Kto wie, może to nasi dzielni narodowcy wpuścili do wody rybę-zgniatacza?
Kiedy Donald Tusk ogłosił, że jest socjaldemokratą, zrobiło mi się dziwnie. Przypomniał mi się komiks Mleczki z lat siedemdziesiątych, w którym naga kobieta prezentuje nogi, piersi i pośladki, a na końcu dodaje: „Posiadam również duszę”. Poprawka: Tusk stwierdził, że jest trochę socjaldemokratą. Brzmi to osobliwie. Brzmi to jak mistrz małodobry. Zainteresowanych pogłębieniem tematu mistrza małodobrego odsyłam do powieści Sapkowskiego. A jeśli nie macie na to Państwo czasu, to przeprowadźcie inny, mniej energochłonny eksperyment mentalny. Wyobraźcie sobie, że idziecie ciemnym zaułkiem, aż tu nagle pojawia się czarna postać, która mówi: „Jestem odrobinę miłosierny”.
Tusk już jakiś czas temu wyjaśniał, na czym polega jego miłosierdzie. Powiedział, że kiedyś, jako młody, czysty liberał, uważał, iż każdy ma sam sobie radzić. Teraz, po wielu doświadczeniach związanych z rządzeniem, doszedł do wniosku, że jeśli rodzice albo samotny rodzic ma niepełnosprawne dziecko, nad którym musi czuwać przez całą dobę, to żadna ekonomia chicagowska mu nie pomoże. Ciekawe, że my, Polacy, oddaliśmy władzę komuś, kto potrzebował sześciu latach rządzenia, żeby dojść do takiego wniosku. To może tym razem zagłosujemy na beztroskie zwierzątko z brzytwą?
Tusk użył pięknego przykładu: dziecko. W Polsce wszyscy dzieci kochają, oczywiście na odległość, bo w praktyce dziecko się bije albo zostawia pod, hm, ryzykowną opieką księdza. Dziecko to przykład piękny i dobrze dobrany, bo Tusk ma właśnie zamiar zwiększyć zasiłki dla opiekunów niepełnosprawnych dzieci. I równocześnie – ale tym się już nie chwali – zlikwidować (w większości przypadków) lub drastycznie zmniejszyć zasiłki dla opiekunów niepełnosprawnych dorosłych. Pisze o tym obszernie ostatni numer „Wprost”, nazywając to „eutanazją w białych rękawiczkach”. Bardzo łagodne określenie na stawianie kogoś przed takim wyborem: bliska mi osoba umrze albo z głodu, albo z powodu – na przykład – awarii respiratora, którego sama nie obsłuży. Białe rękawiczki? No, chyba że zaśpiewamy jak Vavamuffin: „Ekonomiści i politycy, w białych rękawiczkach krwawi bandyci”. A propos ekonomistów: ekonomista, który tnie takie wydatki w warunkach kryzysu, to nie tylko mistrz małodobry, ale także małomądry: zarzynanie socjalu dorzyna gospodarkę.
Mogę się tylko domyślać, że Tusk z Rostowskim przeczytali jakiś sondaż, z którego wynikło, że większość Polaków kocha niepełnosprawne dzieci, ale niepełnosprawnych dorosłych wręcz przeciwnie. Jakoś łatwo mi uwierzyć w taki wynik sondażu. Czytałem w necie opowieść o tym, jak sąsiedzi zniszczyli niepełnosprawnemu podjazd dla wózka, tłumacząc to tak: „Nie będzie jeździć po ulicach, bo toto powinno w domu siedzieć”. Słyszałem też dowcip: „Jaka część warzywa jest najtrudniejsza do zjedzenia? Wózek inwalidzki”. Pewna osoba relacjonowała też, jak w autobusie facet ryczał na inwalidę: „Ty pasożycie, żresz za moje podatki! Ty sam byś się zabił”. Dlatego, powtarzam, łatwo mi uwierzyć w taki sondaż, tym bardziej że inne sondaże też robią się kosmiczne.
W tym samym „Wprost” można wyczytać, że 60 procent licealistów otwarcie wyznaje antysemityzm. A 40 procent wierzy, że powstanie warszawskie zakończyło się sukcesem militarnym. No cóż, można powiedzieć, że panowie z prawicy osiągają sukcesy w rządzeniu tym krajem. Tusk w programach socjalnych, a Kaczyński w polityce historycznej.
A poza tym – news z ostatniej chwili – na Bałtyku pojawiła się ryba-zgniatacz jąder. Nie należy kąpać się bez kąpielówek, chyba że jest się kobietą. Albo kastratem. „Albo kastratem” dopisałem po namyśle, bo populacja kastratów nad Bałtykiem jest znikoma. Ale teraz może się zwiększy. Niemcy na przykład kąpią się nago. W Świnoujściu na plaży można przeżyć magiczny moment, kiedy z plaży pełnej zawstydzonych grubasów w kąpielówkach przechodzi się nagle do strefy grubasów-golasów, którzy bezwstydnie cieszą się swoim ciałem. I to są właśnie Niemcy.
Stosowna tabliczka w języku niemieckim informuje, że nie wolno przekraczać granicy nago. Wywieszono ją po protestach Polaków, przerażonych wizją kolejnej inwazji niemieckiej, tym razem nagiej. Nagiej i grubej. Kto wie, może to nasi dzielni narodowcy wpuścili do wody rybę-zgniatacza? W polskiej odwiecznej walce z germańską nawałą byłoby to rozwiązanie odrobinę miłosierne.