Na całym świecie wskaźniki ubóstwa spadają, ale wciąż rosną w Afryce Subsaharyjskiej. Bank Światowy prognozuje, że do 2030 roku w tym regionie będzie prawie 90 proc. wszystkich ludzi w skrajnym ubóstwie z całego świata. Tak, najlepiej byłoby, gdyby problem ekstremalnej biedy w Afryce mógł zostać rozwiązany przez Afrykanów, ale na razie nie jest.
PRINCETON. Comic Relief to brytyjska organizacja charytatywna, która zbiera pieniądze dla osób będących w trudnej sytuacji w Wielkiej Brytanii i za granicą. Co dwa lata robi akcję pod nazwą Red Nose Day, czyli Dzień Czerwonego Nosa, która polega na tym, że przyłączający się do tego happeningu zakładają czerwone nosy klaunów. Kulminacją całego wydarzenia jest telewizyjne widowisko z udziałem komików i celebrytów. W tym roku podczas Dnia Czerwonego Nosa udało się zebrać 63,5 mln funtów (315 mln złotych) – to wielka suma pieniędzy, ale o prawie 8 mln funtów mniejsza niż dwa lata temu.
Dwa tygodnie wcześniej David Lammy, poseł do brytyjskiego parlamentu z okręgu Tottenham, skrytykował Comic Relief za to, że organizacja wysłała samolotem angielską prezenterkę telewizyjną Stacey Dooley do Ugandy, gdzie zrobiono jej zdjęcie z afrykańskim dzieckiem na rękach. Czarnoskóry Lammy napisał na Twitterze: „Świat nie potrzebuje kolejnych białych zbawców”, i dodał, że fotografia „utrwala wymęczone i mało pomocne stereotypy”. Zamiast tego powinniśmy „promować głosy z całego afrykańskiego kontynentu”.
czytaj także
Pytany o to w telewizji, Lammy przyznał, że charytatywność jest dobra, ale „Comic Relief to dwudziestoletnia formuła, w której komicy mają występować dla publiczności, a celebryci – najczęściej biali – są wysyłani do Afryki. Wielu osobom z mniejszości etnicznych w Wielkiej Brytanii takie obrazy przywodzą na myśl kolonialny motyw białej, pięknej bohaterki trzymającej czarne dziecko. Dziecko nie ma w tej kompozycji żadnej podmiotowości, a jego rodziców nie widać nigdzie w pobliżu”.
Poglądy takie jak wyrażone przez Lammy’ego znalazły pewien pozytywny oddźwięk w kręgach progresywnych i być może wpłynęły na wysokość datków podczas tegorocznego Red Nose Day. Czy byłoby lepiej, gdyby białe gwiazdy nie występowały na rzecz Comic Relief?
Organizacja próbuje zbierać pieniądze, angażując te gwiazdy, które mają zapewne największe oddziaływanie wśród odbiorców akcji. Osoby z kierownictwa Comic Relief uważają, że bez udziału białych celebrytów w zbiórce zgromadzą mniejsze środki. Mogą mieć rację – a Lammy na pewno nie twierdzi, że organizacja może zebrać tyle samo pieniędzy bez poparcia białych gwiazd.
Wydaje się też prawdopodobne, że gdyby zebrano mniej pieniędzy, to pomoc trafiłaby do mniejszej liczby dzieci w Afryce. Jak powiedziała Dooley: „Widziałem projekty, gdzie te pieniądze ratowały życie. Życie dzieci”.
Mówiąc, że świat nie potrzebuje kolejnych białych zbawców, Lammy najprawdopodobniej nie miał na myśli tego, że na świecie jest akurat właściwa liczba białych zbawców. Możemy raczej założyć, że chodziło mu o to, że świat byłby lepszy, gdyby białych zbawców było mniej. Z drugiej strony na pewno nie zaprzecza, że przydałoby się światu więcej zbawców – albo przynajmniej osób gotowych włożyć czas i wysiłek w pomoc ludziom znajdującym się w skrajnej biedzie.
