Gdyby dziś doszło do kolejnego ataku, Francuzi z pewnością pociągną swoich przywódców do odpowiedzialności za to, że nie zdołali zapewnić im ochrony – pisze honorowy członek Conseil d’Etat i były profesor na Sciences Po Raphaël Hadas-Lebel.
PARYŻ – Prezydent USA Donald Trump rozpętał ostatnio burzę na Twitterze, udostępniając antymuzułmańskie pomówienia skrajnie prawicowego ugrupowania Britain First. Pokazało to po raz kolejny, jak głębokie podziały i lęki zasiał w zachodnich demokracjach terroryzm.
THE PRESIDENT OF THE UNITED STATES, DONALD TRUMP, HAS RETWEETED THREE OF DEPUTY LEADER JAYDA FRANSEN'S TWITTER VIDEOS! DONALD TRUMP HIMSELF HAS RETWEETED THESE VIDEOS AND HAS AROUND 44 MILLION FOLLOWERS! GOD BLESS YOU TRUMP! GOD BLESS AMERICA! OCS @JaydaBF @realDonaldTrump pic.twitter.com/BiQfQkTra9
— Jayda Fransen (@JaydaBF) November 29, 2017
Ale nie każdy reaguje na ataki terrorystyczne równie atawistycznie, co Trump albo Britain First. Spójrzmy na Francję, gdzie w listopadzie 2015 roku bojownicy tzw. Państwa Islamskiego (ISIS) przeprowadzili atak na klub muzyczny Bataclan oraz inne obiekty w Paryżu. Chociaż zamordowano 130 osób – czyli więcej niż w jakimkolwiek przypadku napaści na cywilów we Francji od zakończenia II wojny światowej – to obchody drugiej rocznicy zamachu były niezwykle wyciszone.
Wydaje się, że władze francuskie chciały uniknąć rozbudzenia traumy tamtych wydarzeń. Dla rodzin, które straciły bliskich i nigdy już nie odzyskają spokoju oraz dla tych, którzy przeżyli atak, a ich doświadczeniom poświęcono mało uwagi, ta trauma jest bardzo realną smutną rzeczywistością.
czytaj także
Materiały przygotowane przez dziennikarzy w związku z rocznicą często pokazywały, że dla większości ofiar – nawet tych, które nie odniosły obrażeń fizycznych – uczenie się „kolejnego życia” na nowo to przeżywana każdego dnia gehenna. Po atakach zburzyły się ich relacje z otoczeniem. Zaburzenia snu, halucynacje i syndromy depresyjne są wśród nich bardzo częste. Ich całe życie przeszło przemianę.
W raporcie opublikowanym w listopadowym „Le Monde” wiele ofiar mówiło o tym, że nie mogą wrócić do pracy. Z każdym nowym atakiem, do którego dochodzi we Francji albo gdzieś indziej na świecie, ich trauma powraca. – Życie toczy się dalej – pisze jeden z ocalałych – ale co to za życie?
Radykalizacja islamu czy islamizacja radykalizmu? [Wybory we Francji]
czytaj także
Z drugiej strony francuskie społeczeństwo dowiodło, że jest odporne. Po atakach w Paryżu Francuzi błyskawicznie pokazali, że nie oddadzą swojego stylu życia ani nie pójdą za pokusą wojny domowej. Nie doszło do żadnych poważnych napaści na ludność wyznania islamskiego.
czytaj także
Stan wyjątkowy ogłoszony przez prezydenta Françoisa Hollande’a od razu po atakach pozwolił władzom zaprowadzić porządek publiczny, dzięki przeprowadzeniu serii zatrzymań podejrzanych, przeszukań mieszkań i zamknięciu niektórych miejsc kultu. Organizacje zajmujące się prawami człowieka zakwestionowały część tych środków jako pogwałcenia swobód obywatelskich, ale większość z nich zastosowano we właściwy sposób.
1 listopada 2017 r. wiele rozwiązań wprowadzonych podczas stanu wyjątkowego zostało, z określonymi zmianami, wpisanych do kodeksu prawnego. Mimo spodziewanych pewnych protestów, nowe ustawy antyterrorystyczne mają szerokie poparcie społeczne, bo wydaje się, że Francuzi są gotowi zaakceptować pewne ograniczenia swobód osobistych w imię wspólnego bezpieczeństwa.
