Co prawda we Francji od dawna funkcjonowała kategoria „nieletnich seksualnie”, ale dopiero teraz zdecydowano się ustanowić w Republice rzeczywisty wiek zgody wynoszący 15 lat. Choć może się to wydać szokujące, to jeszcze niedawno nad Sekwaną relacje seksualne dojrzałych dorosłych z nastolatkami nie były tajemnicą, a czołowi intelektualiści apelowali nawet o ich całkowitą dekryminalizację. Skąd wzięły się takie postawy i dlaczego odeszły (słusznie) do lamusa?
Wiele mówiące w tym temacie są zmienne losy Gabriela Matzneffa. To swego czasu jeden z najpoczytniejszych francuskich pisarzy. Obecnie został poddany społecznemu ostracyzmowi, jego książki trafiły na czarną listę, a samemu intelektualiście grozi postępowanie sądowe. Jednak jeszcze stosunkowo niedawno wcale nie tak wielu protestowało, gdy w swoich książkach otwarcie przyznawał się do preferowania młodzieży w wieku szkolnym i odbywania stosunków seksualnych z 14-latkami.
Gdy w 1990 roku Matzneff był gościem w programie poświęconym literaturze, prowadzący żartobliwie wypytywał wówczas 53-letniego intelektualistę o jego romanse z młodocianymi. Jedyną osobą, która zareagowała na to negatywnie, była kanadyjska pisarka Denise Bombardier. Ostro skrytykowała ona swojego kolegę po fachu, wytykając mu, że sztuką nie można tłumaczyć uwodzenia nieletnich i wyrządzania im krzywdy.
Reakcją paryskiego światka literackiego był atak na Kanadyjkę i zmieszanie jej z błotem przez prasę broniącą Matzneffa. Niektórych komentatorów bardzo rozbawił fakt, że w 1990 ktoś może uważać seks nastolatek z mężczyznami o 30 lat starszymi za coś złego („cóż, wielka mi rzecz!”). Bombardier wyprzedziła swoje czasy, wygłaszając taką opinię w ówczesnej Francji. W nadchodzących dekadach to jej poglądy na seks z nieletnimi stały się jednak normą, a ich rozpowszechnienie wpłynęło na ostatnie zmiany legislacyjne.
czytaj także
Co znaczy, że zgoda na seks jest świadoma?
Prawo, nad którym debatuje obecnie parlament, zakłada formalne ustanowienie wieku zgody na 15 lat. Dotychczas prawo zakazywało kontaktów seksualnych z nieletnimi poniżej tego wieku, ale nie było to uznawane za gwałt i karano za takie występki wyjątkowo łagodnie.
Chociażby w 2017 roku sąd uniewinnił z zarzutu gwałtu dorosłego mężczyznę, który zapłodnił 11-latkę, ponieważ nie stwierdzono użycia przemocy, groźby lub podstępu. Takich skandali było w ostatnich latach więcej, a wiele z nich wyszło na jaw dzięki tak zwanej drugiej fali #MeToo, podczas której ujawniło się wiele ofiar pedofilów.
W raporcie jednej z organizacji rządowych stwierdzono, że ok. 20 proc. Francuzek doświadczyło ataku na tle seksualnym lub jego próby, a aż 60 proc. z ofiar przemocy seksualnej zostało nią dotkniętych, nie mając ukończonych 18 lat.
Kolejne afery wraz z rosnącym naciskiem społecznym (zwłaszcza ze strony feministek) doprowadziły w końcu do wyczekiwanych zmian prawnych i zajęcia się sprawą przez parlament. Początkowo zaproponował on wiek zgody na poziomie 13 lat, co stawiałoby go wśród najniższych na świecie, ale po interwencji rządu podwyższono go do 15 lat. Zgodnie z nową ustawą uznaje się, że osoba nieletnia seksualnie nie jest w stanie udzielić świadomej zgody na seks, a więc odbycie z nią stosunku przez osobę dorosłą będzie traktowane jako gwałt. Zawarto klauzulę, że różnica wieku musi wynosić co najmniej pięć lat, żeby nie sądzić w charakterze pedofila np. 18-latka za seks z 14-latką.
Kluczową motywacją stojącą za tą ustawą jest ochrona dzieci przed wykorzystaniem seksualnym i jedyne, co może w niej dziwić, to fakt, że wejdzie w życie dopiero w 2021 roku.
Seks z małoletnimi jako akt wolności osobistej
Żeby zrozumieć opieszałość Francuzów w zaostrzaniu praw chroniących nieletnich przed pedofilią, trzeba cofnąć się do czasów rewolucji seksualnej, która miała szczególny wpływ na Francję.
Idee wolności seksualnej trafiły na podatny grunt, co uwidoczniło się w czasie Maja 1968 i rozpowszechniało w następnych latach, często w radykalnej formie. Ruchy kontestacyjne wobec obowiązującej mieszczańskiej moralności zyskały posłuch, mniejszości seksualne powoli rozpoczynały walkę o równouprawnienie, feministki coraz śmielej występowały przeciw patriarchatowi, a dla ogółu Francuzów nastąpiła normalizacja zjawisk takich jak używanie antykoncepcji czy seks pozamałżeński.
