Po raz pierwszy w historii kobieta została burmistrzem Rzymu. Dobra zmiana nad Tybrem?
W niedzielę drugą turę wyborów samorządowych w Rzymie wygrała, zdobywając ponad dwie trzecie głosów, Virginia Raggi z populistycznego i antyestablishmentowego Ruchu Pięciu Gwiazd, założonego w 2009 roku przez ekscentrycznego komika Beppe Grillo. Ruch wszedł przebojem do włoskiej polityki, przedstawiając się jako antypolityczna, sprzeciwiająca się skorumpowanej partiokracji siła, mająca odzyskać Włochy dla obywateli. I choć Ruch już wcześniej współrządził w samorządach, a po wyborach parlamentarnych w 2013 roku stał się nawet największą siłą opozycyjną we włoskim parlamencie, jeszcze nigdy nie zdobył tak eksponowanego stanowiska jak w ubiegłą niedzielę.
Wygrana z zeszłego tygodnia jest dla Ruchu historyczna. Będzie ważnym testem i pokaże, czy będzie on w stanie stać się partią, którą także bardziej umiarkowani wyborcy będą skłonni obdarzyć zaufaniem, co umożliwi poważne myślenie o przejęciu władzy w kraju. Wynik jest historyczny nie tylko dla partii Grillo, ale także dla samego Rzymu. Raggi jest bowiem pierwszą kobietą i najmłodszą osobą w historii wybraną na to stanowisko.
Głos młodości
Partia Grillo posłużyła w ostatnich latach jako wehikuł zmiany pokoleniowej we włoskiej polityce, powszechnie uchodzącej na tle europejskiej średniej za szczególnie gerontokratyczną. W wyborach parlamentarnych w 2013 roku i w europejskich rok później Ruch Pięciu Gwiazd wprowadził do odpowiednich ciał ustawodawczych najmłodsze reprezentacje ze wszystkich włoskich komitetów wyborczych. Szefem klubu parlamentarnego Ruchu we włoskiej Izbie Deputowanych został kończący w tym roku 30 lat Luigi Di Maio – najmłodsza osoba we włoskiej polityce pełniąca podobną funkcję.
Parlamentarny skład Ruchu różnił od innych partii nie tylko wiek deputowanych. Wśród włoskich parlamentarzystów dominują zawodowi politycy, prawnicy, ewentualnie zbliżający się do emerytury akademicy z wydziałów prawa, administracji i nauk politycznych. Platforma Grillo wprowadziła do parlamentu głównie programistów, drobnych przedsiębiorców, matki wychowujące dzieci, także bezrobotnych.
Raggi (rocznik ’78) w Ruchu działa od 2011 roku. Z wykształcenia jest prawniczką, specjalistką od prawa cywilnego. W 2013, w wyborach samorządowych została po raz pierwszy radną. Z pewnością nie ma wielkiego doświadczenia samorządowego czy zawodowego. Ale w Rzymie w tym roku akurat to mogło być jej największym atutem.
Wieczne miasto grzechu
Wybory odbywały się bowiem w aurze skandalu korupcyjnego, a właściwie dwóch, obciążających zarówno administracje prawicowego burmistrza Gianni Alemanno (2008-2013) i jego centrolewicowego następcy, Ignazio Marino. Przy czym afera, w jaką umoczony był ten pierwszy, była nieskończenie poważniejsza.
W 2014 Włochami wstrząsnęła seria procesów. W trakcie rządów związanego z Berlusconim burmistrza, Rzym oplotła mafijna pajęczyna. Posługując się korupcją, szantażem i groźbami użycia przemocy, zorganizowana grupa przestępcza kierowana przez barwnego, jednookiego bossa Massimo Carminatiego zdołała głęboko zinfiltrować miejskie władze. Kontrolowane przez jego gang spółki zmonopolizowały miejskie kontrakty na wywóz śmieci, utrzymanie w czystości parków publicznych, reklamę zewnętrzną w mieście itd. Oczywiście, liczyły sobie za to dużo więcej niż wynosiły rzeczywiste koszty, same usługi dla miasta wykonywane były byle jak i po najniższych kosztach. Mafiosi robili wielkie pieniądze nawet na kryzysie uchodźczym. Większość finansowanych przez miasto ośrodków dla uchodźców kontrolowana była przez gangsterów. Służby nagrały jednego z nich jak chwali się koledze po fachu, że „uchodźcy to lepszy biznes niż narkotyki”. Część pieniędzy, jakie trafiały do mafii, odpalana były politykom, a ci w zamian za to dawali także ochronę tradycyjnym przedsięwzięciom zorganizowanej przestępczości: wymuszeniom pieniędzy za ochronę, lichwie, handlowi żywym towarem itd.
