Świat

Najdroższa przemiana człowieka w towar

Przejście brazylijskiego piłkarza Neymara z Barcelony do Paryża potwierdza, że finansowe szaleństwo futbolowych oligarchów nie zna żadnych ograniczeń. Ani etycznych, ani sportowych.

Co można kupić za 222 miliony euro? Za taką sumę czeskie wojsko kupiłoby pięć gripenów, w Indiach wystarczyłaby ona 1,15 mln dzieci na jeden rok w szkole podstawowej, a w Turcji mógłby za te pieniądze przez czternaście lat działać obóz Kilis Öncüpınar, w którym obecnie żyje 14 000 syryjskich uchodźców. Możecie też za nie kupić jedną istotę ludzką. Nie byle jaką, ma się rozumieć. Za tę kwotę z Barcelony do Paris Saint-Germain przechodzi właśnie piłkarz Neymar. Katarscy właściciele paryskiego klubu nie mieli problemu z zapłaceniem odstępnego określonego w umowie Brazylijczyka z katalońskim klubem. To czyni z niego nie tylko najdroższego piłkarza wszechczasów, ale być może też najdroższego człowieka na świecie.

Kwota zapłacona za brazylijskiego zawodnika wywołała wzburzenie nawet w świecie piłki nożnej. Przecież do tej pory najdroższy transfer, podczas którego dokładnie rok temu Paul Pogba odszedł z turyńskiego Juventusa do Manchester United, kosztował 120 milionów euro. W przypadku Neymara przyczyną tak olbrzymiego skoku w wypłaconym odstępnym była zawarta w umowie klauzula. Prawdę mówiąc, chodziło raczej o formalność, która miała delikatnie zrazić ewentualnych zainteresowanych usługami Brazylijczyka. Tyle że futbol najwyższego szczebla obrał kierunek, z którym jeszcze kilka lat temu mało kto się liczył. Uzyskanie zgody Neymara nie stanowiło problemu. Umowa na pięć lat gwarantuje mu pensję w wysokości 573 tysięcy euro tygodniowo. Na godzinę zarabia aż 3413 euro – nieważne czy śpi, czy akurat kopie piłkę.

Pieniądze rządzą futbolem

Ten transfer wywołał oczywiście lawinę opinii, że mamy do czynienia z ekonomicznym szaleństwem albo początkiem nowej ery sportowego fanatyzmu bogatych oligarchów. Nie ma raczej sensu zajmować się korzyściami, które cała ta transakcja przyniosła dla sportu. Nawet jeśli szybkość, technika oraz dryg do strzelania goli Neymara są wyjątkowe, to za te pieniądze powinien podczas każdego meczu zdobyć co najmniej pięć bramek. A to niemożliwe. Oczywiście słynna gwiazda piłkarska w składzie oznacza też wzrost popularności klubu (co oznacza również wzrost jego wartości marketingowej) i przychody ze sprzedaży koszulek. Tyle że oprócz samej tej kwoty Neymar będzie dostawał olbrzymią pensję, więc podobne teorie są zupełnie bezprzedmiotowe.

Dużo bardziej realnym powodem rekordowego przejścia może być gest polityczny ze strony katarskich właścicieli. Katar, który w ostatnich tygodniach stawia czoła nie tylko sankcjom ze strony niektórych państw Zatoki Perskiej, ale przede wszystkim oskarżeniom o wspieranie terroryzmu, stara się teraz za wszelką cenę poprawić swoją międzynarodową reputację. Do tego za pięć lat będzie organizował mistrzostwa świata w piłce nożnej. Katarczycy muszą pokazać, że miliardy dolarów, dziesiątki zabitych oraz tysiące wyzyskiwanych robotników na budowach megalomańskich stadionów pośród pustyni nie poszły na marne.

W ten sposób Katarczycy odpalili za swoje petrodolary bombę, której efekty są łatwe do przewidzenia. Po pierwsze teraz każdy będzie teraz chciał kolejnym transferem przebić dotychczasowy rekord. Po drugie w świecie futbolu pozostaną miliony na koncie klubu z Barcelony. Katalończycy mogą wprawdzie za 222 milionów euro kupić kolejnych wyśmienitych piłkarzy, ale świadomość, że klub posiada takie możliwości finansowe, automatycznie podnosi cenę potencjalnych następców Neymara.

