„Jestem przeciwnikiem wychowania seksualnego dzieci” – powiedział rosyjski rzecznik praw dziecka.
Jak wyjaśnia Paweł Astachow, może to zaszkodzić rozwojowi psychicznemu dziecka – to ostatnio popularne sformułowanie wśród rosyjskich „obrońców” niepełnoletnich. Zamiast szkodliwych lekcji wychowania seksualnego Astachow proponuje sięgnąć po literaturę, także rosyjską, bo „tam jest wszystko – i o miłości, i o relacjach między płciami”.
To nie pierwsze kontrowersyjne działanie Astachowa. Na początku roku gorąco poparł ustawę zakazującą adopcji rosyjskich dzieci przez Amerykanów. Gdy został poddany ostrej krytyce przez dziennikarzy za to, że nie czekając na wyniki śledztwa w sprawie morderstwa dziecka, oskarżył o nie jego przybraną rodzinę, na konferencji prasowej powiedział, że jego odwołania chcą pedofile. Astachow robi też wszystko, aby żadna rosyjska sierota nie wpadła w ręce homoseksualistów z zagranicy.
Rzecznik był również jednym z autorów ustawy o zakazie „propagandy homoseksualnej” wśród dzieci, w myśl której za przedstawienie związków jednopłciowych jako „równie wartościowych społecznie” jak heteroseksualne grożą mandaty do miliona rubli (100 tysięcy złotych) albo – w przypadku instytucji – zawieszenie działalności nawet do dziewięćdziesięciu dni. Cudzoziemcy mogą zostać aresztowani do czternastu dni i deportowani. W tym przypadku też podobno chodziło o „psychikę dzieci”.
W kwietniu 2013 roku rosyjska Duma przyjęła Konwencję Rady Europy o ochronie dzieci przed seksualnym wykorzystywaniem i niegodziwym traktowaniem w celach seksualnych (Polska przyjęła ten dokument w 2007 roku; tutaj znajduje się jego treść). Zaniepokojenie w Rosji wzbudził artykuł szósty konwencji, w którym napisano, że dzieci w wieku szkolnym powinny otrzymywać informacje o zagrożeniach związanymi z wykorzystywaniem seksualnym „w ramach ogólnej wiedzy na temat seksualności człowieka”. Może to bowiem oznaczać konieczność wprowadzenia edukacji seksualnej, której tak obawia się Astachow. Ponadto za „wiedzą o seksualności człowieka” może kryć się informowanie o homoseksualizmie.
Rzecznik jednak uspokaja, że nie chodzi tu wcale o dzieci, tylko o dorosłych, w szczególności tych związanych z edukacją i służbą zdrowia, których trzeba edukować, aby wiedzieli, jak chronić niepełnoletnich.
Zgodnie z oficjalnymi statystykami z końca 2012 roku w Rosji zakażonych wirusem HIV jest ponad siedemset tysięcy osób; od 2007 roku liczba ta wzrosła dwukrotnie. Nieoficjalnie mówi się, że zakażonych może być od dziewięciuset pięćdziesięciu tysięcy do milion trzystu tysięcy osób. Połowa zakażeń następuje na skutek kontaktów seksualnych wśród osób heteroseksualnych, a półtora procent – wśród homoseksualnych.
Astachow jednak nie wspomina o tych problemach, tylko doradza dzieciom, które nie osiągnęły „odpowiedniego” wieku, lekturę. Jak jednak słusznie ostrzega „Guardian”, światowa literatura nie zawsze zawiera dobre wzorce. I przypomina chociażby Annę Kareninę: Anna wdaje się w romans, jej małżeństwo się rozpada, kobieta popada w depresję i popełnia samobójstwo. Wątpliwe też, by Astachow polecał dzieciom książkę Był sobie raz na zawsze król Terrence’a White’a. Dociekliwy szóstoklasista ze Stawropola doszukał się w niej bowiem „dwuznacznych” fragmentów, z których miało wynikać, że króla Artura i Lancelota łączy znacznie więcej niż przyjaźń. Czy na pewno o to chodziło panu rzecznikowi?