Czy RPA przeżyje śmierć Nelsona Mandeli? Na razie królują tam spiskowe teorie o zagładzie białych, która ma nastąpić po pogrzebie człowieka – symbolu walki z apartheidem.
Od dwóch lat mniej więcej wiadomo, jak wyglądać będzie pogrzeb Nelsona Mandeli. Przyjadą wszyscy żyjący prezydenci Stanów Zjednoczonych, premierzy Wielkiej Brytanii oraz inni wielcy światowi przywódcy. Operacja znana jest pod nazwą „M-plan”. Pomyślano o rezerwowaniu hoteli, bezpieczeństwie i organizacji transportu.
Parę miesięcy temu Republiką Poludniowej Aryki wstrząsnęła wiadomość o zbliżającej się śmierci Nelsona Mandeli. Blisko stuletni były prezydent RPA zachorował na zapalenie płuc i wydawalo się, że nie opuści już szpitala. Ku powszechnemu zaskoczeniu jednak wyszedł z choroby.
Nelson Rholihlala Mandela (zwany przez Południowoafrykańczyków Madibą – symbolizującym przywódcę duchowego narodu, a nawiązuje do nazwiska klanowego), skończy w tym roku 95 lat. Stał się człowiekiem-symbolem, najpierw walki o prawa czarnych podczas apartheidu, skazany za to na karę śmierci, zamienioną na dożywocie. Po 27 latach spędzonych w wiezieniu wyszedł na wolność i zamiast mścić się za lata krzywd, rozpoczął proces pojednania społeczeństwa południowoafrykańskiego. Na tle procesów dekolonizacyjnych na terenie kontynentu afrykańskiego RPA stanowiła fenomen – oddanie władzy czarnym mieszkańcom po demokratycznych wyborach. Bez większych konfliktów. Bez krwawych rzezi. Mandela otrzymał za to pokojową Nagrodę Nobla.
Po wyborach w 1994 roku Mandela został pierwszym czarnym prezydentem RPA. Wbrew powszechnym oczekiwaniom białych Południowoafrykańczyków oraz wielu czarnych współbraci, nie rozpoczął odwetu za lata segregacji. Zaproponował wybaczenie i pojednanie. Doprowadził do rozegrania na terenie RPA w 1995 pucharu świata w rugby, który stał się symbolem prowadzonej polityki pojednania (RPA zostało po raz pierwszy dopuszczone do udziału w tej imprezie). W 1999 roku ustąpił ze stanowiska prezydenta, namaszczając na następcę podopiecznego, Thabo Mbekiego.
„To, co czują Południowoafrykańczycy do Madiby, to nie jest zwykły szacunek. Można użyć słowa miłość – ale ono również jest zbyt słabe. Jego obecność sprawia, że istniejemy jako naród. Obawiamy się, że bez niego nie utrzymamy tej jedności” pisze w „Guardianie” mieszkająca w RPA dzienikarka Heidi Holland.
Dzień, w którym umrze Mandela, przeraża wielu mieszkańców RPA bardziej niż moment upadku apartheidu. Osiemnaście lat temu, przed pierwszymi demokratycznymi wyborami na ulicach wiekszych miast rozrzucano ulotki o planowanej zemście za apartheid, morderstwach, wyłączeniach prądu, braku żywności. Z kraju wyjechało wówczas 15 proc białych (później część wróciła, kolejna fala emigracji obejmowała – i obejmuje – młodych, wykształconych). Ta część, która została w kraju, robiła zapasy – kupowano generatory, składowano podstawową żywność. Którą później sklepy przyjmowały z powrotem.
Wykształceni Afrykanie (zwani w RPA „kokosami” – „czarni na zewnątrz, biali w środku”) obawiają się spoźnionego odwetu za lata segregacji rasowej i krwawych rzezi. Z kolei Afrykanerscy pastorzy z ambon otwartym tekstem głoszą nadchodzącą zagłade – bo wierzą, że rzadząca partia ma Plan.
„W dniu śmierci Mandeli zgnieciemy Was, białych, Afrykanerów jak muchy. Nie obchodzi nas to, że znacie nasz Plan. Nic nie możecie zrobić. Mamy wsparcie brytyjskich i amerykańskich liberałów” miał powiedzieć w 2009 roku Mzukizi Gaba, starszy konsultant Afrykańskiego Kongresu Narodowego do białego policjanta, który zatrzymał go za jazdę pod prąd na autostradzie N1 niedaleko Kapsztadu.
Nadchodzący pogrom białych Afrykańczyków ma swoją nazwę: „Uhuru”. (Bywa także nazywany „Operacja Oczyszczania”, „Operacja Długich Noży” ). Według tej spiskowej teorii Nelson Mandela jest ostatnią ostoją pokoju między białymi a czarnymi mieszkańcami RPA. Powołując się na proroctwa pastora Cór Syjonu (Dogter van Sion) Sienera van Rensburga (wizjoner żyjący na przełomie XIX i XX wieku, który przewidział według Afrykanerów nie tylko m.in. uwolnienie Mandeli, dojście do władzy czarnej większości, ale także śmierć księżnej Diany, utratę kolonii przez Wielką Brytanię czy tsunami w Japonii), współczesni pastorzy Holenderskiego Kościoła Reformowanego w prowincjach Połnocno-Zachodniej, Mpumalandze i Limpopo tłumaczą plan następująco (cytuję za Tinusem du Plessis, jednym z mieszkańców Tzaneen, głęboko wierzącym w słowa pastorów):
„W nocy, gdy Mandela umrze, 70 000 czarnych ruszy do Johannesburga i zabije wszystkich białych – mężczyzn, kobiety i dzieci – zanim nawet zdążą się obudzić. Użyją maczet, pałek i karabinów. Z Johannesburga ruszą do Pretorii. Czystki odbędą się we wszystkich miastach Afryki Południowej. Porozumiewają się między sobą za pomocą tam-tamów”.
Na pytanie, skąd ten plan, udzielają dość osobliwej odpowiedzi:
„W 1990 roku Mandela odwiedził Rosję. Mieszkańcy Krymu (dlaczego akurat Krymu – trudno powiedzieć, brak jest komentarzy na ten temat) przekazali mu tajny Plan, który może wejść w życie dopiero po jego śmierci. Plan znany m.in. pod nazwą «operacja Uhuru». Sygnałem do rozpoczęcia akcji ma być śmierć Madiby. Wiedzą o tym wszyscy czarni od 1997 roku. W 2001 roku, prorocy Adriaan Syman i Chris Botha przewidzieli dokładne lokalizacje sześciu pierwszych nocnych ataków. Wiadomo też, że cała akcja będzie wspomagana przez armię rządową (tzw. operacja Żelazny Orzeł)”.
Tłumaczą też przyczyny dotychczasowej przemocy względem białych w RPA (zjawisko brutalnego mordowania farmerów zyskało nawet swoja nazwę – „plaasmoorde”):
„Wydaje się, że wielu czarnych ekstremistów jest mocno zniecierpliwionych tym, że Mandela wciąż nie chce umrzeć i próbują na własną rękę uruchomić Plan”.
Pastorzy radzą również, jak powstrzymać tę przemoc:
„Jedyna droga, by powstrzymać te nieprzewidziane mordy, to zwrócenie się do czarnoskórych kierowców taksówek z prośbą, by na tyłach i bokach swoich taksówek dali wielki napis «POCZEKAJCIE! JESZCZE NIE CZAS UHURU!»”
Ta teoria spiskowa wydaje się zupełnie irracjonalna. Ale wielu ludzi w RPA święcie w nią wierzy – tak jak w Polsce wielu ludzi wierzy w spisek smoleński. Południowoafrykańczycy pamiętaja jeszcze okres rządów Thabo Mbekiego, który twierdził, że AIDS nie jest chorobą, a wyleczyć się z HIV można za pomoca diety z batatów. Powszechnie wierzono wówczas także, że z AIDS leczy seksualny z dziewicą. Teorie równie absurdalne – ale generujące realne ofiary, liczba gwałtów wzrosła. Najmłodsza ofiara miała niecałe 2 lata. Na pewno była dziewicą.
Śmierć Mandeli to także zmartwienie dla… najbliższej rodziny. Od 2009 roku prowadzona jest sprzedaż praw do transmisji z pogrzebu. Wnuk Mandeli, Mandla Mandela miał sprzedać prawa zagranicznej stacji telewizyjnej. Spowodowało to konflikt rodzinny, gdyż Thando Mabunu-Mandela (była żona wodza klanowego) sprzedała już prawa południowoafrykańskiej korporacji SABC za 3 miliony randów.
„Afryka Południowa nie jest gotowa na przyszłosc bez Mandeli. I nie tylko dlatego, ze ludzie go kochają. Irracjonalne lęki odnośnie przyszłości kraju mogą stać się realne. Demokracja może być zbyt młoda. Kiepscy przywódcy kraju mogą po jego śmierci zniszczyc to, co Mandela osiągnął” pisze redaktor „Daily Maverick” Branko Brkic.
Mandela symbolizuje epokę pojednania i względnego pokoju w kraju. Lęk przed rzezią pokazuje strach, że może się ona skończyć. Południowoafrykańczycy zadają sobie pytanie: czy trudne pojednanie narodu, do którego doprowadził były prezydent, będzie trwało jedynie przez okres jego zycia? Czy RPA także czeka krwawa rewolucja, tak typowa dla zmian rządów w Afryce? Może jest ona tylko kwestią czasu?
– Żyjemy w demokratycznym kraju. Śmierć jednego człowieka, nieważne jak wspaniałego, nie zmieni sytuacji RPA – uspokaja Hellen Zille, przewodnicząca Zjednoczenia Demokratycznego, partii opozycyjnej wobec ANC. Pytanie, ilu ludzi wierzy w jej słowa.