Kraj

Taśma Morawieckiego: nie ma afery, jest ideolo

Jakby ktoś miał jeszcze złudzenia, że szef polskiego rządu to wizjoner i herold cywilizacyjnego skoku Polski w hipernowoczesność, który tylko na użytek twardego elektoratu PiS opowiada czasem farmazony – powinien je stracić po poznaniu „taśmy Morawieckiego”.

Z tej taśmy afery nie będzie. A jednak warto posłuchać, a choćby i tylko poczytać. Opublikowany przez dziennikarzy Onetu zapis nagrania knajpianej rozmowy z udziałem Mateusza Morawieckiego z 2013 roku to dowód, jak bardzo najntisowy mentalnie jest szef rządu, który zerwać miał przecież z wiernopoddańczą, imitacyjną logiką entuzjastów globalizacji à la washington consensus. Jakby ktoś miał jeszcze złudzenia, że szef polskiego rządu to wizjoner i herold cywilizacyjnego skoku Polski w hipernowoczesność, który tylko na użytek twardego elektoratu PiS opowiada czasem farmazony – powinien je stracić nieodwołalnie.

Najpierw jednak coś na plus: w kretyństwa głoszone przez własną partię o zderzeniu cywilizacji czy inwazji islamu na Europę Morawiecki chyba nie wierzy. Zacytujmy:

Morawiecki: No ku***. Wiesz, kiedyś przypłyną, kiedyś coś zrobią. […] Te iphony pokażą im: tu żyje się tak, a tu tak. I co my zrobimy jak flotylla tratw ku***, nawet tam z północy Afryki będzie na południe? […] Będziemy strzelać, będziemy odpychać ich, wiesz.

Diagnoza źródeł nadchodzącego (wówczas) kryzysu migracyjno-uchodźczego to nawet rozsądny miks demografii (tam, czyli w Afryce, społeczeństwo młode, tu starzejące się), rudymentów ekonomii (tu bogato, tam biednie) i teorii komunikacyjnej (biedni widzą świat bogatych). Mało to postępowe (a gdzie ocieplenie klimatu? gdzie neokolonializm i rozpętane z udziałem Zachodu wojny?), ale jakoś przynajmniej trzeźwe. Trudno się zorientować, czy dla dzisiejszego premiera wizja strzelania do płynących na tratwach przybyszów z południa to katastroficzna prognoza, czy tylko naturalna recepta na wędrówkę ludów – czytając stenogram życzliwie i z dobrą wolą zawieśmy więc osąd w tym miejscu.

Drugi plus należy się za finansową oligarchię. Kolejny cytat:

Morawiecki: Ku*** siedzą ci bogaci Amerykanie, Żydzi, Niemcy, Angole, Szwajcarzy, nie? Siedzą w swoich głębokich, wiesz, fotelach. Mają nakumulowane tego oczywiście kapitału tyle, że możesz ich tam w dupę pocałować. Jeszcze się prosisz oczywiście o ten kapitał, nie? Oni oczywiście w tej swojej chciwości… Ja cały czas tak patrzę na ten świat z punktu widzenia geo i historycznego trochę. I mi się wydaje, że popełniają błąd […] Jakby nie dokonują pewnej redystrybucji tego.

Tyle masz praw, ile pieniędzy

czytaj także

Tyle masz praw, ile pieniędzy

Kim Phillips-Fein

Powiedzmy, że opowieść o miliarderach, co chomikują miliardy i świat cały mają w poważaniu, i że to chyba z ich strony błąd, jak mówi historia i geopolityka – sytuuje Morawieckiego na pozycjach „światłego konserwatyzmu” à la Benjamin Disraeli. Bo ten właśnie polityk anglosaskiej prawicy ponad sto lat temu zrozumiał, że nadmiar nierówności zabija spójność wspólnoty i ani chybi sprowadzi na społeczeństwo rewolucję.

Niestety, kiedy trochę poskrobać, pod powierzchnią rozsądku i realpolitik kryje się ekonomiczny paleokonserwatyzm, społeczny zamordyzm i zwykła wyższościowa bucerka.

Sachs: Plutokracja kontra reszta świata

Morawiecki: Jak ludzie ci zapier*** za miskę ryżu, jak było w czasach po drugiej wojnie światowej i w trakcie, to wtedy gospodarka cała się odbudowała.

Zacznijmy od tego, że „zapierdalanie za miskę ryżu” to faktycznie świetna recepta na szybki wzrost, ale na etapie akumulacji pierwotnej, gdy społeczeństwo rolnicze przekształca się w przemysłowe – tak rodziła się potęga Anglii w wieku XIX, tak też cywilizację i dobrobyt budowała Korea Południowa. Na jawny ahistoryzm tego podejścia nakłada się anachroniczna teoria – überpatriota Morawiecki mógłby skorzystać z dorobku chociażby polskiego ekonomisty Michała Kaleckiego, by zrozumieć, dlaczego nie sprawdza się teza, że to oszczędności rodzą inwestycje, ergo czemu głodzenie narodu niekoniecznie przyspiesza budowę fabryk.