Oskarżany o nielegalne finansowanie swojej kampanii przez mafię jest także burmistrz Alemanno, jego proces rusza w lipcu. Zaprzecza wszelkim związkom ze zorganizowaną przestępczością. Burmistrz, podobnie jak Carminatti, w latach 70. i 80 obracał się w kręgach skrajnej, neofaszystowskiej prawicy. Carminatti związany był z terrorystyczną, skrajnie prawicową organizacją Nuclei Armi Revoluzionarie. Jak spekulują m. in. dziennikarze „New York Timesa” dawni koledzy z neofaszystowskiej młodości mogli służyć jako kontakt między burmistrzem i jego administracją a bandą Carminattiego.
Ten ostatni próbował skorumpować także nową administrację Marino. Lewicowy polityk przekazał jednak od razu sprawę policji. Śledztwo pokazało, że w proceder zaangażowanych było także wielu lokalnych polityków jego stronnictwa, centrolewicowej Partii Demokratycznej. Sam Marino w 2015 roku popełnił błąd: nadużył przysługujących mu miejskich funduszy, nieprawidłowo finansując z nich własne wydatki konsumpcyjne, których nie miał prawa pokrywać z miejskiej kasy. W porównaniu z aferą Alemanno była to drobnostka, tym niemniej kosztowała go karierę. Choć początkowo nie chciał odejść, został do tego zmuszony przez fakt, iż większość radnych podała się do dymisji, by wywrzeć na niego presję.
Fakt, że Raggi jest młoda, niedoświadczona i nie ma nic wspólnego z żadną ze skompromitowanych w Rzymie partii, musiał zagrać na jej korzyść.
Rzymska mina?
Inną sprawą jest to, że zwycięstwo może okazać się dla młodej polityczki pocałunkiem śmierci. Rzym jest dziś miastem w bardzo poważnych kłopotach, mogących stanowić polityczną minę nawet dla najbardziej doświadczonych graczy.
Służby publiczne działają fatalnie, zwłaszcza źle zorganizowany, niedofinansowany, znany z notorycznych spóźnień transport publiczny. System zbierania i utylizacji śmieci poważnie się zatyka, irytując na co dzień mieszkańców włoskiej stolicy. W wielu miejscach miasta straszą rozgrzebane, niedokończone roboty publiczne i dziury w drogach. Miasto zgromadziło też potężny dług, wynoszący w tej chwili ponad 13 miliardów euro. Nie jest go w stanie jednocześnie spłacać i finansować usług miejskich na satysfakcjonującym rzymian i rzymianki poziomie. Negocjacja restrukturyzacji długu będzie pierwszym wielkim wyzwaniem dla polityki nowej burmistrzyni.
Jej pomysły na Rzym do tej pory nie zachwycają. Z jednej strony powiela ona hasła, jakie Grillo rzucił kandydatom do samorządów już w 2007 roku: bezpieczeństwo dostępu do wody, wydolny transport publiczny, rozwój zrównoważony, ochrona środowiska, sieciowość. Z drugiej wiele jej konkretnych propozycji wydaje się dość niepoważna wobec skali rzymskich problemów. Zwiększenie kontroli w komunikacji publicznej (w Rzymie często jeździ się na gapę), czy programy zachęcające matki do używania wielorazowych pieluch (by odciążyć służby zajmujące się zbieraniem śmieci) nie rozwiążą problemu niewydolnych służb miejskich.
Kontrowersje budzić też będzie to, czy Rzym pod kierownictwem Raggi powinien ubiegać się o organizację Igrzysk Olimpijskich w 2024 roku. Nowa burmistrzyni jest przeciw, wiele miejskich środowisk uważa, że organizacja Igrzysk będzie stanowić rozwojowy impuls dla miasta. Tu Raggi wydaje się mieć rację.
Dokąd zmierza nowa siła?
Władza Raggi w stolicy jest wielką szansą, ale i wyzwaniem dla jej partii. Czego właściwie ona chce i gdzie sytuuje się politycznie? Jej antyestablishmentowy ton, pomostowanie na „partiokracje” i „obywatelska” retoryka mogą budzić skojarzenia z naszym Kukiz ’15. Ruch Pięciu Gwiazd jest jednak o wiele bardziej na lewo od korwinowskiego w gruncie rzeczy Kukiza w większości kwestii społecznych i gospodarczych. Ruch Grillo sprzeciwia się narzuconej przez Komisję Europejską polityce austerity, wdrożonym pod naciskiem europejskich instytucji reformom rządu Renziego uelastyczniającym włoski rynek pracy, sprzeciwia się też sprzedaży majątku skarbu państwa w celu spłaty włoskich długów. Zamiast austerity Ruch proponuje renegocjację spłaty zadłużenia i politykę stymulowania wzrostu przez wspierane przez państwo inwestycje, głównie w nowoczesne rolnictwo produkujące najwyższej jakości produkty spożywcze, zieloną energię i przedsiębiorstwa branży IT.
