Rozłam między Bałkanami i Unią Europejską może być szkodliwy dla rozwoju Europy jako całości.
Bałkany są częścią Europy, ze wspólną historią, geografią oraz wieloma doświadczeniami, które składają się na wspólne cechy kulturowe. Z tego powodu relacje między nimi nie są tylko kwestią państw i rządów – instytucjonalnych ram i formalnych porozumień – jest to również bardzo osobista sprawa dla mnie i wielu innych obywateli tego regionu. Bez Bałkanów – wewnątrz lub na zewnątrz Unii Europejskiej – przyszłość Europy, jaką znamy dzisiaj, jest bardzo wątpliwa, ze względu na ich położenie geostrategiczne i wpływ na bezpieczeństwo.
czytaj także
Byłoby nieuczciwością twierdzić, że między Europą a Bałkanami brakuje interakcji, a relacje – obecne i przyszłe – są niejasne i często niemożliwe do przewidzenia. Dwa pytania wydają się nieuniknione. Pierwsze: co się stanie, jeżeli kraje leżące na zachodnich Bałkanach nigdy nie staną się częścią UE, a przynajmniej nie w najbliższym czasie? Drugie: jak należy rozumieć naturę związku między Bałkanami i Europą? To, pomimo ogólnie akceptowanego nacisku na wstąpienie do UE, jest dużo bardziej skomplikowane. Czy powinniśmy czuć, że nie jesteśmy częścią Europy, a jeśli tak, to kiedy przestaliśmy nią być?
Ta ostatnia kwestia zależy od osobistego postrzegania. Dokładnie pamiętam, kiedy poczułam się oderwana od Europy. Stało się to w maju 1992 roku, gdy administracja Busha, a później jej europejskie odpowiedniki zawiesiły loty z Jugosławii (a konkretnie Serbii), by zwiększyć jej izolację dyplomatyczną i ekonomiczną. Miałam wtedy lecieć do Paryża z moją mamą, badaczką, która uczestniczyła w konferencji – była to długo planowana podróż. Odwiedzenie tego pięknego miasta razem było czymś, na co obie długo czekałyśmy – dla mnie był to zaszczytny moment wejścia w dorosłość, dla mojej mamy wyjątkowe zawodowe osiągnięcie. Przede wszystkim była to możliwość spędzenia czasu wspólnie – z dala od trudnej rzeczywistości wojny domowej, która rozprzestrzeniała się błyskawicznie od Chorwacji po Bośnię.
Zawieszenie lotów nastąpiło trzy dni przed naszą podróżą, co zmusiło nas do jej anulowania, a jednocześnie zatrzymało nas w czymś, co przypominało głęboką studnię, której śliskie ściany były niemożliwe do pokonania. Było to okrutne potwierdzenie trwałej zmiany i izolacji, która ogarnęła mój rozpadający się kraj. Tego dnia straciłam Europę oraz to, co miało stanowić świetlaną przyszłość dla wszystkich młodych ludzi w tamtym czasie. Moja mama utraciła dostęp do rynku wiedzy i kontakty z rozwijającym się światem nauki. Już nigdy nie udało się nam pojechać do Paryża razem.
Z szerszego, politycznego punktu widzenia przekonanie, że „Bałkany nie są w Europie”, najsilniejsze było na początku lat 90. XX wieku, w trakcie rozpadu Jugosławii. Władze Słowenii usprawiedliwiały swoje dążenia do opuszczenia Jugosławii tym, że ów akt doprowadzi do integracji z Europą (słynny propagandowy slogan brzmiał: „Teraz Europa!”).
Ta narracyjna dychotomia, opierająca się na politycznych różnicach, porządku geopolitycznym oraz interesach, wytworzyła iluzję, że Bałkany i Europa stanowią dwie odrębne całości. Biorąc pod uwagę fakt, że w tamtych czasach Jugosławia miała silniejsze stosunki gospodarcze z Europejską Wspólnotą Gospodarczą (EWG) niż jakikolwiek inny kraj z bloku wschodniego – było to w istocie sprzeczne.
Po zgodzie na zagraniczne inwestycje w formie wspólnych przedsięwzięć w 1967 roku, a następnie wzmocnieniu więzi gospodarczych, EWG zaczęła poważnie rozważać otwarcie drzwi dla Jugosławii jako trzynastego państwa członkowskiego na początku lat osiemdziesiątych. Minęło trzydzieści lat, a zachęty do integracji Bałkanów Zachodnich i logika stojąca za tym procesem są bardzo podobne – geostrategiczna pozycja regionu jest tu głównym motorem. Niestety negocjacje trwają nadal i nie zanosi się na ich zakończenie. Silny opór Rosji i Turcji nieustannie je utrudnia.
Obstawanie przy stanowisku, że Bałkany są nieeuropejskie, ponieważ nie należą do UE, nie pomoże zainteresowanym przyszłością regionu. Nie zgadzam się z opinią, że Bałkany nie mają przyszłości poza Unią Europejską – właśnie dlatego, że one już są częścią Europy. Europa, lub precyzyjniej – Unia Europejska, nie powinna wchodzić w rolę siły transformacyjnej lub kluczowego podmiotu odpowiedzialnego za zmiany polityczne w regionie. Zamiast tego powinna zaoferować partnerstwo na równych zasadach – zaczynając od handlu i komunikacji – oraz otworzyć się na inne obszary ważne dla europejskiej przyszłości.
Europa widzi swoją przyszłość w handlu i ekonomii, inwestując w wiedzę poprzez wspieranie badań takich jak „Horyzont 2020” oraz wpływając na światowy porządek za pomocą największych donacji na rzecz rozwoju i pomocy humanitarnej. Jest również skoncentrowana na utrzymaniu stabilności i bezpieczeństwa w regionach granicznych Unii Europejskiej, co ma bezpośrednie konsekwencje dla Bałkanów. Nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, że wśród 25 najbardziej pokojowych krajów na świecie dwie trzecie to kraje europejskie.
W „Białej księdze”, wydanej w marcu 2017 roku, Komisja Europejska wyraziła chęć otwarcia uczciwej i szerokiej debaty z obywatelami na temat tego, jak powinna wyglądać Europa w przyszłości. Musimy się upewnić, że Europejczycy z Bałkanów nie zostali pominięci w tym procesie konsultacji. W przeciwnym wypadku Europa będzie wciąż postrzegana jako niebałkańska, co w dalszej perspektywie nie jest korzystne.
Ci muzułmanie są bardziej proeuropejscy niż niejedna wspólnota katolicka
czytaj także
Aby lepiej określić swoją pozycję, Bałkany powinny dążyć do wzmocnienia swojej wiedzy lokalnej i eksperckiej oraz umiejętności, które możemy zaoferować jako wspólną inwestycję w Europie – ponieważ Europa także boryka się z problemami, które należy rozwiązać. Obecnie jednak przysłaniają je kryzysy polityczne, klientelizm, upadające praktyki demokratyczne oraz trwałe problemy obustronne. Znalezienie nowej formuły zaangażowania w UE mogłoby wytworzyć wśród mieszkańców Bałkanów poczucie przynależności do Europy, a także sprawić, że lepiej zrozumieją, w jaki sposób mogą się przyczynić do przyszłości wspólnego europejskiego projektu. Skoncentrowanie się na „inkluzywnej” Europie, a nie na warunkach dołączenia do UE, będzie impulsem dla różnych aktorów w bałkańskim społeczeństwie, aby zmierzyli się z najistotniejszymi problemami i zagrożeniami.
Pomimo wielu obaw Brexit mógłby się okazać dla Bałkanów sprzyjającą okolicznością na kolejnych etapach przystąpowania do UE. Unia Europejska jest w trakcie negocjowania więzi pozamałżeńskich z Wielką Brytanią – szczególnie w kwestii jednolitego rynku i swobody przepływy pracowników; podobny model może zadziałać również na Bałkanach. Unikalny system rynkowy i powiązania handlowe stanowiły podstawę rozważań na temat integracji Jugosławii z EWG ponad trzydzieści lat temu – musimy się zastanowiać, jak to rozwijać i uaktualniać. Ramą, która to umożliwia, jest proces berliński – nie tylko wspiera on akcesję do UE, ale zbliża też kraje Bałkanów Zachodnich do siebie nawzajem poprzez wzmocnienie regionalnej współpracy, kontaktów, walkę z politycznym ekstremizmem i przestępczością zorganizowaną oraz mierzenie się z problemem nielegalnej migracji. To daje Bałkanom szansę, by ponownie stały się „obrońcą europejskich bram” – tak jak to już miało miejsce w historii.
czytaj także
**
Tekst ukazał się na stronie PoliticalCritique.org. Z angielskiego przełożyła Natalia Kopańska.