Naród, który wysłał w świat miliony własnych przedstawicieli, a teraz psioczy na tych, którzy uciekają do niego – brzmi znajomo?
Nie poglądaj chciwie, serce, na zastawę nędzną losu.
Bez goryczy nie dostaną strawy dłonie twe żebrzące.
Uchodźcy mogą sobie być. Ale najlepiej, żeby jednak zostali w swoim kraju – skrzywił się Albert.
A nie, przepraszam, Ali. Przyzwyczailiśmy się do myśli, że wszyscy chcą przyjechać „do nas” (UE i anglosaskie kraje świata), na co my sarkamy bądź nie. Oni są od wyjeżdżania, my od radzenia sobie z tym „problemem”. Czasem jeszcze ktoś wspomni, że kontyngenty (i to olbrzymie) uchodźców przyjęły też Turcja, Liban i Jordania. Mało kto wie, że dotyczy to też Iranu.
Przyjął on trochę uchodźców z Syrii i Iraku (znacznie więcej niż większość krajów UE), ale przede wszystkim potężny tłum uchodźców z Afganistanu. W sumie to, jak to w Iranie, nie za bardzo wiadomo ilu. Rząd mówi o 2,5–3 mln, ale zdaniem Alego to raczej 4–5 mln. Tak czy owak w osiemdziesięciomilionowym i niespecjalnie bogatym kraju to sporo.
Ali nie jest z tego stanu rzeczy zadowolony. – Każdy naród powinien dbać o własny los – zaznacza. Byliśmy u niego w gościnie, w małej wsi u stóp imponującej nekropolii Achemenidów Naqsz-e Rostam, więc specjalnie nie protestowałem, choć przecież mógłbym mu przypomnieć, że podczas wielkiej fali emigracji tu po rewolucji – świat przyjął jakieś 5 milionów uchodźców z Iranu. Powagi groźnej minie Alego (coś w stylu informatyka, który chce być groźny) dodawał wiszący nad nami plakat Islamskiej Partii Koalicyjnej, politycznego zaplecza Najwyższego Przywódcy.
Uchodźcy w Iranie są rozmieszczeni w miarę równo po wielkich miastach. Na szczęście udaje się póki co uniknąć powstawania afgańskich gett, ale poza tym Afgańczykom w Iranie wiedzie się raczej kiepsko. Bezrobocie jest wysokie, a uchodźcy nie dostają obywatelstwa. – Za to wielu żeni się z naszymi kobietami, żeby ich dzieci miały pełne irańskie prawa – dodaje oburzony Ali.
Brzmi znajomo? Naród, który wysłał w świat miliony własnych przedstawicieli, a teraz psioczy na tych, którzy uciekają do niego, w imię obrony swoich córek?
Pers i Polak dwa bratanki – i do auta, i do narzekanki.
A jednak Iran te miliony uchodźców przyjął, podczas gdy dla znacznie bogatszej Polski nawet dwudziestka „islamistów” to zadanie ponad ludzkie siły.
Na szczęście w praktyce Ali zachowuje się zupełnie wbrew swemu deklarowanemu darwinizmowi. Kiedy pomyliły mi się wsie i wylądowaliśmy w zupełnie innym Chossejn Abadzie (to popularna nazwa miejscowości), jakie 60 km dalej, Ali, miast kazać nam radzić sobie wolnorynkowo, obdzwonił wieś (tę naszą), by zapewnić nam nocleg, a potem wsiadł w samochód i pojechał po nas.
Z kolei sami Afgańczycy są w Iranie, przynajmniej dla takiego przybysza jak ja, zupełnie niewidoczni. Wtopili się w tłum.
Czytaj też inne Pocztówki z Iranu:
Lotniskowe rewolucje
Pustynne kontrrewolucje
Sam jesteś wioska, czyli gazele w małym mieście
Persja robi czary
Najlepszy prezydent
**Dziennik Opinii nr 133/2016 (1283)