„Witam was, bracia i siostry, na tej mszy świętej patriotycznej, gdzie będziemy Bogu dziękować za wszystko czym obdarowuje naszą ojczyznę!”
To, co wydarzyło się później na ulicach, w sukach i komendach, już wszyscy widzieli na zdjęciach, filmach, przeczytali w licznych relacjach. Ale sądzę, że mało kto miał okazję słuchać kazania w kościele św. Barbary, z którego wyszedł Marsz Niepodległości.
– Pan z wami. I z Duchem Twoim. – Milkną organy. – Bardzo serdecznie chciałbym powitać wszystkich uczestników – prowadzący mszę zawiesza głos, po chwili zastanowienia mówi dalej–- można powiedzieć: bohaterów! dzisiejszego Marszu Niepodległości. Witam serdecznie władze Ruchu Narodowego z panem prezesem posłem Robertem Winnickim, władze stowarzyszenia Marsz Niepodległości z panem prezesem Robertem Bąkiewiczem i wiceprezesem Witoldem Tumanowiczem, władze Młodzieży Wszechpolskiej z prezesem Bartoszem Berkiem, władze Obozu Narodowo-Radykalnego z kierownikiem Aleksandrem Krejckantem, władze związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z panem prezesem Karolem Wołkiem. Serdecznie witam sztandary Narodowych Sił Zbrojnych, Armii Krajowej i innych organizacji patriotycznych oraz narodowych, kombatantów II wojny Światowej oraz działaczy opozycji antykomunistycznej, witam działaczy Ruchu Narodowego i współtworzących go organizacji. Witam motocyklistów z międzynarodowego rajdu katyńskiego. Witam przedstawicieli dziesiątków różnych organizacji patriotycznych i ruchów kibicowskich z całego kraju. […]. Witam katolickie i patriotyczne media. […] Witam was, bracia i siostry, na tej mszy świętej patriotycznej, gdzie będziemy Bogu dziękować za wszystko, czym obdarowuje naszą ojczyznę!
Polityka historyczna, czyli kto zabił Laurę Palmer? [rozmowa z Piotrem Osęką]
czytaj także
Kościół Św. Barbary jest wypełniony po brzegi. Stoję gdzieś w tylnej części, przy jednym z filarów oddzielających nawy. Wokół mnie prawie sami młodzi ludzie, wszyscy z naszywkami lub opaskami na rękach, obowiązkowo z symboliką żołnierzy wyklętych, NSZ, PW. Niektórzy trzymają sztandary, choć niezupełnie rozwinięte, z falangą, mieczykiem Chrobrego. Są też ludzie starsi, lecz tych jest zdecydowanie mniej.
Na ambonę wchodzi ksiądz, który poprowadzi kazanie. Mówi łagodnym głosem dobrotliwego ojca, wymownie akcentując ważniejsze słowa.
– To, co było obojętne dla Europy, stało się faktem! Pan Bóg, jedyny rządca narodów i władca historii, wysłuchał modlitwy pokoleń Polaków. To przy ołtarzach kościoła w naszej ojczyźnie umacniał się duch wolnego narodu – płynie głos z ambony. – Gdy komuś brakowało powietrza wolności – przychodził do kościoła. Tu bowiem mówiono polskim językiem, tu zawsze był skrawek niepodległości. […] Ale by ją zabić, zamykano klasztory, zabraniano kształcić kapłanów i zakonników. Kto chce zabić wolność, musi najpierw zburzyć ołtarze!
– Ale nasze życie nie może być obojętne. Jest ono opowiedzeniem się za Jezusem albo przeciwko niemu. […] Kto nie wierzy w Boga, ten wierzy w byle co! Współczesnym chrześcijanom trzeba powiedzieć: nie bójcie się, że wybraliście kochać Boga. Bardzo często krepuje nas lęk przed opinią publiczną, która bywa natrętna, niemoralna, wyzuta z sacrum. Ogarnia nas lęk przed tym, co ktoś powie, co pomyśli, jeśli publicznie przyznamy się do wiary w Boga. […] Prawdziwy chrześcijanin nie ma dwóch twarzy, nie ma dwóch serc, nie ma dwóch języków i podwójnego życia, prywatnego i publicznego. Ma tylko jednego Boga, jedną prawdę i jedno życie!
