Pod taka nazwą we francuskich szkołach prowadzony jest pilotażowy program zwalczający stereotypy na temat płci. Prawica protestuje.
Przez trzy tygodnie na ulicach Paryża odbywały się manifestacje przeciwko „familiofobii”. 2 lutego, według danych policji, 80 tysięcy ludzi w stolicy Francji i 20 tysięcy w Lyonie domagało się dymisji ministra edukacji Vincenta Peillona. Peillon dołączył w ten sposób do znienawidzonej przez prawicę ministry sprawiedliwości Christiane Taubira, stojącej za prawem wprowadzającym we Francji małżeństwa homoseksualne.
Według demonstrantów minister edukacji wprowadził do francuskich szkół „ideologię gender”, która służy wyrwaniu dzieci z ich rodzin. „Nie chcemy tej ideologii, o jakiej majaczy Peillon”, wołali protestujący. Nieformalna organizacja, która stoi za tymi manifestacjami, Manif pour tous, urosła w siłę w czasie zeszłorocznych protestów przeciwko małżeństwom homoseksualnym. Według szacunków może liczyć ponad 500 tysięcy członków. Większość z nich to tradycyjni katolicy, są też muzułmanie z kolektywu „Łapy precz od naszych dzieci” („Touche pas à nos gosses”), którzy sprzeciwiają się „wmawianiu dzieciakom, że heteroseksualizm nie jest normą”. Organizatorzy dbają o pozytywny wizerunek – na manifestacje przychodzą rodziny z dziećmi, a slogany nie są obraźliwe.
Co właściwie wprowadzono do francuskich szkół i przedszkoli? Od września zeszłego roku w ponad sześciuset klasach ochotników, m.im w Bordeaux, Clermont-Ferrand, Créteil, Lyonie, na Korsyce i Gwadelupie, realizowany jest eksperymentalny program „ABCD równości” („ABCD de l’égalité”). Eksperyment prowadzi Ministerstwo Edukacji oraz minister ds. praw kobiet. Program powszechny stanie się od września 2014 roku, po ocenie jego pierwszych wyników.
Jego założenie to zwalczanie stereotypów na temat płci. Ma przyjrzeć się normom, które sprawiają, że każda płeć od najmłodszego wieku adaptuje określone zachowania – na przykład dziewczynki zachęcane są do spokojniejszych gier niż „hałaśliwi z natury” chłopcy, a następnie wybierają zawody związane z opieką, gorzej płatne, albo rezygnują ze stanowisk naukowych pomimo dobrych rezultatów w szkole.
Zadaniem nauczycieli jest zwracać uwagę na uprzedzenia i podkreślać wagę równości między płciami. Program nie wiąże się z dodatkowymi zajęciami, jest zintegrowany z całokształtem nauczania. Chodzi raczej o pewne wskazówki praktyczne, które wypełnią lukę w dotychczasowej edukacji: o danie dzieciom narzędzi do walki ze stereotypami, istniejącymi tak w literaturze, jak i w sporcie, uczyć reguł postępowania sprzyjających różnorodności.
Wychowawcy korzystają ze szkoleń, utworzona została też strona, gdzie mogą znaleźć pomysły na zajęcia oraz odpowiedzi na swoje pytania. I tak na przykład zalecane są wspólne zajęcia sportowe dla obu płci, debaty na temat nierówności społecznych, modeli płci czy homofobii, a także organizowanie gier, w których dziewczętom zwraca się uwagę na ich możliwości motoryczne, walkę, przełamywanie oporu, a chłopcom na zasady fair play, wzajemną pomoc i pomaganie słabszym. W grach zespołowych przegrani mają nie być eliminowani, celem bowiem nie jest sam wynik, ale konfrontowanie się z własnymi problemami. Słabszym osobom w różnych grach i zabawach powinno powierzać się role osób niezniszczalnych czy mających wiele żyć, oczywiście po wcześniejszych negocjacjach i zaakceptowaniu tego faktu przez pozostałych uczniów.
