Rosja nie udaje już, że jej zależy na klimacie

Jeśli ktokolwiek wierzył, że Rosja zechce być częścią globalnych starań na rzecz niskoemisyjnej przyszłości, jej nowa strategia energetyczna rozwiewa te złudzenia.
Jakub Mirowski
Fot. Ben Fairless/Flickr

Rosja przestała udawać, że interesuje ją przyszłość planety. Jej nowa strategia energetyczna na najbliższe ćwierćwiecze to manifest cynizmu: więcej ropy, więcej węgla, więcej gazu – i zero złudzeń co do klimatycznej współpracy z Zachodem.

W kwietniu Rosja ogłosiła nową strategię energetyczną na najbliższe ćwierć wieku. Stanowi ona podsumowanie długich lat lawirowania Moskwy pomiędzy zobowiązaniami na rzecz ochrony klimatu, udziałem w międzynarodowych szczytach oraz sceptycyzmem wobec zmian klimatycznych. Dokument zapowiada zwiększenie produkcji i eksportu paliw kopalnych, zaś rozwój niskoemisyjnej energii z atomu, wodoru oraz – w bardzo niewielkiej części – źródeł odnawialnych traktuje jako uzupełnienie dla gazu, ropy i węgla.

Zmiany klimatu? Oczywiście – nikt im nie zaprzecza. Autorzy strategii przyznają, że temperatury na całym świecie rosną, i że będzie mieć to wpływ na przyszłość globalnej energetyki. Ale pomysł, jakoby niskoemisyjne źródła energii miały zastąpić paliwa kopalne, nie jest tutaj nawet brany pod uwagę. Zmniejszanie emisji ma zostać osiągnięte przez wzrost efektywności wydobycia i  wzbogacania surowców, jednak podstawowe budulce systemu, który doprowadził nas na skraj katastrofy klimatycznej, pozostaną bez zmian. Rosja będzie kopać i wiercić jeszcze więcej, niż dotychczas. Tym samym czwarty największy emiter gazów cieplarnianych na świecie na poły oficjalnie wypisuje się ze wspólnych starań na rzecz ratowania klimatu.

Klimatyczna dezinformacja i węglowy polexit. Czy możemy zerwać z Zielonym Ładem?

Emisje na barter

Ale czy Rosja kiedykolwiek naprawdę w nich uczestniczyła? To kraj, którego geopolityczna siła od dawna opiera się na eksporcie surowców naturalnych, i dla którego globalna zielona transformacja oznaczałaby utratę kolosalnych przychodów. To jednak także państwo, gdzie na skutek zmian klimatu temperatury rosną znacznie szybciej, zagrażając zarówno infrastrukturze na mroźnej północy, jak i gruntom uprawnym w cieplejszych regionach. Reżim Putina na przestrzeni lat przyjmował plany ambitnego rozwoju energii niskoemisyjnej, podpisywał się pod protokołem z Kyoto i porozumieniem paryskim, a jednocześnie emitował gazy cieplarniane na potęgę i aktywnie wspierał rozpowszechnianie klimatycznej dezinformacji.

Jak jednak mówi mi pragnące zachować anonimowość źródło z Rosji, ta przeciwstawność to integralna część rosyjskiej polityki. Nie ma większego znaczenia, czy zmiany klimatu są faktem i czy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Liczy się to, co przyniesie pożytek Kremlowi. W 2004 roku Putin wykorzystał więc kwestię podpisania protokołu z Kyoto, międzynarodowe porozumienie dotyczące przeciwdziałania globalnemu ociepleniu, by uzyskać od Unii Europejskiej wsparcie dla przyjęcia Rosji do Światowej Organizacji Handlu. Przed wojną Moskwa dostrzegła, że Europie, wówczas ich głównemu partnerowi eksportowemu, zależy na przejściu na odnawialną energię, ogłosiła więc ambitne cele neutralności klimatycznej do 2060 roku, by zachować konkurencyjność swoich produktów. A gdy Europejczycy zapoczątkowali system handlu uprawnieniami do emisji, wystartowała z podobną inicjatywą na  Sachalinie.

– Jedyną motywacją dla projektów klimatycznych w Rosji jest możliwość przyjścia na konferencje międzynarodowe i powiedzenie: „Popatrzcie, jesteśmy tacy jak wy. Mamy taksonomię, mamy zieloną sekcję na moskiewskiej giełdzie, mamy system handlu emisjami, wprawdzie ograniczony tylko do Sachalina, ale jednak. Pozwólcie nam usiąść z wami przy stole”. To podejście wynika z założenia, że Rosja powinna być obecna wszędzie, nawet w obszarach, które nie są traktowane priorytetowo – tłumaczy Michaił Korostikow, ekspert w dziedzinie finansowania działań klimatycznych, obecnie żyjący w Serbii.

Korostikow zaznacza, że znaczące działania na rzecz klimatu nie otrzymują wsparcia ze strony rządu. –. Na lokalnych szczeblu pojawiają się proklimatyczne rozwiązania, ale to nie przyczynia się do zaradzenia systemowym problemom. Na najwyższym poziomie decyzyjności nikt nie wierzy w politykę klimatyczną.

Cóż szkodzi obiecać

Doskonałym przykładem rozdźwięku między narracją podkreślającą wagę działań na rzecz klimatu a  rzeczywistą polityką jest historia z 2014 roku: rosyjski rząd 2 kwietnia uchwalił ambitny plan redukcji emisji gazów cieplarnianych, a dosłownie dzień później dał zielone światło dla zainwestowania siedmiu  miliardów dolarów z państwowej kasy w zwiększenie wydobycia węgla. To jeden z najbardziej buńczucznych przykładów gry w pozory, którą Kreml uprawia od lat.

Trump i Putin: konserwatyzm na pokaz

czytaj także

– Przed inwazją w 2022 roku, Moskwa była zmuszona do pewnych zobowiązań, by nie wyglądało to tak, że Stany Zjednoczone, Chiny i Europa są zaangażowane na froncie klimatycznym, a Rosja siedzi bezczynnie – wyjaśnia prof. Veli-Pekka Tynkkynen z Uniwersytetu Helsińskim, specjalista ds. polityki środowiskowej i energetycznej i autor książki How Europe Got Russia Wrong. – Dlatego podczas konferencji COP w Glasgow Rosja zapowiedziała przyjęcie strategii klimatycznej oraz plan osiągnięcia zeroemisyjności do 2060 roku. To była karta przetargowa, wszyscy to rozumieli. Jednym z celów dla stworzenia strategii klimatycznej było pozbycie się sankcji nakładanych przez Zachód od 2014 roku.

Atak na Ukrainę zmienił podejście Rosji do kwestii klimatycznej o tyle, o ile przestała się ona przejmować opinią swoich eksportowych partnerów z Europy. Przyjęta w kwietniu strategia energetyczna otwarcie nazywa państwa zachodnie „nieprzyjaznymi krajami” i obarcza je winą za wzrost cen energii na świecie. Zakłada także, że gwałtowna dekarbonizacja nie ma szans powodzenia.

– Jej autorzy mówią: tak, zdajemy sobie sprawę, że odnawialne źródła będą wprowadzane, ale wszyscy wiemy, że tak naprawdę ludzie będą zawsze opierać się na surowcach, które produkują wielkie chmury czarnego dymu – komentuje Korostikow.

Kreatywna księgowość

Rosja nie będzie więc podążać śladem Zachodu: według planów wyłożonych w nowej strategii do 2050 roku zwiększy produkcję ropy do 540 milionów ton, węgla do 662 milionów ton, i gazu ziemnego do 1,107 miliardów metrów sześciennych rocznie. Jeśli chodzi o czystsze źródła energii, dokument zapowiada większy udział energii jądrowej oraz wodorowej, bez poważnych inwestycji w elektrownie wodne, wiatraki czy farmy fotowoltaiczne.

– Rozumowanie jest takie, że Rosja straciła połowę swojego przemysłu, gdy upadł Związek Radziecki, więc nie powinna ryzykować jego losu, by ograniczać emisje gazów cieplarnianych. – wyjaśnia Korostikow. – Niczego nie będziemy obcinać. Możemy co najwyżej zwiększyć produktywność, i jeśli będzie to powiązane ze zmniejszeniem emisji, to świetnie. Ale jeśli nie, kluczowa pozostaje wydajność ekonomiczna

Ekspert zaznacza jednak, że już wcześniejsze zapowiedzi Moskwy dotyczące zmniejszenia emisyjności gospodarki nie były w żadnym stopniu wiarygodne.

– Zawsze mówiono, że powinniśmy obniżyć nasze emisje o 50 czy 70 proc., ale w porównaniu do roku 1990, czyli ostatniego, w którym funkcjonował Związek Radziecki. Kraj ten emitował szalone ilości gazów cieplarnianych, masowo produkując w fabrykach czołgi, które teraz płoną w Ukrainie. Te fabryki upadły od razu po rozpadzie Sojuza. Jeśli więc porównasz dzisiejsze liczby z tymi z 1990 roku, wyjdzie na to, że Rosja osiągnęła każdy cel klimatyczny, który sobie postawiła, i powinna tak naprawdę zwiększyć swoje emisje. To po prostu kreatywna księgowość – podsumowuje Korostikow.

Rok 2050 według Kremla. Kto żyrował putinizm na konferencji w Moskwie?

Przeciwko zielonemu imperializmowi

Nowa strategia oznacza ostateczne odcięcie się od przeszłości, w której można było liczyć na to, że Kreml – powodowany albo szczerą troską o przyszłość planety, albo politycznym interesem – przyłączy się do  walki ze zmianami klimatu. Zachodnie inicjatywy na rzecz zahamowania globalnego ocieplenia są teraz przedstawiane w rosyjskich mediach jako niebezpieczne mrzonki, które sprawią, że „część populacji wróci do jaskiń” (cytat z prorządowej „Niezawisimoj Gaziety”), albo narzędzia neokolonialnych mocarstw.

– Wiele z publikowanych artykułów skupia się na ekonomicznej nierówności pomiędzy rozwiniętymi a rozwijającymi się krajami – opowiada Jewgienij Aniskow, rosyjski dziennikarz ekologiczny. – W optyce rosyjskich mediów Europa i Stany Zjednoczone starają się spowolnić kraje Globalnego Południa poprzez wymuszanie na nich zielonej technologii, Rosja zaś wspiera je w walce o gospodarczą niezależność.

To, że w zrównoważony rozwój inwestują również kraje Moskwie przyjazne – Chiny, Indie czy Brazylia – jest w oficjalnej narracji pomijane. Zresztą kwestie klimatyczne rzadko kiedy trafiają w Rosji na czołówki gazet, co nawet niekoniecznie związane jest z polityką Kremla.

– Kwestie takie jak wysypiska śmieci, zanieczyszczenie powietrza i wody czy spalarnie odpadów to duże problemy dla niemal wszystkich Rosjan, więc rząd stara się je cenzurować – ocenia Aniskow. – Ale nie słyszałem o  cenzurze w tematach zapobiegania zmian klimatu czy adaptacji klimatycznej. To zagadnienia, którymi nie interesuje się ani opinia publiczna, ani politycy – twierdzi Aniskow.

Prowincja może płonąć

Nie zmienia tego nawet fakt, że temperatury w Rosji rosną przez zmiany klimatu niemal dwa razy szybciej niż w reszcie świata. Rządzący zapewniają obywateli, że globalne ocieplenie przyniesie Rosji korzyści – mniejsze rachunki za ogrzewanie czy grunty uprawne, które powstaną w miejsce wieloletniej zmarzliny. Ale kraj ponosi też negatywne konsekwencje w postaci coraz bardziej dotkliwych klęsk żywiołowych. Można do nich zaliczyć m.in. majowe pożary syberyjskich lasów, marcowe powodzie w obwodzie czelabińskim oraz przeciągającą się suszę na południu kraju. Ale katastrofy te nie uderzają tam, gdzie mogłoby to zaboleć Kreml.

– W Rosji liczy się tylko to, co dzieje się w dużych miastach – wyjaśnia Korostikow. – Jeśli coś nie zdarzyło się w Moskwie, Sankt Petersburgu, Jekaterynburgu czy innej wielkiej metropolii, nie ma to znaczenia. Wylewająca rzeka może zmyć całą wioskę i zabić wszystkich jej mieszkańców, a następnego dnia nikt nie będzie o tym pamiętać. Kraj jest tak duży i tak wiele się w nim dzieje, że głupotą byłoby uważać, że rząd się tym w jakikolwiek sposób przejmuje. W Rosji pokutuje podejście: „gdybyś trochę zmądrzał, przeniósłbyś się do miasta”. A jeśli nadal żyjesz na pustkowiu, które zalewa lub pali się każdego lata, to w zasadzie twój problem.

Jedyną odpowiedzią na kryzys klimatyczny jest przyroda

A przedłużająca się wojna w Ukrainie, w której według danych Center for Strategic and International Studies zginęło już około 250 tysięcy rosyjskich żołnierzy, tylko zwiększa obojętność na cierpienie ofiar kataklizmów.

– Kiedy przychodzi pożar, niektórzy tracą swój dobytek, niektórzy umierają. Ale teraz tysiące ludzi ginie każdego dnia – podkreśla Korostikow. – Dlaczego zatem mielibyśmy się tym przejmować? Dlaczego państwo miałoby wydawać pieniądze, żeby ratować osoby na terenach pochłanianych przez ogień, skoro na froncie ofiar jest znacznie więcej? Przecież ci ludzie i tak nie przyjadą do Moskwy i nie zrobią rewolucji – Moskwa leży pięć tysięcy kilometrów od nich. A nawet jeśli zaczną protestować, trafią do więzienia, a później na pole bitwy w  Ukrainie, gdzie przepadną jeszcze tego samego dnia. Co więc zrobić, kiedy przyjdzie pożar? Zamknąć okna, nałożyć na twarz kawałek wilgotnego materiału. I żyć tak, jakby nic się nie działo.

*

Jakub Mirowski – magister filologii tureckiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, niezależny dziennikarz, którego artykuły ukazywały się m.in. na łamach OKO.Press, Nowej Europy Wschodniej, Balkan Insight czy Krytyki Politycznej. Zainteresowany przede wszystkim wpływem globalnych zmian klimatycznych na najbardziej zagrożone społeczności, w tym uchodźców i mniejszości, a także rozwojem i ewolucją skrajnie prawicowych ruchów i ideologii.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij