Ludzie eksplorujący nielegalnie przestrzeń miejską i włamujący się nocą do najwyższych w mieście budynków, żeby wspiąć się na szczyt i poskakać po dachach, mówią o sobie, że są polityczni i inspirują się punkiem. Ale czy to wyraz prawdziwego politycznego buntu, czy ryzykowny pomysł na milion lajków?
Jakiś czas temu w internecie popularność zdobył film, na którym grupa nastolatków bez żadnego zabezpieczenia wspina się na sam szczyt wysokiego na 235 metrów budynku One Canada Square w londyńskiej dzielnicy Canary Wharf.
Bohaterowie filmu uprawiali rooftopping, czyli rodzaj eksploracji przestrzeni miejskiej, w którym chodzi o to, by niespostrzeżenie dostać się do najwyższych budynków na świecie i wspiąć się na samą górę:
Budynkami, na które wspinają się osoby uprawiające rooftopping, są najczęściej wieżowce biurowe albo bloki z mieszkaniami socjalnymi przeznaczone do rozbiórki. Bradley Garrett, autor książki Place Hacking: Exploring the City uważa, że kiedy anarchizujące nastolatki wkradają się na prywatne posesje, to jest to forma odbijania przestrzeni publicznej i przerabiania miasta w miejsce zabaw.
Londyn staje się fabryką luksusowych apartamentów, gdzie 13 proc. nieruchomości posiadają zagraniczni inwestorzy, a od 2010 roku budowa nowych lokali socjalnych spadła o 97 proc. Myśl o tym, że znoszone trampki mogą zabłocić okna z widokiem zarezerwowanym zwykle dla najbogatszych, można uznać za ekscytujący sposób stawienia oporu – albo nawet pokazanie środkowego palca – nierównościom na rynku mieszkań.
czytaj także
Traktowanie wieżowców jak drabinki na placu zabaw przy lokalnym aquaparku jest jak najbardziej sensowne, bo zwykłym ludziom coraz częściej odmawia się prawa do mieszkania czy znośnego widoku z okien. Wielkie bloki dalej uchodzą za domenę klasy pracującej, ale na rynku mieszkaniowym coraz bardziej pożądane jest wzniesienie się ponad te masy i zamieszkanie na samej górze.
Londyńskie bloki z mieszkaniami socjalnymi (np. Barbican Estate albo Balfron Towers) zostały niedawno wyprzedane megabogaczom. Według danych agencji nieruchomości Knight Frank średnia cena metra kwadratowego w wysokim bloku rośnie o 1,5 proc. wraz z każdym kolejnym piętrem, a na poziomie penthouse’ów – o 2,2 proc.
Rooftopping, podobnie jak rynek mieszkaniowy w Londynie, przez lata bardzo się zmienił. Skakanie po dachach było zjawiskiem undergroundowym (o ile to nie oksymoron). Rooftopperzy zachowywali eskapady w tajemnicy albo opowiadali o nich tylko we własnym środowisku, na przykład nielicznym czytelnikom zinów. Wśród pierwszych odkrywców wieżowców byli ludzie, którzy pasjonują się systemami nawadniania czy odprowadzania wody z budynków albo lubią rozmawiać na imprezkach o mechanice konstrukcji budowlanych. Inni zaś robili to tylko po to, żeby zwieszając nogi z krawędzi megalitycznego drapacza chmur poczuć, jak to jest być o krok od śmierci:
Wraz z rosnącą popularnością rooftoppingu czołowi przedstawiciele tego zjawiska przestali być bezimiennymi odkrywcami. Teraz są to bogowie mediów społecznościowych. Kolektyw rooftopperów Apex Mob ma na Instagramie 21,2 tys. followersów.
Harry Gallagher, jeden z członków grupy znany w mediach społecznościowych jako Nightscape, ma 71 tys. obserwujących na Instagramie i pół miliona na YouTube, a do tego prowadzi dobrze prosperujący sklep internetowy ze swoimi koszulkami i podobnymi produktami.
Każdy w Apex Mob nosi fajne streetwearowe ciuchy i zachowuje się niczym oszczędny, przedsiębiorczy fan okresowych wyprzedaży w sklepie Supreme.
Theo Kindynis, kryminolog oraz entuzjasta eksploracji przestrzeni miejskiej uważa, że Apex Mob kieruje się bardziej estetyką niż potencjałem politycznym rooftoppingu albo poszukiwaniem adrenaliny. – Dziś to wszystko jest męczące i sztampowe. Mówimy o bieganiu po dachach jako o potencjalnie politycznej praktyce, ale jak zrobić zdjęcie z politycznym przesłaniem komuś, kto pozuje tak, jak członkowie Apex Mob? Dla mnie, to zawsze będzie wyglądać jak fotografia z reklamy Pepsi. Taki rooftopping uosabia komercyjny nonkonformizm, w którym chodzi tylko o buntowniczą symbolikę, ale nie zachęca mnie do zakwestionowania kapitalizmu.