Jak widać, wbrew temu, co twierdzi prawica, francuski rząd nie zamierza kwestionować różnic między dziewczynkami i chłopcami. Jak podkreśla minister edukacji: „Uznając, że istnieje różnica biologiczna, chcemy wszyscy tego samego – żeby była równość między mężczyzną i kobietą w społeczeństwie, w szczególności jeśli chodzi o wybór przyszłego zawodu”. Nie chodzi również o zniszczenie heteroseksualnego modelu rodziny, ale o zaszczepienie równości od jak najmłodszego wieku.
Program jest akceptowany przez większość Francuzów. Według sondażu przeprowadzonego 30 i 31 stycznia 53% z nich postrzega nowy system nauczania jako dobry.
Ministrowi edukacji zarzuca się jednak, że słabo wypromował tę reformę. Próbując to naprawić, Peillon 26 stycznia wystosował list do dyrektorów szkół, prosząc o poinformowanie i uspokojenie nauczycieli wprowadzających „ABCD równości”, którzy stali się celem ataków skrajnej prawicy. Walka toczy się również w internecie. Ministerstwo Edukacji zadbało, by po wpisaniu do wyszukiwarki nazwy programu, nie dostać się w pierwszej kolejności na strony atakujące „teorię gender”.
Milczy jednak środowisko naukowe, które miało być dźwignią reformy. Pozytywne głosy znanych intelektualistów (jak choćby Axela Kahna – byłego rektora Uniwersytetu Paris-Descartes) można było policzyć na palcach jednej ręki. Peillon został więc sam w swojej walce. Być może wpływ na to ma niepopularność ministra, zarówno wśród członków Partii Socjalistycznej, jak i wśród reszty Francuzów.
Prawica nie ogranicza się do manifestacji. Między 24 a 27 stycznia w około stu szkołach rodzice nie puścili swoich dzieci na zajęcia. Akcja została zainicjowana przez prawicę SMS-em, który obiegł całą Francję. Udało się wmówić rodzicom, że „ABCD równości” wiąże się z nauką masturbacji i seksualizacją dzieci. Lewica podkreśla jednak, że w skali kraju był to niewielki protest (szkół we Francji jest 48 tysięcy). W przemówieniu z 28 stycznia minister edukacji stwierdził, że nie ma zgody na instrumentalizowanie edukacji przez skrajną prawicę, która chce wywołać jedynie podziały i nienawiść w szkołach.
Celem ataków stały się również biblioteki (według ministerstwa edukacji około trzydziestu w całej Francji). W lutym przeciwnicy programu równościowego przekopywali biblioteczne zbiory w poszukiwaniu lektur szkolnych promujących równość między płciami, homorodzicielstwo oraz zmianę płci. Te „ideologiczne”, jak to określają, książki miały znajdować się na liście lektur zalecanych przez program ABCD. Zorganizowane grupy wkraczały do bibliotek, wywierały presję na personel, szperały po półkach i żądały usunięcia wskazanych przez siebie książek. W odpowiedzi ministra kultury Aurélie Filippetti oświadczyła: „Czas przywołać Woltera, ducha oświecenia, określając te skandaliczne ataki jako zamach na demokrację i wolność». Ministra zapewniła o swoim absolutnym wsparciu dla personelu bibliotek, a także dla lokalnych władz, które muszą stawiać czoła tego typu agresji. Od ataków na biblioteki zdystansowała się nawet prawica z UMP.
Z kolei 13 lutego w liceum w Tours odwołano spektakl teatralny przygotowany przez uczniów, a dotyczący walki z seksizmem. Szkoła nie jest objęta programem „ABCD równości”, ale kilku nauczycieli zaproponowało, że będą go samodzielnie promować. Zanotowano również kilka innych przypadków odwoływania podobnych spektakli czy też projekcji filmu Tomboy – wszystko pod presją rodziców.