Choć państwa bałkańskie są w niewielkim stopniu uzależnione od importu surowców z Rosji, to rosnące ceny nośników energii uderzają w nie szczególnie dotkliwie, jako że są to najbiedniejsze kraje Europy. Ubóstwo energetyczne dotknie większą liczbę tamtejszych gospodarstw domowych, ale także zahamuje proces transformacji energetycznej, ograniczania emisyjności i energochłonności gospodarek regionu.
Państwa bałkańskie rozpoczynały 2022 rok w minorowych nastrojach. W grudniu 2021 roku infrastruktura energetyczna nie wytrzymała bowiem zwiększonego w zimowych miesiącach zapotrzebowania na prąd i w kolejnych krajach – Serbii, Kosowie, Macedonii Północnej – dochodziło do blackoutów. Problemy wynikały nie tylko z faktu, że w bałkańskim sektorze energetycznym dominują przestarzałe elektrownie węglowe (największe w Kosowie oraz Bośni i Hercegowinie mają 60 lat, a ta w Serbii ponad pół wieku), lecz także z wielu lat zaniedbań remontów, modernizacji czy rozbudowy sieci. Spółki energetyczne pozostające w rękach państwa są bowiem często źródłem dobrze płatnych synekur dla popleczników partii rządzących.
W efekcie w Serbii używanie niskiej jakości węgla pomieszanego z błotem i gliną doprowadziło zimą do wyłączenia dwóch elektrowni węglowych, a 136 tysięcy odbiorców nie miało prądu, wody i ogrzewania (dyrektor spółki elektroenergetycznej wcześniej zarządzał… restauracją). W Macedonii Północnej seria awarii największej elektrowni węglowej REK Bitola oraz sieci przesyłowych, a także brak węgla doprowadziły do ogłoszenia przez rząd stanu kryzysu energetycznego, który z przerwami trwa do dziś. W Kosowie z kolei awaria bloku węglowego doprowadziła do reglamentowania energii elektrycznej i przerw w dostawach ciepła do stołecznej Prisztiny. Wyjątkowa susza znacząco ograniczyła też produkcję prądu w Albanii, gdzie – wyjątkowo na tle regionu – aż 90 proc. energii elektrycznej jest wytwarzane w dużych hydroelektrowniach, oraz Czarnogórze, gdzie udział elektrowni wodnych wynosi 10–20 proc.
czytaj także
Wszystkie państwa bałkańskie musiały w tej sytuacji importować rekordowe wolumeny energii elektrycznej po bardzo wysokich cenach, energochłonne branże wstrzymywały produkcję, a rządy musiały ratować przed utratą płynności spółki energetyczne, gdyż regulowane taryfy dla gospodarstw domowych nie pokrywały ceny prądu na giełdzie. Było to poważne obciążenie dla budżetów wciąż najbiedniejszych w Europie państw.
Kryzys uwidocznił więc strukturalne problemy sektora energetycznego wynikające ze złego zarządzania i korupcji – niski poziom własnej produkcji, dużą zależność od importu, zły stan infrastruktury energetycznej, w tym przesyłowej, oraz kontrolę rynku przez państwowych (lub prywatnych) monopolistów, którzy blokują jego liberalizację i rozwój odnawialnych źródeł energii. Tylko Albania i Serbia stosunkowo niedawno wprowadziły regulacje dotyczące prosumentów, ale biurokracja związana z realizacją takich inwestycji skutecznie do nich zniechęca. Z kolei taryfy mające wspierać rozwój OZE były wykorzystywane przez wąską grupę ludzi do szybkiego zarobku, niekoniecznie zaś sprzyjały transformacji energetycznej.
Wkrótce jednak okazało się, że to dopiero początek problemów, najgorsze zaś miało dopiero nadejść: w lutym 2022 roku Rosja zaatakowała Ukrainę.
Uzależnienie od rosyjskich surowców
Państwa bałkańskie w niewielkim stopniu korzystają z ropy i gazu importowanych z Rosji, a Albania, Kosowo czy Czarnogóra nie mają nawet własnej sieci gazowej. Jeśli w ogóle korzysta się tam z gazu, to raczej z butli LPG do gotowania. Niewielkie ilości gazu importują Macedonia Północna oraz Bośnia i Hercegowina, gdzie jest on wykorzystywany w przemyśle i miejskich ciepłowniach w miastach stołecznych – Skopje i Sarajewie. Te państwa są całkowicie uzależnione od importu z Rosji, ale ich zapotrzebowanie na gaz jest bardzo niskie, to odpowiednio 0.4 i 0.2 mld m3 rocznie (dla porównania Polska zużywa go ponad 20 mld m3). Paliwa i ropę importuje się z Grecji, Bułgarii czy Chorwacji. Skutki przerwania dostaw ropy czy gazu z Rosji większości państw bałkańskich zatem nie dotyczą.
Wyjątek stanowi Serbia, której sektor energetyczny znajduje się pod bezpośrednią lub pośrednią kontrolą podmiotów rosyjskich – koncern paliwowy NIS należy do Gazpromnieftu (50 proc. udziałów) i Gazpromu (6,15 proc.). Państwowym koncernem gazowym zarządzają osoby, które zasiadają także w radach nadzorczych rosyjskich spółek, gdzie otrzymują sowite wynagrodzenia. Przez Serbię przebiega też gazociąg łączący rosyjski TurkStream (Rosja–Turcja przez Morze Czarne) z Węgrami i Austrią, którego realizacja była mocno wspierana przez rząd w Belgradzie. Ta inwestycja zastopowała dywersyfikacje źródeł i tras dostaw surowców do regionu, umocniła dominację rosyjskich spółek w serbskim sektorze energetycznym i zarazem utrudniła liberalizację bałkańskich rynków gazu. Pozwoliła także Rosji na omijanie Ukrainy przy przesyle paliwa na Bałkany oraz na Węgry.
Co więcej, Serbia, powołując się na uzależnienie energetyczne od Rosji, nie przyłączyła się do sankcji UE wobec Moskwy. Choć pozostałe państwa aspirujące do członkostwa we Wspólnocie to zrobiły, Belgrad próbował raczej czerpać korzyści z obecnej sytuacji. Przed wojną jedynie 17 proc. sprowadzanej do Serbii ropy pochodziło z Rosji. Serbska rafineria zaczęła kupować zdecydowanie tańszą ropę rosyjską (ok. 30 USD za baryłkę) w większych ilościach, sprowadzając ją przez terminal naftowy w Chorwacji. Pozwoliło to zahamować wzrost cen paliw. W styczniu tego roku wygasł Serbom wieloletni kontrakt na dostawy rosyjskiego gazu, ale według deklaracji Rosja miała przez kolejne pół roku dostarczać gaz do Serbii po cenie przedkryzysowej (270 dolarów za 1 tys. m3). A czy Serbia skorzystała na polityce przyjaznej Moskwie i uzyskała niskie ceny na rosyjski gaz? Trudno powiedzieć, gdyż kontrakty objęte są tajemnicą handlową.
W kontekście wojny w Ukrainie największym problemem dla Bałkanów są nie tyle problemy związane z dostawami gazu i ropy, ile drastyczne wzrosty cen energii elektrycznej, a także drewna, węgla czy peletu. To właśnie te surowce w największym stopniu wykorzystywane są przez gospodarstwa domowe do ogrzewania czy gotowania.
czytaj także
Ubóstwo energetyczne na Bałkanach
Obecny kryzys jest najbardziej odczuwalny dla osób dotkniętych ubóstwem energetycznym, zjawiskiem powszechnym w tym regionie. Szacuje się, że nawet 40 proc. populacji w państwach bałkańskich nie stać na usługi energetyczne zaspokajające minimum potrzeb życiowych w zakresie ogrzewania, gotowania, oświetlenia itp. Dla państw UE ten wskaźnik wynosi ok. 8 proc.
Podczas gdy w UE ubóstwo energetyczne najczęściej wiąże się z wysokimi cenami energii, na Bałkanach to zjawisko dotyczy nie tylko cen energii, ale przede wszystkim braku dostępu do czystego prądu i ciepła ze względu na słabą infrastrukturę (np. brak sieci ciepłowniczej czy wodociągowej). W efekcie wiele gospodarstw domowych wykorzystuje drewno, węgiel, a w skrajnych przypadkach nawet odpady spalane w nieefektywnych i przestarzałych piecach, by ogrzewać domy, gotować czy uzyskać ciepłą wodę do mycia i prania. Na Bałkanach aż 42 proc. gospodarstw domowych używa drewna do ogrzewania domów. Wskaźnik ten jest szczególnie wysoki w Bośni i Hercegowinie (62,9 proc.) oraz Kosowie (60,5 proc.).
Ubóstwo energetyczne na Bałkanach wiąże się również ze złym stanem technicznym domów (dziury w dachach, nieszczelne okna), brakiem izolacji termicznej, a także niską efektywnością energetyczną urządzeń domowych. Wszystko to bardzo źle wpływa na zdrowie ludzi mieszkających w zanieczyszczonych i zadymionych pomieszczeniach, ale także na warunki życia całego społeczeństwa, zmuszonego oddychać ekstremalnie brudnym powietrzem. Choć drewno jako biomasa jest uznawane przez UE za odnawialne źródło energii, to jego spalanie generuje więcej CO2 niż spalanie węgla, a dodatkowo wiąże się z emisją szkodliwych pyłów PM10 i PM2,5. Dlatego właśnie Prisztina, Sarajewo czy Belgrad w okresie zimowym odnotowują najwyższe odczyty zanieczyszczeń powietrza, nie tylko w skali Europy, ale całego globu.
Co więcej, długotrwałe przebywanie w zawilgoconych pomieszczeniach, ograniczone możliwości przygotowywania ciepłych, pełnowartościowych posiłków czy utrzymywania odpowiedniego poziomu higieny przekładają się na ograniczone szanse edukacyjne dzieci czy możliwości zdobycia dobrej pracy, pogłębiając wykluczenie społeczne. Dotyczy to zwłaszcza mniejszości romskiej, osób mieszkających na terenach wiejskich czy kobiet prowadzących samodzielne gospodarstwa domowe. Negatywne skutki zdrowotne szczególnie dotykają kobiety i dzieci, które dłużej przebywają w zamkniętych pomieszczeniach.
Sytuacja ubogich energetycznie gospodarstw domowych w Kosowie, ale też w innych państwach regionu ma swoje determinanty (brak dostępności nowoczesnej i czystej energii), ale konsekwencje (szkodliwy wpływ na zdrowie, pogłębianie nierówności) typowe dla rozwijających się krajów globalnego Południa. Z kolei recepty oferowane państwom bałkańskim, by zwalczać ubóstwo energetyczne czy wspierać transformację energetyczną, oparte są na doświadczeniach państw unijnych. Problem w tym, że w bałkańskim kontekście raczej pogłębiają one nierówności społeczne, niż przyczyniają się do poprawy sytuacji najbiedniejszych.
czytaj także
Energia i klasa
Na Bałkanach sposób ogrzewania mieszkań ma swój wymiar klasowy i geograficzny. Nieco uogólniając: zamożniejsi ogrzewają swoje mieszkania prądem, a ubożsi i mieszkający na wsi skazani są na wykorzystywanie starych pieców (często nieefektywnych) opalanych drewnem lub węglem (brunatnym, o niskich wartościach kalorycznych). Ciepło systemowe dostępne jest tylko w niewielu dużych miastach (i to raczej w samych centrach). W Kosowie np. tylko w stolicy Prisztinie, podobnie w Bośni i Hercegowinie (Sarajewo) czy w Serbii (głównie Belgrad i Nowy Sad). Jednocześnie zarówno starsze budynki, jak i te obecnie budowane nie są podłączone do sieci ciepłowniczej. W Kosowie przejście na ogrzewanie elektryczne – szczególnie w domach jednorodzinnych – jest symbolem awansu społecznego. Rozwiązaniem pośrednim jest pelet, czyli granulat ze sprasowanej biomasy, aczkolwiek w Kosowie używany bardzo rzadko, w pozostałych państwach bałkańskich nieco częściej, bo tam prąd jest droższy.
Polityka energetyczna państw bałkańskich skupia się przede wszystkim na utrzymywaniu cen energii elektrycznej na sztucznie niskim poziomie, zwykle poniżej rzeczywistych kosztów ich produkcji. Choć jednak ceny dla gospodarstw domowych są regulowane i należą do najniższych w Europie, to wciąż wiele osób ma problemy z regulowaniem rachunków. Taka polityka sprzyja korzystaniu przez zamożniejsze osoby z energii elektrycznej do ogrzewania, nie skłaniając ich ani do zmniejszania zużycia, ani do szukania bardziej wydajnych technologii czy inwestowania w efektywność energetyczną.
Z kolei w wielu gospodarstwach domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym zużycie prądu jest ograniczone do minimum (oświetlenie domu jedną żarówką), a rodziny stosują ekstremalne mechanizmy dostosowawcze, co prowadzi do problemów zdrowotnych i wyklucza ich z wielu aktywności społecznych. Korzysta się z niewielkiej ilości sprzętu elektronicznego (lodówka, ładowanie telefonów komórkowych, czasem telewizor czy pralka), a przy ogrzewaniu (najczęściej jednego pomieszczenia, gdzie śpi cała rodzina) gotuje się posiłki czy podgrzewa wodę do mycia czy prania.
Ukierunkowane wsparcie dla gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym jest bardzo ograniczone, a poza tym dotyczy wyłącznie energii elektrycznej. Jednocześnie wszelkie inwestycje w zwiększenie efektywności energetycznej, ocieplanie domów etc. są często dla urzędników dowodem na poprawę sytuacji ekonomicznej gospodarstwa domowego i pretekstem do cofnięcia wsparcia finansowego. Nie ma natomiast dopłat do drewna lub paliw kopalnych, których używają biedniejsze gospodarstwa.
„Tylko Romowie zostali odizolowani”. Równi i równiejsi w Bułgarii
czytaj także
Dylemat: grzać czy jeść
Sytuacja ubogich energetycznie gospodarstw domowych w regionie ogromnie się pogorszyła w czasie pandemii COVID-19, a to ze względu na znaczny spadek dochodów, zwłaszcza osób pracujących w sektorze usług. Obecny kryzys, a przede wszystkim rosnące ceny żywności i energii najbardziej uderzają w najuboższych, którzy najwięcej wydają na żywność i mieszkanie, a do tego nie mają pola manewru: jeśli przed tegorocznym wzrostem cen ogrzewali tylko jeden pokój, to teraz może ich nie być stać nawet na to. Tym bardziej że znacznie wzrosły ceny drewna i węgla. Pogarszają się w ten sposób warunki ich życia, co przekłada się na zagrożenie dla zdrowia, a z czasem zmusi do ograniczenia wydatków na odzież, produkty higieniczne czy leki. Wielu z nich stanie przed dylematem: ogrzewać dom czy kupować jedzenie. Kryzys dotknie też lepiej sytuowane osoby, które wracają do ogrzewania węglem.
Z powodu subsydiowania cen energii elektrycznej rządy mają ograniczone środki finansowe na ukierunkowaną pomoc dla potrzebujących, modernizację systemów produkcji i dystrybucji energii oraz inwestycje w transformację energetyczną. Wprawdzie państwa bałkańskie zostały zmuszone do podwyżek cen energii elektrycznej (ok. 7–10 proc.), ale ceny dalej nie odzwierciedlają kosztów. Dla biednych będzie to dodatkowe obciążenie, a bogaci będą się dalej ogrzewać tanim prądem. Krokiem w dobrym kierunku, m.in. rządów Kosowa i Macedonii Północnej było różnicowanie cen prądu w zależności od zużycia (rozrzutni płacą więcej), ale różnice te wciąż są jednak niewielkie.
Problemów nie rozwiązują zagraniczne programy nakierowane na zwiększenie efektywności energetycznej gospodarstw domowych (których liczba jest znacznie niższa niż potrzeby), gdyż korzystają z nich przede wszystkim zamożniejsze gospodarstwa domowe. Tylko osoby z wyższymi dochodami mogą bowiem sfinansować wymagany wkład własny, a zarazem wykorzystują tak dużo energii elektrycznej, by takie inwestycje były opłacalne; ubożsi często nie wiedzą nawet, że o pomoc mogą się ubiegać.
Do tego na wsi łatwiej pozyskać drewno bez dodatkowych kosztów (poprzez wycinkę drzew na własnej posesji lub nielegalnie w lasach państwowych), ale to z kolei przyśpiesza wylesianie kraju. Tym bardziej że wobec słabej kontroli państwa skala nielegalnych wycinek stała się masowa. Podczas gdy latem drewna brakowało, szczególnie w miastach, teraz brakuje chętnych na coraz droższy surowiec. Pomoc państwa, a także UE skupia się przede wszystkim na dopłatach do cen prądu (UE obiecała 500 mln euro natychmiastowej pomocy na ograniczanie negatywnych konsekwencji wzrostu cen prądu oraz 500 mln na inwestycje w OZE). Pomoże to w spowolnieniu inflacji, pomoże małym i średnim przedsiębiorcom, ale nie przynosi ulgi tym najbardziej potrzebującym.
czytaj także
Czy transformacja energetyczna ma szansę być sprawiedliwa?
Ubóstwo energetyczne na Bałkanach jest powszechne, a problemy z dostępem do czystej energii mają charakter strukturalny. Transformacja wymaga znacznych inwestycji, dlatego należy spodziewać się wzrostu taryf za prąd w całym regionie. W efekcie więcej osób będzie ogrzewać się drewnem. Bez kompleksowych strategii łagodzenia ubóstwa energetycznego dostosowanych do lokalnych warunków transformacja nie będzie zatem sprawiedliwa społecznie. Pogłębi nierówności społeczne i pogorszy sytuację już ubogich energetycznie gospodarstw domowych oraz pogłębi podział na tych, którzy mają dostęp do czystej energii i mogą sobie na nią pozwolić, oraz resztę, korzystającą z biomasy spalanej w nieefektywnych urządzeniach. To z kolei przyczyni się do utrzymywania się wysokiego poziomu zanieczyszczeń i dalszego wylesiania na całych Bałkanach. Środki przeznaczane przez UE na rozwój źródeł odnawialnych (na grudniowym szczycie UE – Bałkany Zachodnie w Tiranie obiecano na ten cel 500 mln euro) są oczywiście istotnym wsparciem, ale biorąc pod uwagę złe zarządzanie w energetyce i wysoki poziom korupcji, można mieć wątpliwości, czy te środki rzeczywiście będą wydawane w najbardziej efektywny sposób.
Artykuł oparty jest na badaniach dotyczących ubóstwa energetycznego w Kosowie w ramach Kosovo Research and Analysis Fellowship (KRAF). Wyniki badań przedstawiono w artykule „The Cold is Coming. Living in Energy Poverty in a time of crisis: Reflection from Kosovo” opublikowanym w książce „Confronting Multiple Crises: Local and International Perspectives on Policy-Making in Kosovo” (red. I. Armakolas i in.)