Wielu członków Apex Mob dorastało w uprzywilejowanych warunkach, ale niektórzy, w tym Harry Gallagher, wywodzą się z klasy robotniczej. Tego samego dnia, kiedy w internecie opublikowano film z Gallagherem wspinającym się na szczyt One Canada Square, jego matka przyznała, że nie stać jej było na słoik kawy rozpuszczalnej. Kobieta nie może pracować z powodu przewlekłej migreny, a to, że jej syn sprzedaje koszulki za 25,99 funta wiążę się nie tyle z lojalnością wobec jego sympatyków na YouTubie, ile z podstawową potrzebą zapewnienia rodzinie środków do życia.
Rosnąca popularność Apex Mob sprawia, że rooftopping jest coraz bardziej tępiony przez stróżów prawa. Nightscape został aresztowanych za wejście na szczyt West Ham Stadium, Sideman Tower, One Square Canada i innych. Czy przez zainteresowanie policji rooftopping zaczyna stawać się bardziej transgresyjnym zachowaniem? Kindynis uważa, że tak się nie dzieje, a Apex Mob tylko psuje zabawę wszystkim innym. – Jeśli te dzieciaki dalej będą dawały się łapać, to w końcu prawo zostanie zmienione w taki sposób, że wchodzenie na dach albo szczyt żurawia budowlanego stanie się przestępstwem. Na razie, o ile się na ciebie nie uwzięli albo nie zniszczyłeś czegoś wchodząc na górę, nie będziesz żadnych poważnych kłopotów prawnych. Mogą cię wsadzić na jedną noc do celi, ale to tyle. Te dzieciaki robią sobie jaja, bo wiedzą, że nic im nie będzie – mówi Kindynis.
Chociaż coraz więcej nastolatków bierze się za rooftopping, to zjawisko nie stało się jeszcze aktem kolektywnego buntu. Przez to nie wywarło praktycznie żadnego wpływu na metody kontrolowania przestrzeni. Jak mówi Kindynis, „Rooftopping jest polityczny, to jest mikro-forma buntu, ale deweloperzy mają to gdzieś. I tak zarobią na budynku miliony. Trzeba zrobić coś, żeby powstrzymać budowę luksusowych mieszkań. Rooftopping nie zmienia dynamiki tego, kto dyktuje co powstanie w danej przestrzeni”.
Dzieje się tak po części dlatego, że chodzenie po dachach łatwo wpisuje się w indywidualizm. Ludzie pragną chwały, pragną podboju najwyższej, najbardziej niedostępnej przestrzeni. – W tej praktyce zawiera się kapitalistyczny sposób myślenia. Współzawodnictwo w rooftoppingu jest niezwykle silne. Jeśli znajdziesz gdzieś bardzo fajny dach, to teoretycznie mógłbyś podzielić się odkryciem z innymi, ale to nigdy tak nie wygląda. Wszyscy chcą wrzucać unikalne zdjęcia na Instagrama. Niektórzy rooftopperzy zakładają własne kłódki przy wejściach na dachy, żeby uniemożliwić innym dostęp.
czytaj także
Wiele osób uprawiających rooftopping mówi o tym, że dzięki temu, co robią mogą poczuć jedność z materialnością miasta. Jednak geograf społeczno-ekonomiczny Oli Mould uważa, że ta jedność zostaje zniszczona poprzez ostateczną kompozycję wyprawy na drapacz chmur. – Na wysokości człowiek nie jest częścią miasta, tylko patrzy z boskiej pespektywy na siatkę ulic i wnosi się nad codzienny trud. Historia uczy, że ludzie zajmujący fizycznie miejsce nad miastem próbowali przejmować nad nim kontrolę.
Gwiazdy rooftoppingu – niczym deweloperzy chcący kupować luksusowe apartamenty – wykorzystują swoją działalność do przejmowania kontroli nad terytorium. Kindynis jest zdania, że takie wykorzystywanie londyńskich budynków ma w sobie coś problematycznego. – Chłopaki z klasy średniej pozują na szczycie bloków z mieszkaniami socjalnymi, jakby byli zdobywcami. Nie widzę w tym nic progresywnego.
Polityczna strona rooftoppingu podporządkowuje się logice rynku nawet w wymiarze mikro. Jest wiele przykładów na to, że kapitalizm karmi się świeżymi, alternatywnymi zjawiskami, żeby sprzedawać więcej produktów: widzimy to od herbatki z motywami punkowymi na szczycie pięciogwiazdkowego hotelu po parkour w reklamach Nike’a. Kindynis sądzi, że rooftopping stał się zjawiskiem stricte estetycznym pod wpływem banalnego działania reklam. – Obwieszając się markowymi ciuchami Apex Mob, Nightscape, i kto tam jeszcze jest popularny w tym tygodniu, popychają rooftopping w złym kierunku. Wszystkie nadzieje na wzmocnienie progresywnego wymiaru tego zjawiska znikają w obliczu bezmyślnej, tenisówkowej powierzchowności. Rooftopping mógłby być fajny, mógłby angażować się w życie lokalnej społeczności, można by wchodzić na dachy, żeby wywieszać na szczycie jakieś polityczne transparenty. Ale teraz chodzi już tylko o sławę na Instagramie i umowy ze sponsorami.
**
Tekst oryginalny opublikowano w Novara Media, partnerskim portalu PoliticalCritique.org. Z angielskiego przełożył Maciej Domagała. Fotografia na górze strony: Freaktography, Flickr.com