Teraz zmienia głos na bardziej srogi, poważny.
Kiedy myślę o Polsce, to widzę polskie rycerstwo na polach Grunwaldu i posłów papieża Innocentego XI przybywających z prośbą: Królu ratuj Europę przed niebezpieczeństwem tureckim! I powtarzam za Janem III Sobieskim: Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył!
– Myśląc o Polsce, wczytuję się w kazania sejmowe księdza Piotra Skargi. […] Przeklęty kto zasmuca matkę swoją, a którą jest pierwsza i zasłużeńsza matka jako ojczyzna, od której imię macie i wszystko, co macie, od niej jest!
– Kiedy myślę o Polsce, kojarzy mi się wołanie: Panie pułkowniku Wołodyjowski, larum grają! Nieprzyjaciel w granicach a Ty się nie zrywasz, szabli nie chwytasz? Co się stało z Tobą żołnierzu, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz?
– Kiedy myślę o naszej ojczyźnie, biegnę na Jasną Górę. Jan Paweł II mówił: Można na różne sposoby pisać dzieje Polski, można je interpretować wedle wielorakiego klucza. Jednakże jeśli chcemy dowiedzieć się, jak płyną te dzieje w sercach Polaków, trzeba przyjść na Jasną Górę! Trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, by czuć, jak bije serce narodu w sercu matki!
Hańba: Postawy nacjonalistyczne czy neofaszystowskie nie znikną nagle
czytaj także
– Jestem dumny jako Polak i każdy z nas z twórców Konstytucji 3 maja, zaczynającej się od słów: W imię Trójcy Przenajświętszej! A dziś Boga odstawiają na pobocze? Żyjemy tak, jakby Boga nie było? Kiedy myślę o Polsce, widzę podchorążych, kosynierów, kibitki na Sybir pędzone, słyszę rozbity fortepian Chopina i przypominam katechizm polskiego dziecka!
– Kiedy myślę: ojczyzna, to słyszę modlitwę wieków i słowa Adama Mickiewicza: „Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił”. Widzę całą historie ludzi mądrych, uczonych i świętych widzę bogactwo mojej kultury. Biblioteki, muzea, uniwersytety, szkoły, zamki, pałace, nekropolie, muzykę, malarstwo, literaturę, stroje ludowe, mieszczan, wieśniaków, wojów, rycerzy, żołnierzy, powstańców, bohaterów, nauczycieli i… zdrajców!
– Przypominam złote myśli ojca naszej wolności, marszałka Piłsudskiego: Bezsilna wściekłość dusiła mnie nie raz, że niczym zaszkodzić wrogom nie mogę, że muszę w milczeniu słuchać kłamliwych słów o Polsce, Polakach i naszej historii. […] Nie ma Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej! Na jej mapie Polska jest stale oskarżana w innych państwach, jest tym wyrażana niedwuznaczna chęć posiadania w środku Europy państwa, którego kosztem można by załatwić wszystkie porachunki europejskie! Podziwu godne jest to zjawisko, że te projekty międzynarodowe znajdują tak chętne ucho i… języki nie gdzie indziej jak w Polsce! Historię swoją piszmy sami!
czytaj także
– Kiedy mówię: ojczyzna, myślę o pamiętnym Cudzie nad Wisłą, o pamiętnym wrześniu 1939, jak „prosto do nieba czwórkami szli” obrońcy Westerplatte. Słyszę tych, których wywieziono do Katynia i na całą nieludzką ziemię. Pytam: gdzie są dziś wasze groby, a gdzie ich nie ma?
