Stawiając sprawę otwarcie, odrobinę się dziwię, że zdecydowałaś się przeczytać kolejny tekst o postprawdzie.
Tyle tego było w ostatnich miesiącach, a ty wciąż masz nadzieję, że przeczytasz coś świeżego. Coś, co pomoże połączyć zjawiska w sensowne związki przyczynowo-skutkowe. Ta wytrwałość, znak triumfu nadziei nad doświadczeniem, jest godna szacunku. Serio. A przynajmniej byłaby, gdyby to ode mnie zależało. Ryzyko nie jest wielkie, ale czytanie nowych tekstów jednak zawsze grozi dowiedzeniem się czegoś nowego – to trzeba cenić. Szczególnie, że uczestniczyć w debacie o postprawdzie można dziś na wiele innych, bezpieczniejszych, sposobów:
Liberalnie
Oskarżać lud. Załamywać ręce nad emocjami, że biorą górę nad chłodnym rozumem. Emocjonować się wyższością swojej prawdy nad postprawdami przeciwników. Szukać ekspertów, którzy zrobią fact-checking. Mówić, że za wszystkim stoi Putin. Na koniec bić się w pierś i brać odpowiedzialność za błędy z przeszłości, myśląc, że w ten sposób odzyskuje się kontrolę nad sytuacją.
Lewacko
Oskarżać liberałów. Mówić, że prawda to narzędzie opresji klasowej. Ewentualnie dowodzić, że postprawda nie istnieje, ale istnieje fałszywa świadomość. Przywoływać Foucaulta. Demaskować sojusz między mediami głównego nurtu, międzynarodowym kapitałem i establishmentem. Cieszyć się, że ma się sprawdzone sposoby rozumienia świata. Martwić się sporadycznie, że nic z tego rozumienia, poza osobistą satysfakcją, nie wynika.
Konserwatywnie
Oskarżać nowe technologie. Odczuwać schadenfreude, bo przecież ostrzegało się przed tymi wszystkimi nowinkami. Wskazywać na antyczny źródłosłów demokracji. Dużo mówić o klasycznej edukacji i jej upadku. Odmieniać upadek przez przypadki. Używać łacińskich sentencji. Tęsknić za czasami sprzed Facebooka. Tęsknić za dzieciństwem. W ogóle często odczuwać tęsknotę.
Z dystansu
Oskarżać wszystkich, że nie mają dość dystansu. Przypominać, że propaganda jest stara jak świat a już Gutenberga oskarżano o niszczenie debaty publicznej. A potem prasę papierową. A potem radio. Obruszać się na argument, że radio wyniosło do władzy Hitlera. Wracać do tematu i przypominać, że telewizję też oskarżano o Bóg wie co. Zaczynać często wypowiedzi od słów „już starożytni Rzymianie”. Nie angażować się.
Na inteligenta
Dzielić włos na czworo. Dostrzegać racje wszystkich stron. Stawiać mądre pytania, nie udzielając na nie odpowiedzi. Mówić, że to wszystko jest bardziej skomplikowane. Przywoływać wyniki badań naukowych. Cytować prasę zagraniczną. Rozważać otwarcie przewodu doktorskiego pt. Płynna postprawda: między posthumanizmem a postpolityką. Lubić dźwięk własnego głosu.
Nowocześnie
Głosy wyżej wymienione szerować. Szery komentować celnie, ironicznie, z werwą. Być prawdziwym demokratą – mieć opinię na każdy temat. Dbać o page rank swojego profilu. Po obudzeniu się rano brać do ręki telefon i liczyć lajki.
Wydawniczo
Wpisywać analizowanie i zwalczanie postprawdy w odpowiednie pole wniosku grantowego. Szukać wkładu własnego i określać liczbowe wskaźniki realizacji. Po przyznaniu grantu publikować przewidzianą w umowie liczbę tekstów i gromadzić dane do sprawozdania merytorycznego. Czuć, że się zmienia świat na lepsze.
Ale można też Czytelniczo
Czytać to, co szerowali nowocześni znajomi. Gubić się w sprzecznych narracjach, zniechęcać się, wyłączać komputer. Iść na spacer. Czuć wyrzuty sumienia, że nie spełnia się obywatelskiego obowiązku bycia na bieżąco i uczestniczenia w debacie. Wracać do domu i znów siedzieć do późna w sieci. A potem budzić się w środku nocy z obawą, że nic z tej całej gadaniny nie wynika, że nadchodzą złe czasy, a my jesteśmy bezradni. Godzinami przewracać się z boku na bok, aż w końcu zasypiać nad ranem, uspokajając się myślą, której jednak następnego ranka za nic w świecie nie można sobie przypomnieć.