Inną konsekwencją ataków było wzmocnienie międzynarodowej współpracy służb bezpieczeństwa, które zaczęły używać z nowych technologii oraz korzystać na większą skalę z wideo monitoringu. Wcześniej w tym roku prezydent Emmanuel Macron ustanowił w Pałacu Elizejskim specjalną, antyterrorystyczną grupę zadaniową. Z czasem spowszedniał taż widok uzbrojonych żołnierzy na francuskich ulicach – czasem stają się oni zresztą celem ataków.
A jednak większość obywateli Francji wciąż głęboko obawia się zagrożenia terrorystycznego i to nie tylko pochodzącego zza granicy, ale również wywołanego przez osoby mieszkające w kraju, wielokrotnie posiadające nawet francuskie obywatelstwo. Podobne lęki związane z krajowym terroryzmem występują w wielu europejskich państwach.
W ostatnich latach niektórzy ludzie wciągnięci w ekstremizm inspirowany islamem przeprowadzili ataki przy pomocy bardzo prostych środków, od samochodów przez ciężarówki dostawcze po noże kuchenne. Choć agresywni ekstremiści są marginalną mniejszością w populacji muzułmanów, to ich czyny wywołają generalizującą nieufność we francuskim społeczeństwie.
Co gorsza sukcesy kampanii wojskowej przeciwko ISIS wywołują nowe obawy, związane z powrotem brutalnych ekstremistów z Syrii. Już teraz do Francji wróciło ponad 250 osób, w tym prawie 60 dzieci. Zwykle wpadają oni w ręce stróżów prawa i trafiają przed sąd. Jednak traktowanie kobiet i dzieci to kolejny kontrowersyjny temat. Natomiast agencje bezpieczeństwa muszą, oprócz znanych bojowników, monitorować tysiące innych podejrzanych.
czytaj także
Ten cały stan rzeczy musiał wpłynąć na nastawienie Francuzów wobec migrantów i uchodźców, z których bardzo duża część pochodzi z państw, gdzie większość mieszkańców wyznaje islam. Odcisnął się też niezwykle głęboko na debacie o miejscu muzułmanów we francuskim społeczeństwie, jaka toczy się stale w kraju. O ile we Francji widoczne wyrazy symbole i wiary muzułmańskiej od dawna budziły kontrowersje (z powodu politycznej i kolonialnej historii kraju, idei tożsamości narodowej oraz kulturowego i prawnego sekularyzmu), to podobne debaty toczą się teraz również w Niemczech, Holandii i innych państwach europejskich.
W ciągu dwóch lat, które upłynęły od ataków ISIS w Paryżu, Francja jest lepiej przygotowana do konfrontacji z zagrożeniem terrorystycznym. Ale prysł już polityczny konsensus dotyczący tego, jak rozwiązać problem terroryzmu, który został wypracowany po atakach na redakcję „Charlie Hebdo” oraz koszerny supermarket Hypercacher w styczniu 2015 roku. Niektórzy chcieliby widzieć w terroryzmie jeszcze jeden z aspektów życia codziennego, jakby ekstremistyczna przemoc była takim samym zagrożeniem, jak wypadki drogowe, alkohol albo choroby zakaźne. Nie widzę możliwości, żeby taka argumentacja trafiła do Francuzów.
czytaj także
Nawet jeśli zagrożenie terrorystyczne nigdy nie zniknie, to opór nie musi przerodzić się w rezygnację. Gdyby doszło do kolejnego ataku, Francuzi z pewnością pociągną swoich przywódców do odpowiedzialności za to, że nie zdołali zapewnić im ochrony. A jeśli okaże się, że politycy wybierani w wyborach nie podjęli odpowiednich środków zapobiegawczych albo pokazali poczucie bezradności i rezygnację, to wyborcy na pewno dadzą im odczuć, co o tym sądzą przy urnie wyborczej. Dowodów na to nie trzeba szukać daleko: wystarczy przyjrzeć się sukcesom skrajnie prawicowych partii w ostatnich wyborach w Niemczech i Austrii.
czytaj także
**
Copyright: Project Syndicate, 2017. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożył Maciej Domagała.