Rozmowa z kierującym organizacją Help Refugees na wyspie Lesbos Ozem Katerji.
Przemysław Witkowski: Czym dokładnie zajmujesz się na Lesbos?
Oz Katerji: Pracuję na Lesbos od października 2015 roku, który był szczytowym momentem kryzysu uchodźczego. Robię sporo rzeczy, związanych z pomocą uchodźcom: jestem wolontariuszem i pracownikiem organizacji humanitarne, tłumaczę z arabskiego, biorę udział w ratowaniu ludzi przypływających na pontonach na wyspę, rozdaję jedzenie i ubrania, pomagam łączyć rodziny, które rozdzieliły się podczas lądowania albo już na Lesbos. Współpracuję z lokalnymi grupami i pomagam im uzyskać dofinansowanie, którego potrzebują. Niedawno udało mi się zdobyć sporo nowego sprzętu medycznego oraz przenośną klinikę.
Nie pracowałeś wcześniej jako pracownik pomocy humanitarnej. Czy film dokumentalny Warlords of Tripoli, który nakręciłeś dla VICE’a był dla ciebie punktem zwrotnym? Zmienił cię?
Prawie całe moje dorosłe życie byłem dziennikarzem i ciągle nie porzuciłem tego zajęcia. Kręcony w Libanie film był świetną okazją, żeby pokazać światu ten mało znany konflikt. To mikrokosmos wojny w Syrii. Czuliśmy, że to ważne, aby przestawić obie strony historii i pokazać, że mimo swoich związków z Syrią, jest to odrębny i ciągle tlący się libański problem. Tymczasem czteromilionowy Liban ma już na swoim terenie 1,5 mln syryjskich uchodźców. Tego nie da się zamieść pod dywan.
Warlords of Tripoli , reż. Oz Katerji
Dlaczego więc Grecja? Równie zła sytuacja jest przecież w Macedonii, Turcji czy wspomnianym przez ciebie Libanie.
Moja organizacja, Help Refugees, jest aktywna także w Macedonii, jednak ja skupiłem się przede wszystkim na działaniach na Lesbos. Mieszkam na stałe w Turcji i robię, co mogę, aby pomóc uchodźcom także tam. Przed opuszczeniem Turcji kwestie humanitarne nie są dla nich aż tak palące. Trudniej jest też zapewnić pomoc osobom będącym w tranzycie, próbującym uniknąć zauważenia. To Grecja jest naprawdę pierwszą linią wydarzeń tego kryzysu. Średnia ilość nowych przybyłych to około 1000 osób dziennie. A to tylko samo Lesbos. Najwyższy punkt był w październiku – 135.000 przyjazdów, W styczniu 2016 r. wylądowało ich na brzegach 35.000. To więcej niż w ciągu pierwszych 6 miesięcy 2015 roku łącznie. Kiedy przybywają na wyspy są zdesperowani i niezbędna jest im pomoc – ciepłe ubrania, żywności i schronienie.
W jakim są stanie, kiedy ich spotykacie, wysiadających z pontonów, na plaży?
Są wyziębieni, mokrzy, zmęczeni i głodni. Setki uchodźców zmarło, próbując dotrzeć do Grecji z Turcji. Warunki na morzu są trudne. Zimno doskwiera zwłaszcza osobom ubranym w mokrą odzież. Część osób umiera nie z powodu utonięcia, ale hipotermii. Wielu z nich jest rannych i cierpi z powodu trudności z oddychaniem. Zespół medyczny i wolontariusze robią, co mogą, żeby ratować ich życie i zdrowie.
Ile osób zaangażowanych jest z tę pomoc?
Trudno powiedzieć dokładnie. Liczby się zmieniają. Ochotników jest kilkuset. Są z całego świata, nie tylko z krajów UE. Dużo jest Skandynawów, a także ratowników z Grecji i Hiszpanii. Wykonują ogromną pracę, nie tylko karmiąc, ubierając czy zapewniając pomoc medyczną, ale również wspierając uchodźców psychicznie.
Często kilka miłych i uspokajających słów bardzo pomaga ludziom, którzy są przerażeni i nie wiedzą, co przyniesie im przyszłość.
A wy, czego najbardziej potrzebujecie, żeby móc dalej pomagać?
To trudne pytanie. Tu, na zdjęciu, jest chłopak o imieniu Mohammed, któremu pomogliśmy. Stracił obie nogi w bombardowaniu przeprowadzonym przez armię reżimu Assada. Większość drogi do Grecji nieśli go przyjaciele i rodzina.
Ma tylko 15 lat. Jego historia to kolejny przykład niezwykłej odwagi i odporności tych ludzi, bombardowanych przez wojska Rosji i dyktatora z Damaszku. Kiedy zapewniliśmy mu odpowiedni wózek inwalidzki, to była dla nad wspaniała chwila. Napisał nam z obozu w Gera, w Niemczech, gdzie dziś mieszka, że daliśmy mu szansę na nowe życie. Myślę, że mniej chodzi o pieniądze i doraźną pomoc, a bardziej o plan działania ze strony UE i społeczności międzynarodowej.