Miliony mieszkańców Afryki umierają każdego roku, ponieważ brakuje im wody do picia, dostatecznych warunków sanitarnych, podstawowej opieki zdrowotnej albo moskitier chroniących przed insektami roznoszącymi malarię. Inni są ślepi, bo nie stać ich na prostą operację zaćmy. Niektóre kobiety są odtrącane przez swoje społeczności, ponieważ w ramach komplikacji okołoporodowych pojawiły się u nich przetoki, przez co nie kontrolują czynności fizjologicznych, a nie stać ich na chirurgiczne zaszycie otworu między waginą a pęcherzem moczowym albo odbytem (albo jednym i drugim). Im więcej czasu, pieniędzy i refleksji ludzkość włoży w rozwiązywanie tych problemów, tym lepiej.
„David, czy chodzi o to, że jestem biała?” – pytanie postawione przez Dooley na Twitterze zmusza Lammy’ego i osoby podzielające jego poglądy do określenia, czy problem polega na tym, że ci, którzy pracują dla poprawy warunków bytowych Afrykanów żyjących w skrajnym ubóstwie, są biali, a może raczej na tym, że nie są Afrykanami. Biorąc pod uwagę coraz większą obecność Chin w Afryce, to pytanie nie jest tylko teoretyczne.
Niektóre osoby o poglądach progresywnych mogą cieszyć się z nowych inwestycji Chin w Afryce, ponieważ stwarza to alternatywę dla zachodniego zaangażowania. Bardziej jednak prawdopodobne, że osobom z poglądami progresywnymi zależy na tym, żeby zmiany w Afryce były inicjowane, realizowane i kierowane przez Afrykanów, a nie ludzi spoza kontynentu. Jednak jeśli tak jest, to krytyka „białych zbawców” wraca do nich jak bumerang, bo sami są spoza Afryki.
Cztery pytania, których „Wysokie Obcasy” nie zadały Dominice Kulczyk
czytaj także
Lammy ma czarną skórę, ale jest Brytyjczykiem z dyplomem wydziału prawa Uniwersytetu Harvarda. Bycie czarnym nie czyni z niego rzecznika Afrykanów, którym próbują pomagać zachodnie organizacje charytatywne.
Na całym świecie wskaźniki ubóstwa spadają, ale wciąż rosną w Afryce Subsaharyjskiej, gdzie żyje obecnie połowa osób dotkniętych tym problemem. Bank Światowy prognozuje, że do 2030 roku w tym regionie będzie prawie 90 proc. wszystkich ludzi w skrajnym ubóstwie z całego świata. Tak, najlepiej byłoby, gdyby problem ekstremalnej biedy w Afryce mógł zostać rozwiązany przez Afrykanów, ale na razie tak nie jest.
To Afrykanie żyjący w skrajnej biedzie są w najlepszej pozycji, by decydować, czy chcą odrzucić pomoc w zależności od tego, kim są darczyńcy. Są dowody wskazujące, jakiego wyboru by dokonali. Kiedy brytyjska organizacja Against Malaria Foundation zaproponowała mieszkańcom Togo moskitiery i wytłumaczyła, jak chronią one ich dzieci przed często śmiertelną chorobą, siatki zostały przyjęte i są używane.
Osobom z poglądami progresywnymi zależy na tym, żeby zmiany w Afryce były realizowane przez Afrykanów. Krytyka „białych zbawców” wraca do nich jak bumerang, bo sami są spoza Afryki.
Podobnie kiedy organizacja GiveDirectly proponuje wszystkim mieszkańcom kenijskiej wioski dochód gwarantowany w wysokości 274 dol. rocznie, bez żadnych dodatkowych warunków i na 12 lat, to Kenijczycy nie odmawiają. A kiedy Village Enterprise daje małym grupom mieszkańców Afryki Wschodniej kapitał początkowy, szkolenia i doradztwo – chętnie zapisują się do programu.
Niewielu ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie przejmuje się tym, jaki kolor skóry mają ludzie stojący na czele organizacji, które im pomagają, albo czy mieszkają w Afryce. Jeśli celem ma być pomoc osobom w skrajnym ubóstwie, to potrzebujemy wszystkich zbawców, jakich tylko możemy znaleźć.
***
Peter Singer jest profesorem bioetyki na uniwersytecie Princeton, profesorem uniwersytetu w Melbourne i założycielem organizacji non-profit The Life You Can Save. Napisał m.in. Animal Liberation, Practical Ethics i The Most Good You Can Do.
Copyright: Project Syndicate, 2019. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożył Maciej Domagała.