– Kiedy myślę o Polsce, widzę świat pracy i protesty w Poznaniu, Gdańsku, Szczecinie, Radomiu, Płocku, Lublinie i pytam tych z 13 grudnia wywleczonych w nocy: jakie nadzieje rozgrzewały wtedy wasze serca? Kto był wtedy z wami, kto wam pomagał, kto was bronił? To był tylko Ojciec Święty i Kościół polski! Ilu dzisiaj o tym pamięta, a ile nie chce o tym myśleć? Więcej: wyrządzają krzywdę Kościołowi i ojczyźnie!
– Kiedy myślę: ojczyzna, to widzę białą postać ojca świętego Jana Pawła II, który na lotnisku Okęcie całuje polską ziemię!
Z pierwszych rzędów wstaje teraz młoda kobieta, podnosi baner z cytatem z Jana Pawła II: „Rasizm to grzech, który stanowi wielką zniewagę Boga”. Odwraca się w stronę zgromadzonych, stoi w ciszy, tuż obok dużego malowidła przedstawiającego Ojca Świętego w jak zwykle dobrotliwej, pełnej troski pozie. Na kobietę rzucają się ludzie, w tym członkowie zakonu Rycerzy Chrystusa Króla, w charakterystycznych czerwonych szatach z Jezusem na plecach. Nawy kościoła przeszywa teraz kobiecy krzyk. Jeden, drugi, potem kolejne. Ludzie próbują zerwać transparent. Potem zaczynają popychać, kopać, rzucać obelgi. Nikt nie staje w jej obronie. Nikt. Wynoś się stąd! Wynocha! Przepychają ją w stronę bocznego wyjścia, tam kobieta upada na podłogę. Teraz wloką ją po ziemi, podnoszą za ubrania, wyrzucają na zewnątrz kościoła jak worek kartofli. Zamykają drzwi.
– Ja tego nie chciałam rozwijać w kościele – powie mi później kobieta – Ale po tym, co tam usłyszałam, to wiedziałam, że muszę. Jak mnie wyrzucili, znalazłam się wśród grupy narodowców stojącej przed kościołem. Zauważyli od razu, że coś nie tak i zaczęli zwoływać innych. Zaczęłam uciekać, ale szli za mną. Miałam transparent pod ręką, wypadł mi, ale już się po niego nie wracałam. Ich było ze dwudziestu. Na szczęście szła jakaś grupa zagranicznych turystów, więc zapytałam, czy mogę się do nich przyłączyć. Gdyby nie oni, nie wiem, co by się stało.
czytaj także
Tymczasem ksiądz nie przerywa kazania, nawet nie wstrzymuje głosu, nawet nie robi pauzy. Żadnego, najmniejszego gestu.
– Polska jest matką szczególną, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi, dlatego ma prawo do miłości szczególnej! […] Bez odpowiedniego, opartego na głębokich religijnych podstawach wychowania moralnego w rodzinie, w szkole, w całym życiu społecznym nie da się zmienić ludzi!
– A kiedy mówię: Polska, rozważam słowa gen. brygady biskupa Tadeusza Płoskiego: Tu o sprawiedliwość kamienie wołają. Tu spryt się nagradza, wyszydza prawość. Tu depcze się prawdę i krzyżuje świętość. Tu kpi się z proroków, patriotów, mędrców. Tu dużo się krzyczy, a robi niewiele. Tu wyznaje się Boga jedynie w kościele. Tu podcina się skrzydła wielkim ideałom. Tu życie poświęcić to jeszcze za mało. Tu honor, wstyd, dumę odesłano w baśnie. Cóż to za kraj? A to….
No to amen.
*
Uprzedzam pytanie osób, które będą wątpić: wszystkie wypowiedzi spisane zostały na podstawie nagrań.
Mszę w kościele św. Barbary celebrował ks.prałat Maciej Szymański, duszpasterz pszczelarzy.
*
Tekst ukazał się oryginalnie na facebookowym profilu autora.
czytaj także
***
Bartek Sabela (ur. 1982) – podróżnik, fotograf, reporter, autor książek związany z wydawnictwem Czarne. Za reportaż literacki Wszystkie ziarna piasku nominowany do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej. Regularnie współpracuje z „Kontynentami” oraz „Dużym Formatem” „Gazety Wyborczej”.