Kto odważy się uratować Solidarność?
Czy dziś na tej samej demonstracji moglibyśmy krzyczeć „wolne media” oraz „chcemy chleba”?
„Spięcie” to projekt współpracy międzyredakcyjnej pięciu środowisk, które dzieli bardzo wiele, ale łączy gotowość do podjęcia niecodziennej rozmowy. Co jakiś czas Krytyka Polityczna, Kontakt, Kultura Liberalna, Klub Jagielloński oraz Nowa Konfederacja wybierają nowy temat do dyskusji, a powstałe w jej efekcie materiały publikują naraz na wszystkich pięciu portalach.

Czy dziś na tej samej demonstracji moglibyśmy krzyczeć „wolne media” oraz „chcemy chleba”?
Spięciowcy, tak szczerze powiedzcie, czy was Solidarność porusza? Czy wywołuje w was emocje? Czy jesteście ciekawi jej historii i historii ludzi, którzy ją tworzyli? Czy solidarnościowcy to wasi idole? Serio pytam.
Solidarność zostanie z nami jako część naszego historycznego dziedzictwa. Jest to jednak dziedzictwo, które pochodzi z innego świata. My będziemy tworzyć coś innego.
„Solidarność” to polski produkt najwyższej jakości. Nie była ona ruchem robotniczym, ale samoorganizującą się reprezentacją wspólnoty narodowej. Gdyby nie ona, być może Polska skierowałaby się na kurs białoruski.
Tragizm opowieści o „Solidarności” polega na zredukowaniu całego ruchu społecznego do kilku postaci, które następnie weszły ze sobą w konflikty polityczne.
To głównie kobiety są „niezbędnymi pracownikami” na pierwszej linii frontu walki z pandemią.
Czy faktycznie żyjemy w świecie, który produkuje tak wiele dóbr, że wszyscy możemy żyć w dobrobycie, ale bez wzrostu?
Pandemia jest dla Walczyńskiego pretekstem do krytyki kapitalizmu. Jednak tak naprawdę autor krytykuje produktywizm i konsumpcjonizm. Z emfazą niepomagającą w rozwiązaniu konkretnych problemów.
Kapitalizm jest jak bestia, którą każdego dnia musimy karmić naszą pracą.
Byłoby szkoda zmarnować kryzys, wracając do modelu, który doprowadził nas do klimatycznej katastrofy.