Mówiąc na marginesie, w tej ostatniej kwestii przykład płynął z góry, bo przed Macronem każdy z jego poprzedników na stanowisku prezydenta Republiki (niby poza De Gaulle’em) wsławił się romansami na boku, z czym wyborcy zazwyczaj nie mieli najmniejszego problemu. Jednak od swobody seksualnej do przyzwolenia na pedofilię wciąż jest daleko. Skąd więc taki przeskok w myśleniu?
Jednym z głównych motywów Maja 1968 było odrzucenie mieszczańskiej pruderii i zakwestionowanie prawa państwa do regulowania życia seksualnego obywateli. Takie postawy sprzyjały wymienionym wyżej zmianom na lepsze, ale w atmosferze wyzwolenia seksualnego niektórzy zaczęli postrzegać prawne ograniczenia nałożone na stosunki seksualne z nieletnimi za kolejny przejaw represyjności władzy. Powstały nawet organizacje w rodzaju Frontu Wyzwolenia Pedofilii [sic!]. Stanowiły one skrajny przejaw przyzwolenia na seks z dziećmi, ale podobne poglądy stały się obecne w mainstreamie, a propagowali je czołowi intelektualiści.
Kilkudziesięciu z nich podpisało w 1977 apel do parlamentu o dekryminalizację konsensualnych stosunków seksualnych z nieletnimi, a Michel Foucault argumentował, że sugerowanie niezdolności dziecka do wyrażenia zgody na seks jest nieakceptowalnym naruszaniem wolności jednostki przez aparat państwowy. Podobne argumentacje pojawiały się na łamach głównych francuskich dzienników i nie pozostawały obojętne na rosnące przyzwolenie na kontakty seksualne między dorosłymi a dziećmi.
Wpływ pobłażliwie traktujących pedofilię poglądów uwidaczniał się również w świecie kultury. Roman Polański po oskarżeniu o gwałt na nieletniej znalazł bezpieczną przystań właśnie we Francji, w której zarzuty wobec reżysera uznano za przejaw amerykańskiej pruderii. Z kolei w 1984 Serge Gainsbourg, znany skandalista i jeden z najwybitniejszych francuskich pieśniarzy, skomponował i wykonał w duecie ze swoją 12-letnią córką piosenkę Lemon Incest, dosyć bezpośrednio odnoszącą się do kazirodztwa i pedofilii, ukazując je w raczej pozytywny sposób. Utwór mimo burzy medialnej (a pewnie po części dzięki niej) stał się hitem i chociaż później twórcy przyznali się do celowej prowokacji, to trudno sobie wyobrazić, żeby we współczesnych realiach ktoś pokusił się o wypuszczenie tak kontrowersyjnej piosenki, nawet mając status takiej ikony jak Gainsbourg.
Lepiej późno niż później
Zbyt wiele zostało w ostatnich latach upublicznionych skandali pedofilskich i kazirodczych, żeby Francuzi i dzisiaj zaakceptowali podobny utwór. W ostatnich miesiącach opinia publiczna dowiedziała się między innymi, że wpływowy jurysta i politolog Olivier Duhamel molestował swojego 13-letniego pasierba, a pod hasłem #MeTooInceste popłynęła fala oskarżeń o kazirodczą przemoc seksualną, dotykającą w zdecydowanej większości dzieci. Badania sugerują, że nawet 10 proc. Francuzów i Francuzek (głównie tych drugich), czyli blisko 7 milionów osób, mogło paść jej ofiarą.
Wypływanie coraz większej liczby tego rodzaju spraw na światło dzienne jest wynikiem przemiany w mentalności. Koniec z cichym przyzwoleniem i tuszowaniem wykorzystywania seksualnego dzieci. Zapoczątkowany kilka lat temu ruch #MeToo ujawnił skalę przemocy wobec kobiet, a teraz jego druga fala robi to samo, eksponując dodatkowo rozmiary zjawisk takich jak pedofilia i kazirodztwo. Właśnie w celu ich zwalczania nowe prawo przewiduje również uznawanie za gwałt stosunku penetracyjnego osoby dorosłej z krewnym poniżej 18 roku życia.
W debacie na temat wieku zgody nikt nie używa już ideologicznych argumentów o mieszczańskiej moralności lub opresyjności państwa – skupiono się na dobrostanie dzieci, ich prawach do niewinności i bezpieczeństwa, tak jak być powinno. Ustanowienie wieku zgody stanowi zwycięstwo zdrowego rozsądku, osiągnięte dzięki rosnącemu od lat naciskowi społecznemu i postawieniu dobra nieletnich w centrum uwagi.
Francja zmieniła się przez ostatnie dekady. Dziś Matzneff nie może już chwalić się swoimi romansami z uczennicami, Gainsbourg (mimo zamiłowania do wywoływania skandali) nie wypuściłby piosenki o kazirodztwie, głoszenie poglądów podobnych do Foucaulta na temat seksu z nieletnimi zostałoby jednogłośnie wyśmiane, a i Roman Polański nie powinien już liczyć na zrozumienie.
Francuskie państwo uznało wreszcie, że ochrona dzieci (i nie tylko) przed wykorzystywaniem ma pierwszeństwo przed seksualną swobodą. Wpisuje się w to ogólny trend wsłuchiwania się w świadectwa ofiar przemocy seksualnej na świecie. Wciąż wiele zostało do zrobienia, ale jak widać, przynajmniej czasami i gdzieniegdzie przychodzi zmiana na lepsze, nawet jeśli jest ona mocno spóźniona.