Fair play tylko na ozdobę

Istnieje zabezpieczenie, które może przynajmniej częściowo zahamować podobne finansowe szaleństwa. Z powodu podobnej rozrzutności światowych oligarchów, którzy w roli luksusowej dekoracji fundują sobie kluby i przepłacanych zawodników, UEFA wprowadziła siedem lat temu tak zwane Finansowe Fair Play. W skrócie chodzi w nim o to, że kluby nie mogą wydawać dużo więcej, niż zarabiają.

Tyle że katarscy właściciele wcale nie palą się do rozporządzania klubowymi finansami zgodnie z wytycznymi UEFA i przygotowali niepozorny haczyk. Na kilka dni przed odejściem z Barcelony Neymar dostał w Katarze lukratywną posadę. Przez kolejnych pięć lat będzie ambasadorem mistrzostw świata, które odbędą się w Zatoce Perskiej w 2022 roku. Całkowita suma około trzystu milionów euro, którą za to otrzyma, oznacza w zasadzie jedno: jeśli ktoś będzie się starał unieważnić transfer piłkarza właśnie z powodu Finansowego Fair Play, Neymar i katarscy właściciele klubu będą mogli udawać, że Brazylijczyk zapłacił klauzulę odstępnego z własnej kieszeni. A Paryż go później jedynie zatrudnił.

Etyka praworządnego sprzedawania ludzi

Choć współcześnie cieszymy się z tego, że system niewolnictwa (przynajmniej oficjalnie) już nie istnieje, a każda jednostka zgodnie z neoliberalną mantrą może dowolnie sprzedawać swoją siłę roboczą, w piłce nożnej zachowała się rzeczywistość poniżającego pozyskiwania pracowników. Zawodnicy są degradowani do pozycji towaru, którego cena zależy od tego, ile kto jest chętny za nich zapłacić. Już od dawna nie działa zasada, że pieniądze za zawodników mają być kompensatą za koszty na odchowanie własnych podopiecznych. Piłka nożna stała się miejscem zarabiania pieniędzy, a niektóre kluby po prostu żyją z różnicy między tanim zakupem a drogą sprzedażą.

Nic tak nie podkreśla perwersyjnego traktowania sportowców jak rzeczy, a nie pracowników, jak to, że kluby nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za ich emeryturę po zakończeniu kariery. Rynek piłki nożnej handluje zawodnikami jak akcjami, których wartość określana jest przez popyt. Podobieństwo ze sposobem działania rynków finansowych w późnym kapitalizmie nie jest przypadkowa. Właśnie przejście Neymara doskonale odsłania wszystkie dolegliwości zderegulowanego królestwa wolnego rynku.

Świat futbolowej niewspółmierności

„Takie trwonienie pieniędzy przekracza granice zdrowego rozsądku” – powiedział o tym transferze trener londyńskiego Arsenalu Arsene Wenger. Człowiek, który przez ponad dwadzieścia lat trenuje londyński Arsenal, trafnie uchwycił logikę funkcjonowania współczesnej gospodarki. Podobnie jak w naszym codziennym życiu również w królestwie futbolu nierówności ciągle rosną. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Wystarczy porównać kwotę, za jaką Neymar przeszedł do PSG, ze stosunkami panującymi w lidze czeskiej. Niemiecki serwis transfermarkt.com szacuje cenę wszystkich 424 graczy czeskiej ligi na mniej więcej 182 miliony euro. Paryż mógłby zamiast brazylijskiego napastnika kupić nie tylko wszystkich zawodników ligi czeskiej, ale starczyłoby też na piłkarzy ze słowackiej ekstraklasy. W obliczu takich liczb nasuwa się określenie, którego kilka lat temu użył w książce Tři sociální světy (Trzy światy społeczne) Jan Keller – scharakteryzował on tam współczesny świat jako miejsce, gdzie nierówności przerodziły się w niewspółmierność.

W świecie futbolowej niewspółmierności jest bardziej niż prawdopodobne, że wkrótce pojawią się kolejni, drożsi Neymarowie, nowe zasady, które można będzie obejść. Paradoksalnie w tej walce przegra ostatecznie sama piłka nożna. Zanim tak się stanie, możemy śledzić, jak powodzi się najdroższemu człowiekowi na świecie.

Tekst ukazał się na portalu A2larm.cz. Z czeskiego przetłumaczyła Olga Słowik.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij