Szwedzka aktywista ruchu antygranicznego zatrzymała deportację człowieka ze Szwecji do Afganistanu, gdzie według jej informacji zostałby prawdopodobnie skazany na śmierć.
„Elin, Elin, who the fuck is Elin?!” zastanawiają się dziś prawie dwa miliony osób na świecie (tyle było odsłon jej livestreamingu), parafrazując przebój grupy Smokie.
Elin Ersson, szwedzka aktywista ruchu antygranicznego, odważna i dzielna dziewczyna, która zatrzymała deportację człowieka ze Szwecji do Afganistanu (z przesiadką w Stambule), gdzie według jej informacji zostałby prawdopodobnie skazany na śmierć. I mimo że nie o nią tu chodzi, tylko o osobę deportowaną, to wszyscy mówią o Elin, bo stanęła w obronie słabszego, skorzystała ze swojego przywileju bycia białą dziewczyną w bogatej Szwecji, wykupiła bilet na samolot z deportowanym człowiekiem i doprowadziła do zablokowania rejsu, a „więzień-uchodźca”, oskarżony o szukanie lepszego życia w Szwecji, wyprowadzony został z samolotu. Elin zapowiedziała, że nie usiądzie na swoim miejscu, dopóki mężczyzna nie zostanie wyprowadzony z maszyny. Zdenerwowanym pasażerom tłumaczyła, że wszelkimi możliwymi sposobami próbuje uratować życie człowieka i to było dla niej najważniejsze. Całe zdarzenie transmitowała na żywo przez swojego walla na FB.
Deportation from Gothenburg to Afghanistan
Opublikowany przez Elin Ersson Poniedziałek, 23 lipca 2018
Bez happy endu
Niestety, historia nie ma happy endu. Jak podaje „The Guardian”, Swedavia, firma zarządzająca lotniskiem Landvetter w Göteborgu, potwierdziła, że Afgańczyk szukający azylu w Szwecji razem z trójką personelu pokładowego opuścił samolot, po czym wyparował. Kiedy lokalne media pytały, gdzie jest zatrzymany, Deutsche Welle poinformowało, że mężczyzna przebywa w areszcie przejściowym i zostanie deportowany innego dnia. Niemiecki portal Dw.com dotarł do informacji, że aktywistka ostatecznie zablokowała deportacje innej osoby, niż zakładał pierwotny plan. Chodziło o afgańskiego uchodźcę Ismaila, który potajemnie wraz z drugim Afgańczykiem został deportowany późniejszym komercyjnym lotem tego samego dnia, ale Elin o tym nie wiedziała. Tymczasem zablokowała deportacje innego Afgańczyka, 52-letniego mężczyzny, który według oficjalnej informacji szwedzkich władz zgłosił się do deportacji „wolontaryjnie”. Ale jak wyjaśnia portalowi Dw.com Ahmad Zaki Khalil, szef Komitetu ds. Uchodźców w Stowarzyszeniu Afgańskim w Sztokholmie, „żaden uchodźca tak naprawdę nie opuszcza Szwecji z własnej woli, a raczej pod psychologicznym przymusem”.
Deportacji Ismaila nie udało się zatrzymać, ponieważ władze nie informują nigdzie o lotach deportacyjnych, a aktywistki i aktywiści o dniach, godzinach i numerach lotów dowiadują się z przecieków, które często są niedokładne lub niekompletne. Zatajanie informacji o deportacji ma służyć uniemożliwieniu protestów na lotniskach i uniknięciu sytuacji, jaka miała miejsce w niedoszłym locie z Göteborga do Stambułu.
Śruba szwedzkiej polityki azylowej została ostatnio dokręcona pod dyktando zbliżających się wrześniowych wyborów. A aktualnym liderem w wyborczych sondażach są antyimigracyjni, skrajnie prawicowi Szwedzcy Demokraci. Jak podaje „The Guardian”, Szwecja wstrzymała na krótko deportacje po styczniowych zamachach Talibów w Kabulu. Kilka miesięcy później Szwedzka Rada Migracyjna przekonywała, że Afganistan jest bezpiecznym krajem dla osób, których wnioski azylowe odrzucono.
Protest ma sens
Mimo że w obu przypadkach deportacji nie odroczono, akcja bezpośrednia Elin Ersson ma ogromne znaczenie na co najmniej dwóch poziomach: symbolicznym i realnym. Ten pierwszy pokazuje opór wobec nieludzkiego prawa migracyjnego nie tylko Szwecji, ale całej Unii Europejskiej. Sprzeciw, którego fundamentem jest humanizm i wyrosłe na jego gruncie prawa człowieka. To symbol wspólnoty i solidarności z osobami doznającymi krzywdy. To informacja dla nich, że nie są same, a ich głos jest słyszany i przekazywany dalej. Drugi poziom, realny, zwraca uwagę na sytuację osób ubiegających się o azyl w UE, podnosi temat ich praw i wzbudza dyskusje o pęknięciach w polityce migracyjnej unijnych państw, które coraz częściej zamieniają się w pokaźne szczeliny pod naporem narastającego kryzysu migracyjnego.
czytaj także
Elin powtarzała, że nie robi nic nielegalnego, ale szwedzkie władze są innego zdania. Według nich zgodnie ze szwedzkim prawem lotniczym osobie, która odmawia podporządkowania się poleceniom pilota, grozi kara grzywny lub do sześciu miesięcy więzienia.
Elin, nie jesteś sama!
***
Łukasz Wójcicki – aktywista ruchu No Border, anarchista, członek inicjatywy Radykalna Akcja Solidarna, współtwórca festiwali Resist Fest – Strategie oporu ruchów społecznych i Fem Fest – Festiwal feminizmów, niezależny publicysta, pisze m.in. dla gazety „Inny Świat” i maga’zinu „Chaos w mojej Głowie”, redaguje bloga lukaszwojcicki.noblogs.org, związany artystycznie z Komuną/Warszawa i Strefą WolnoSłową.