W sobotę wieczorem, 13 lipca młody mężczyzna postrzelił Donalda Trumpa przemawiającego do swoich wyborców w Pensylwanii. Zapewne wpłynie to na wynik wyborów prezydenckich, które odbędą się już za cztery miesiące.
Kilka minut po tym, gdy Trump zaczął przemawiać na wiecu w Butler, w stanie Pensylwania – jakieś 50 kilometrów na północ od Pittsburgha – rozległo się osiem strzałów. Strzelec mierzył z dachu niecałe 200 metrów od miejsca, gdzie odbywało się polityczne zgromadzenie. Jeden z pocisków trafił w prawe ucho Trumpa, który prawie natychmiast został wyprowadzony ze sceny. Zanim to się stało, nie zapomniał o wzniesieniu zaciśniętej pięści na znak zwycięstwa.
Te ekscytujące momenty – i fantastyczne zdjęcia z tych sekund – zmieniają całą dynamikę starcia o prezydenturę 2024. W tej chwili Trump jest nie tylko prześladowanym przez prawo bohaterem, ale prezydentem wybranym i ocalonym przez samego Boga, jak twierdzą jego wielbiciele.
Mimo że Trumpowi nic się nie stało, kolejny pocisk zabił jednego z uczestników wiecu, który rzucił się, żeby ochronić swoją rodzinę. Kolejne dwie osoby zostały ranne. Jest to do pewnego stopnia klęska amerykańskich tajnych służb; na wiecu znajdowało się około tysiąca policjantów i ochroniarzy. Mimo to uczestnicy wiecu byli zmuszeni wskazać policji strzelca znajdującego się na dachu, którego służby specjalne następnie zastrzeliły. Część tłumu wpadła w panikę, podczas gdy inni, w odpowiedzi na gest Trumpa, zaczęli skandować: „Fight, fight, fight” oraz „USA, USA”.
Kim był zamachowiec
Próby zamachu na byłego – i być może przyszłego prezydenta USA – dokonał 20-letni mężczyzna z Bethel Park na południowych przedmieściach Pittsburgha, godzinę drogi od Butler. Thomas Matthew Crooks był zarejestrowany jako republikanin, choć w 2021 roku, jako siedemnastolatek jednorazowo wsparł demokratów, przekazując im piętnaście dolarów. Wybory w 2024 byłyby pierwszymi, w których miałby szansę wziąć udział. Cichy i uprzejmy, był pracownikiem domu starości, gdzie pracował jako pomoc kuchenna. W liceum był ponoć prześladowany przez innych uczniów; nie miał przyjaciół. Uczył się dobrze i po ukończeniu lokalnego liceum w maju tego roku otrzymał licencjat w lokalnym college’u.
Choć motyw ataku nie jest jeszcze znany, a rodzina zamachowca nie udziela jeszcze komentarzy, wiemy, że Crooks był zafascynowany bronią. Należał do lokalnego klubu strzeleckiego i spędzał czas na stronach internetowych dla strzelców. W zamachu użył broni półautomatycznej, prawdopodobnie należącej do jego ojca. W jego domu i samochodzie znaleziono materiały wybuchowe.
Historia Crooksa wydaje się wpisywać w szerszą amerykańską narrację – całe pokolenie młodych mężczyzn, którzy dokonują lub próbują dokonać strzelanin – w amerykańskich szkołach, na festiwalach i na politycznych zgromadzeniach. Część z nich ma problemy ze zdrowiem psychicznym, choć w przypadku Crooksa nie można spekulować.
Oczywiście, strzelaniny i dziesiątki ofiar, czasem dzieci, są elementem napędzającym trwającą od lat dyskusję między demokratami a republikanami o to, czy każdy pełnoletni obywatel powinien mieć dostęp do broni. Demokraci z pewnością widzą próbę zamachu na Trumpa w kontekście drugiej poprawki do amerykańskiej konstytucji, która – w obecnej interpretacji – pozwala na powszechny dostęp do broni. Republikanie są gotowi umierać za prawo do posiadania broni.
Trump jak Reagan czy JFK?
W niedzielę prezydent Joe Biden wygłosił przemówienie do narodu, potępiając zamach i przemoc jako taką. Zażądał także pełnego wytłumaczenia od tajnych służb zabezpieczających wiec. Dołączyło do niego szereg demokratów, którzy przekazali Trumpowi swoje wyrazy współczucia i potępili wszystkie formy przemocy w głęboko spolaryzowanej i uzbrojonej po zęby Ameryce.
Oczywiście, to tylko początek spektaklu. Nawet przed zamachem Trump był dla wielu, w ostatnich miesiącach, męczennikiem za sprawę, „prześladowanym” przez administrację i wymiar sprawiedliwości Bidena w szeregu pozwów. Lecz podczas gdy demokraci liczyli na to, że Trump jako skazany przestępca stanie się mniej atrakcyjny dla wyborców, wsparcie dla politycznego męczennika doprowadziło do prowadzenia kandydata Trumpa w sondażach.
W efekcie zamachu martyrologia Trumpa zaczyna mieć wymiary mityczne; jego fani już twierdzą, że został cudownie ocalony, a więc ewidentnie wybrany przez Boga. W najbliższych miesiącach entuzjazm wobec Trumpa będzie zapewne rosnąć, tak jak miało to miejsce w przypadku zamachu na Ronalda Reagana w 1981 roku, który w ciągu kilku dni przepoczwarzył się z mało popularnego prezydenta w bohatera narodowego. Jego sondaże skoczyły do 80 proc.
Po zamachu Trump wkracza w kategorie mityczne i wielką amerykańską historię, na miarę Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. Już teraz niektórzy wyborcy MAGA (Make America Great Again) twierdzą, że strzelec nie działał sam tylko na rozkazy CIA. Twierdzą też, że Trump został postrzelony na skutek tego, że Biden i demokraci wykreowali go na demona próbującego zniszczyć amerykańską demokrację. A wszystko to odbywa się w kontekście braku entuzjazmu, nawet samych demokratów, wobec starzejącego się na naszych oczach Joe Bidena, którego część partii wzywa do wycofania się z wyborów prezydenckich.
czytaj także
Atmosferę podgrzewa również fakt, że zastrzelony został amerykański obywatel, były strażak, pięćdziesięcioletni Corey Comperatore, który rzucił się, żeby zasłonić swoją rodzinę. Dwóch innych mężczyzn zostało poważnie rannych. Walczą o życie w szpitalu.
Ameryka w szoku, Trump w centrum uwagi
Mimo że sobotni wiec został oczywiście przerwany, Donald Trump, w pełni świadomy medialnego momentu, nie robi przerwy w kampanii. W niedzielę wieczorem wylądował w Milwaukee w stanie Wisconsin, gdzie w poniedziałek rozpoczęła się Republican National Convention, podczas której Trump zostanie oficjalnym kandydatem partii republikańskiej.
czytaj także
W pierwszym wywiadzie po zamachu Trump oświadczył, że właśnie przepisuje swoją przemowę na potrzeby konwencji. Jako medialne zwierzę, z pewnością będzie umiał wykorzystać zamach, żeby wykreować się na bohatera narodowego.
Chociaż republikańska próba wykorzystania szczegółów strzelaniny w politycznych reklamach została natychmiast potępiona i „zdjęta”, Ameryka jest i na długo pozostanie w szoku. Próba zamachu na Trumpa i kula, która mogłaby z powodzeniem go zabić, przejdzie do amerykańskiej historii.