Pytamy publicystów, aktywistów, działaczy politycznych.
WĘGRY
Nora Diószegi, Kettős Mérce
Premier Węgier, Viktor Orbán, był jednym z pierwszych, którzy pogratulowali wyboru Donaldowi Trumpowi – wyprzedził w tym nawet Władimira Putina. Jako kanał premier wybrał swojego Facebooka, gdzie zaledwie w kilka minut po wyborze przekazał wiadomość: „Gratulacje. Co za wspaniała wiadomość. Demokracja wciąż żyje”.
Chwilę po nim do gratulacji dołączył minister spraw zagranicznych, Péter Szijjártó, dodając, że „Węgry są gotowe do współpracy”. Zdaniem ministra, zaczęła się nowa era zarówno w polityce, jak i gospodarce światowej, która przedstawia nowe globalne wyzwania o historycznych proporcjach. Aby im sprostać, świat potrzebuje polityki nowej i innowacyjnej.
Pospieszne gratulacje nie dziwią. Orbán już jasno powiedział w lecie, że z radością przywita prezydenturę Trumpa. „Antyterrorystyczne propozycje republikańskiego kandydata czynią z niego lepszą propozycję dla Węgier i Europy”. Po co to powiedział? Zdaniem analityków, opowiedzenie się po stronie Trumpa (które w tamtym czasie wywołało znaczącą reakcję na poziomie międzynarodowym), ma dać premierowi w Budapeszcie przepustkę do robienia, co chce. Chyba się ten zakład powiódł: wygrana Trumpa może zakończyć krytykę rządu węgierskiego przez Waszyngton. Jest to więc też wygrana Orbána.
UKRAINA
Pawło Myronow, analityk Center UA i publicysta ukraińskiej Krytyki Politycznej
Oleh Liaszko, lider partii radykalnej, wyraził nadzieję, że proputinowska retoryka Trumpa jest wyłącznie zagraniem na użytek kampanii i nie przerodzi się w nic poważniejszego. Laszko dodał, że silna i niezależna Ukraina jest jednym z „kluczowych długoterminowych interesów USA”. Anton Geraszczenko, poseł i doradca Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, napisał na swoim Facebooku, że amerykański system checks and balances nie pozwoli Trumpowi na despotyzm. Sankcje wobec Rosji, dodawał, są w interesie zwykłych Amerykanów, ale i politycznych elit tego kraju.
Michaił Saakaszwili, były prezydent Gruzji, który właśnie zrezygnował ze stanowiska gubernatora Odessy, prawdopodobnie w celu wznowienia swojej własnej kariery na politycznej scenie, odważył się nazwać Trumpa „przyjacielem” i „silną osobowością o nieprzewidywalnych planach”. Nie dołożył żadnych prognoz, co do Ukrainy, ale zalecił uwagę i powiedział, że obywatelki i obywatele powinni być „bardziej zorganizowani niż kiedykolwiek”
Premier ograniczył się do oficjalnych gratulacji.
SŁOWACJA
Alena Krempaská, Instytut Praw Człowieka i Michael Augustín, POLE
Populistyczna opozycja na Słowacji jest zachwycona. Jeden z jej liderów, Igor Matović z Partii Zwykłych Ludzi (OlaNO) powiedział oczywiście, że wygrana Trumpa to dowód na to, że partie zapomniały o zwykłych ludziach.
Partie głównego nurtu są bardzo zachowawcze i dyplomatyczne w swoich komunikatach i niekoniecznie optymistyczne w ich wydźwięku. Wszyscy podkreślają uznanie woli wyrażonej przez obywatelki i obywateli w amerykańskich wyborach. Zgodnie dodają, że współpraca między krajami jest potrzebna i należy czekać na kolejne rozstrzygnięcia.
Premier Robert Fico powiedział, że wszyscy powinniśmy wsłuchać się w głos ludzi i to właśnie potwierdziło się w amerykańskich wyborach.
CHORWACJA
Mislav Marianović, Krytyka Polityczna
Premier Chorwacji pogratulował nowemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych, Donaldowi Trumpowi, i dodał, że oczekuje kontynuacji dobrych relacji z Waszyngtonem. Inni członkowie gabinetu i partii HDZ przyłączyli się do gratulacji. Jednocześnie większość komentatorek i komentatorów stoi na stanowisku, że to Hillary Clinton byłaby lepszą opcją dla Chorwacji – ponieważ lepiej rozumie region i wyraża poparcie dla chorwackiej polityki względem sąsiedniej Bośni i Hercegowiny.
Z drugiej strony, czołowy polityk opozycyjnej SDP, Peda Grbin, powiedział że rozczarowany jest wyborem kandydata szowinistycznego, ksenofobicznego i rasistowskiego w swojej retoryce. Mimo jednak wszystkich obaw i niepewności, co dalej, będzie szanował decyzję amerykańskich wyborców.
Iwan Pernar, nowy poseł z antyestablishmentowej partii Żivi zid, nie pokazywał specjalnego entuzjazmu. A to ciekawe, bo niedawno hitem internetu w regionie stało się jego przemówienie atakujące „kryminalną” politykę NATO i szkodliwość Unii Europejskiej dla Chorwacji. Powiedział tylko, że nie ma różnicy między obojgiem kandydatów, którzy wywodzą się z tego samego mainstreamu i są „marionetkami na tym samym sznurku, które mają odmienne osobowości, ale to samo zdanie”. Penar wyraził swój zawód Berniem Sandersem, który poparł Hillary Clinton.
Burmistrz Zagrzebia, Milan Dandić, znany z populistycznych wyskoków, opublikował fotografię z transparentem kampanii Trumpa. Zaznaczył, że jest jedynym burmistrzem w Europie, który wspierał Trumpa w jego kampanii.
CZECHY
Jan Bělíček, A2larm.cz
Jak zareagowały Czechy na wybór Trumpa? W skrócie, czescy politycy i polityczki boją się przede wszystkim ewentualnego wpływu prezydentury Trumpa na współpracę militarną w ramach NATO i wzywają Europę, by w mniejszym stopniu polegać na Stanach Zjednoczonych w kwestiach bezpieczeństwa. Proponują zatem wydawać więcej na zbrojenia i armię u siebie.
Rasizm, seksizm i ksenofobia – żadna z tych cech nie stanowią dla naszej klasy politycznej powodu do niepokoju.
Lider partii ANO i minister finansów, Andrej Babiš dodał, że nie spodziewał się wygranej Trumpa, a język jego kampanii oraz to, jak była agresywna, uważa za problem. Zdaje się jednak, że przemówienie po wygranej Trumpa go uspokoiło. Co ważniejsze, Babiš zgadza się z prezydentem-elektem w kilku kluczowych sprawach. Podoba mu się pomysł wzniesienia muru na granicy z Meksykiem, antyimigranckie rozwiązania, obniżka podatków. Babiš ma nadzieje, że Trump pomoże Europie zmierzyć się z kryzysem migracyjnym. Zakłada też, że Trump będzie słuchał czeskich opinii i wzmacniał strategiczne partnerstwo między oboma krajami, także z tego powodu, że jego była żona pochodzi z byłej Czechosłowacji. W rozmowie z tabloidem „Expres” Babiš przewidywał wcześniej, że Trump przegra z powodu nieprzychylności mediów, korporacji i organizacji pozarządowych. Jego zdaniem, kandydat republikanów był głosem przeciwko establishmentowi i reprezentował dotychczas ignorowanych przez elity wkurzonych białych. Kibicował, zdaje się, przede wszystkim byłemu burmistrzowi Nowego Jorku, Michaelowi Bloombergowi. Pozytywne wypowiedzi o Rosji traktowane są jednak wciąż jako zagrożenie.
Podobne powody swojego poparcia dla Trumpa miał prezydent Zeman. Jego rzecznik, Jiří Ovčáček, napisał od razu na Twitterze: „zwykli Amerykanie pokazali nam, że możliwe jest pokonanie potężnego konglomeratu knujących mediów i nadętych elit”. Biorąc pod uwagę, że Ovčáček tylko podkręca to, co zazwyczaj uważa prezydent, nietrudno zgadnąć, jakie jest stanowisko czeskiej głowy państwa.
Premier Bohuslav Sobotka z partii socjaldemokratycznej udzielił jedynie lakonicznego komentarza o nadziei na kontynuację dobrych stosunków USA i Czech. Jak stwierdził, pomoże może to, że dzięki byłej żonie, Trump może wie, gdzie ten kraj w ogóle jest.
Sobotka, zdaje się, nie miał czasu na więcej komentarzy, bo zbyt zajęty jest czystkami we własnej partii – gdy trwała amerykańska kampania, on sam prowadził kampanię przeciwko siłom progresywnym we własnym ugrupowaniu, które chce przesunąć do centrum i zrobić z niego „prawicową socjaldemokrację”.
Materiał ukazał się w anglojęzycznym serwisie Krytyki Politycznej PoliticalCritique.org. Tłumaczenie Jakub Dymek.
**Dziennik Opinii nr 316/2016 (1516)