej przyrody, która nam została. Również w Polsce.
Głód, zniszczenie, choroby, migracje i wojna. Tak, mowa o twoim życiu
czytaj także
**
Dr hab. Paulina Kramarz pracuje w Instytucie Nauk o Środowisku Wydziału Biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Większość jej badań dotyczy biologii i ekologii owadów – między innymi wpływu czynników antropogenicznych, takich jak zanieczyszczenia metalami ciężkimi i pestycydami, na liczebność populacji, fizjologię i biochemię owadów, a także czynników naturalnych, jak temperatura, jakość pożywienia czy też pasożyty. Obecnie zajmuje się przede wszystkim aspektami biologii ewolucyjnej związanymi z dymorfizmem płciowym oraz doborem płciowym u owadów.
Naukowym hobby dr hab. Pauliny Kramarz jest ochrona biologiczna upraw oraz agroekologia. Współtworzyła i działa w nieformalnej organizacji skupiającej badaczy i badaczki z całej Polski – Nauka dla Przyrody.