Morawiecki: Mam absolutnie pozytywne zdanie o Merkelowej, Sarkozym czy jak się ten nowy nazywa… Hollande i tak dalej. Że oni w takim świecie, jak dzisiaj są, gdzie przez pięćdziesiąt lat ludziom się wydawało, że zawsze będzie lepiej, emerytury będą dość wysokie, żyć będziemy coraz dłużej, służba zdrowia będzie za darmo ku*** i edukacja za darmo, oni tą krzywą, która wiesz tak szła co do oczekiwań, oni muszą ją odkręcić, nie. I takie rzeczy się dzieją.

Powszechnie dostępna służba zdrowia („za darmo, kurwa”) i edukacja też za darmo to dla Morawieckiego z „Sowy i przyjaciół” fanaberia sytych i rozleniwionych społeczeństw zachodnich. Horrendalny koszt, wiszący kamieniem młyńskim u szyi europejskiego kapitalizmu w XXI wieku – a nie najważniejsza inwestycja w kapitał ludzki, decydujący przecież o sile współczesnych gospodarek. To drobiazg, że wywalczone przez pokolenia prawa człowieka świata cywilizowanego szef polskiego rządu traktuje jak rozwojową kulę u nogi – ale już fakt, że wannabe Kwiatkowski 2.0 traktuje podstawowe usługi publiczne jak stratę, a nie czynnik wzrostu, powinien nas nieco zaniepokoić. Choć już niekoniecznie dziwić – skoro właśnie w kategoriach kosztu na kredyt (a nie – mniej lub bardziej efektywnej inwestycji w kapitał ludzki) ówczesny jeszcze minister rozwoju w chwili szczerości potraktował nawet flagowy program społeczny własnego rządu. Na spotkaniu z sympatykami i członkami PiS dwa lata temu mówił wprost: „W dłuższej perspektywie to nam nie zbuduje PKB. Państwu bardziej niż konsumpcja potrzebne są inwestycje i oszczędności. A przypominam, że 500 plus jest na kredyt. Zadłużyliśmy się o dodatkowe 20 mld zł, bo chcemy promować dzietność”.

Niepełnosprawni nie grają w „wielkiej, biało-czerwonej drużynie”

Dawno wojny nie było, więc się ludziom w dupach poprzewracało. Coś może nawet jest na rzeczy – tylko jaką receptę, bez rozpętania kolejnej, widzi Morawiecki na rozbuchane aspiracje konsumpcyjne Europejczyków? „Odkręcić krzywą oczekiwań”. Choć „to trudne”, to wtedy wszystko „da się zreperować”. Rewelacja, ekolog jakiś, czy inny postwzrostowiec?

Teza, że oczekiwania konsumpcyjne społeczeństw Zachodu zostały rozbudzone nadmiernie, nie jest ani nowa, ani szczególnie kontrowersyjna – przede wszystkim na gruncie ekonomii zrównoważonego rozwoju, nauki o klimacie, ale też krytyki kultury późnego kapitalizmu i zwyczajnego zdrowego rozsądku. Szkoda tylko, że troska Morawieckiego o przyszłość Zachodu i podziw – lekko dziś kłopotliwy – dla Merkel, Sarkozy’ego czy Obamy ogniskuje się nie wokół redystrybucji dóbr od nadmiernie bogatej elity, w tym Morawieckiego osobiście, do coraz bardziej sfrustrowanych 99 procent, lecz na obniżce płac i docięciu do końca tych usług publicznych, które jeszcze po powojennym boomie Europejczykom zostały. Jak chce po tym powstrzymać ich gniew, w „Sowie” nie mówi, a przecież wojny (co „zmienia perspektywę w pięć minut”) raczej nie pragnie. Najlepszej odpowiedzi dostarcza chyba język i praktyka ekipy, którą po zmianie sojuszy Morawiecki współtworzy.

W momencie nagrania rozmowy ówczesny doradca Donalda Tuska zdążył już w swym banku zarobić około 30 milionów złotych. Nadmiar bogactwa widzi jednak dopiero za granicą, jeżdżąc po świecie, po „hedge fundach” u Amerykanów, Niemców, Żydów, Angoli i Szwajcarów w ich głębokich fotelach, a nie po prostu w globalnej klasie społecznej, do której od kilkunastu lat sam należy.

Bogata i chciwa zagranica, roszczeniowy lud i świadomość, że bez wzięcia społeczeństw za mordę to wszystko musi w końcu szlag trafić, może nawet zanim zaleją nas masy młodych Afrykanów – to całkiem spójna perspektywa polityczna. Do rządzenia Polską z Kaczyńskim i po Kaczyńskim dużo bardziej użyteczna niż wszystkie teorie układów, postkomunizmów i innych gorszych sortów razem wzięte.

A może to nie brak dyplomatycznego wyczucia Morawieckiego?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Sutowski
Michał Sutowski
Publicysta Krytyki Politycznej
Politolog, absolwent Kolegium MISH UW, tłumacz, publicysta. Członek zespołu Krytyki Politycznej oraz Instytutu Krytyki Politycznej. Współautor wywiadów-rzek z Agatą Bielik-Robson, Ludwiką Wujec i Agnieszką Graff. Pisze o ekonomii politycznej, nadchodzącej apokalipsie UE i nie tylko. Robi rozmowy. Długie.
Zamknij