Jak miałby wyglądać ten plan?
Musi nastąpić diametralna zmiana polityki w UE. Muszą zostać uzgodnione kwoty uchodźców, które należy podzielić między państwami członkowskimi. Po drugie, muszą zostać zmienione, przepisy dotyczące ubiegania się o azyl oraz ograniczenia podróży, aby umożliwić ludziom bezpieczną podróż. To jest wbrew wszelkim ludzkim instynktom, aby zmuszać dzieci do ucieczki z konfliktów w ten sposób. Jest to rażące zaniedbanie i umyślne powodowanie ich śmierci.
No dobrze, ale co możemy zrobić z przyczyną ucieczki uchodźców – ISIS?
ISIS trzeba zatrzymać. Dziś ISIS jest w fazie budowy państwowości. Nie można z nim negocjować. Ludzi pod ich panowaniem doświadczają ogromnej ilości cierpienia. Trzeba jednak pamiętać skąd „Państwo Islamskie” się wzięło. Zaistniało dzięki, co najmniej, kilku przyczynom. Pierwszą jest ideologia wahabitów, pochodząca z Arabii Saudyjskiej. Ale ona też nie pojawiła się znikąd. Przybyła na tereny Syrii i Iraku z Arabii Saudyjskiej. Saudyjczycy i USA w latach 70. pragnęli użyć jej, jako sposobu kontroli populacji. To samo zrobili w Afganistanie, podczas wojny radziecko-afgańskiej. Stworzyli jednak prawdziwego potwora, Frankensteina, nad którym obecnie nie mają żadnej kontroli.
A co z bliskowschodnimi sponsorami ISIS?
Mówisz o tych bzdurach, że to niby Turcy i Saudowie finansują ISIS? To kolejna niedorzeczna teoria spiskowa. Tylko 4% budżetu ISIS pochodzi z darowizn. Ta organizacja jest zupełnie samowystarczalna. Handluje ropą, zbiera podatki, to są jej główne źródła dochodu. ISIS zrabowała też ponad 430 mln dolarów z banku w Mosulu.
OK, pieniądze to jedno, ale co z poparciem ludności cywilnej? Bez niego nie mogliby utrzymać terytorium.
Za nie odpowiada inwazja na Irak w 2003 r. Al-Kaida w Iraku pojawiła się dopiero po amerykańskiej interwencji. Poza tym, dzięki niej zaistniało miejsce zwane Obóz Bucca, gdzie przetrzymywano wielu wysokiej rangi islamskich terrorystów. Zamiast zbudować więzienie, aby chronić ludzi przed fundamentalistami, stworzono obiekt, w którym ci ludzie mogli rozwijać swoją organizację, rozmawiać i planować. Także Arabska Wiosna doprowadziła, pośrednio, do tego piekła w Syrii. Pierwszą myślą Assada, kiedy zobaczył tych wszystkich protestujących, żądających demokracji ludzi było zamknąć w więzieniach liberałów, zamknąć świeckich polityków i wypuścić islamistów.
Możemy jakoś zatrzymać ekspansję ISIS?
Same naloty nie wystarczą. Kurdom udało się wyrzucić ISIS ze swoich terenów. Jak widać można to zrobić. Jedynym sposobem wypchnięcia ISIS z sunnickich terenów Iraku i Syrii jest użycie sunnickich wojsk lądowych. Jedynym sposobem zaś, żeby ich użyć, jeśli sprawienie, że nie będą one zajęte w tym samym czasie walką z rządem Assada. Aby zatrzymać te okrucieństwa w Syrii, dyktator musi stanąć przed sądem. Ale nikt nie działa w tym kierunku, więc realnie nie ma na to nadziei. Mieliśmy okazję coś zrobić wcześniej, ale rządy USA, Wielkiej Brytanii czy Francji nie zrobiły nic. Zamiast tego pozwolili wojskom Assada bombardować własnych obywateli. Rosja prowadzi bombardowania w Syrii, zabijając cywilów. Dlaczego oni nie rozważają nawet przyjęcia uchodźców? Jeśli chcemy powstrzymać napływ nowych uchodźców, to musimy stworzyć strefy wolne od bombardowania, z zakazem lotów, tak, żeby ludzie mieli naprawdę bezpieczne schronienie. Na Zachodzie politycy mówią: „Zrobiliśmy, co w naszej mocy”. Otóż, nie, nie zrobili. Więc widzisz, że nie mam dla ciebie prostej pozytywnej odpowiedzi. Ten kryzys będzie trwał w tym roku. I w następnym. I w kolejnym. Co możemy z tym zrobić? Przyzwyczaić się do świata, w którym nie jest komfortowo.
Do jakiej Syrii mają dziś wrócić uchodźcy? Do kupy zbombardowanych gruzów i kamieni?
***
Oz Katerji – kieruje organizacją Help Refugees na greckiej wyspie Lesbos. Strona domowa Oza Katerji www.ozkaterji.wordpress.com
**Dziennik Opinii nr 108/2016 (1258)