Karel de Gucht, unijny komisarz ds. handlu, mimo odrzucenia ACTA w europarlamencie nie składa broni.
4 lipca Parlament Europejski odrzucił międzynarodową umowę handlową dotyczącą zwalczania obrotu towarami podrabianymi. Przeciwko ACTA opowiedziało się 478 europarlamentarzystów i europarlamentarzystek, „za” – jedynie 39. Losy porozumienia wydają się już przesądzone.
Mimo negatywnego głosowania w PE unijny komisarz ds. handlu, Karel de Gucht, zapowiada, że to nie koniec prac nad ACTA. Gucht nie zamierza wycofać złożonego do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wniosku o sprawdzenie zgodności umowy z prawem wspólnotowym. Jeśli Trybunał nie wyda krytycznej opinii, dojdzie do następnego głosowania, ale jest to raczej mało prawdopodobne.
ACTA było fundamentalną ustawą dla współpracy państw w ściganiu „piractwa” internetowego oraz ustalenia odpowiedzialności podmiotów komercyjnych, które je umożliwiają bądź tolerują. Przyjęcie ACTA w obecnym kształcie prowadziłoby do narzucenia dostawcom usług internetowych obowiązku bliskiej współpracy z właścicielami praw autorskich, co sprowadza się do filtrowania ruchu w sieci w celu przeciwdziałania takim praktykom, jak wymiana plików w sieci P2P (peer to peer). Oburzeni przeciwko ACTA, którzy wyszli na ulice, wiedzieli, o co kruszą kopie.
Dzisiaj wprowadzenie w życie postulatów zwolenników ACTA wydaje się niemożliwe. Jak twierdzi Michael Bauwens, teoretyk ruchu P2P, „stary system wali się na naszych oczach”. Podkreśla, że najważniejsze jest znalezienie nowego sposobu finansowania twórczości, jak i uznanie, że dziś wszyscy jesteśmy twórcami, dokonując każdego dnia tysięcy mikroskopijnych transakcji wymiany informacji. O ile obecny system odmawia adaptacji, o tyle rośnie potrzeba radykalniejszych przeobrażeń.