Program sprzeciwu wobec austerity – realizowanej we Włoszech przez wielką koalicję pod kierunkiem centrolewicowego Matteo Renziego – zbliża Ruch do nowych ruchów społecznych lewicy w Europie Zachodniej i Stanach. Z pewnymi zastrzeżeniami w ostatnim numerze „New Left Review” Susan Watkins analizuje sukcesy Ruchu jako część tej samej politycznej fali, która wyniosła kampanię Sandersa w Stanach, dała zwycięstwo Tsiprasowi i Corbynowi w ramach Partii Pracy i uczyniła z Podemos pierwszoligową siłę w hiszpańskiej polityce.
Od Podemos, Syrizy czy zwolenników Corbyna partię Grillo różni jednak elektorat. Ruch najlepiej radzi sobie wśród drobnych przedsiębiorców, rzemieślników, robotników niewykwalifikowanych i bezrobotnych. Elektoratu tradycyjnie głosującego raczej na populistyczną prawicę. Sporo wyborców przeszło do Ruchu albo z partii Berlusconiego albo populistycznej, separatystycznej Ligii Północnej. Najgorzej Ruch radzi sobie z kolei wśród tradycyjnych wyborców socjaldemokracji: pracowników umysłowych średniego szczebla, robotników wykwalifikowanych, nauczycieli.
Silna oferta dla małych i średnich przedsiębiorców obecna w programie i retoryce partii nie jest jedynym, co wyróżnia ją na tle nowej lewicowej fali. Zwraca uwagę także jej bardzo daleko posunięty eurosceptycyzm. Grillo opowiada się za pozostawieniem Włochom otwartej furtki dla wyjścia ze sfery euro, które – zdaniem ekspertów ruchu – okazało się zabójcze dla włoskiego przemysłu dusząc jego eksport zbyt wysokim kursem. W parlamencie europejskim Ruch nie zasiada w grupie Lewicy (gdzie afiliowane są Podemos i Syriza), ale w skrajnie eurosceptycznej grupie Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej, gdzie główną siłą jest mocno prawicowa Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa Nigela Farage’a.
Ku sieciowej demokracji?
Liderów Ruchu łączy za to z liderami Podemos sceptycyzm wobec demokracji przedstawicielskiej, a z pewnością jej obecnych form. Najbardziej oryginalną ideą ruchu jest zastosowanie narzędzi sieci 2.0 do stworzenia nowej, bezpośredniej demokracji, gdzie wyborcy mogliby kontrolować swoich przedstawicieli bezpośrednio i online. Wszystkie te sieciowe idee nie pochodzą od Grillo, ale – do jego śmierci w tym roku – człowieka numer dwa w partii, Gianroberto Casaleggio – programisty i przedsiębiorcy. Jego firma do dziś wydaje bloga Grillo, stanowiącego główną platformą komunikacyjną Ruchu, dostarcza też ugrupowaniu całej sieciowej infrastruktury.
Członkowie Ruchu często organizują głosowania w sieci nad ważnymi decyzjami, kandydaci na wybieralne stanowiska, umieszczają online swoje programy i klipy wideo, na tej podstawie przedstawiciele danego okręgu w otwartych głosowaniach internetowych decydują kto dostanie nominację na dane stanowisko. W parlamencie od początku Ruch domagał się transmisji online wszystkich posiedzeń, a także zakulisowych negocjacji.
Przy tym krytycy ruchu wskazywali od dawna, że przy pozorach demokratycznej, sieciowej partycypacji jest on tak naprawdę bardzo hierarchiczną strukturą. Cała sieciowa infrastruktura należy do prywatnej, działającej dla zysku firmy Casaleggio. Wszystkie wybory, w tym kandydatów do partyjnych nominacji dokonywane w „oddolnych, sieciowych” głosowaniach zatwierdzane miały być przez Grillo i – traktowanego przez komika jako „guru” – Casaleggio. Deputowani Ruchu nie mają mandatu wolnego – jeśli głosują wbrew stanowisko partii, wyrzucani są z jej klubu parlamentarnego. Od 2013 wylecieć w ten sposób zdążyło około jednej czwartej wybranych trzy lata temu deputowanych.
Jak te eksperymenty przełożyć można na rządzenie Rzymem? Wydaje się, że mieszkańcy miasta w pierwszej kolejności oczekiwać będą od nowej burmistrzyni rozwiązania piętrzących się problemów, dotykających ich codziennego życia. Jeśli jej to się nie uda, może to wywrócić najbardziej nawet ambitne plamy „usieciowienia demokracji” przez jej partię.
Wydawnictwo Krytyki Politycznej poleca:
**Dziennik Opinii nr 174/2016 (1374)