Kultura

Dilerka w dobie brexitu

Wyprodukowany przez Netflix serial „Top Boy” to kolejna opowieść o ludzkiej twarzy handlu narkotykami. Ale napisana i zrealizowana tak dobrze, że wybija się na tle podobnych produkcji.

Pierwsze dwa sezony tego serialu wyprodukował brytyjski Channel 4. Po sześciu latach schylił się po niego Netflix. Za sprawą platformy streamingowej wraca jedna z najlepszych telewizyjnych opowieści o handlu narkotykami, a może i jeden z najlepszych seriali XXI wieku w ogóle. Tytułowy Top Boy to lider ulicznego gangu, lokalny capo di tutti capi. O ile pierwszy człon tego określenia można traktować jako komplement, drugi już może budzić pewne obawy. „Boy” oznacza kogoś młodego, niedojrzałego, skłonnego do lekkomyślności.

Potencjalni handlarze rekrutowani są wcześnie, jeszcze w podstawówce. Taki dzieciak z biednego domu łatwiej ulegnie presji otoczenia i zrobi coś nielegalnego, nawet dla samego prestiżu. Dilerka to nie zabawa dla mężczyzn, ci zostawiają ten sport za sobą, mają legalną pracę, rodzinę i dzieci. A jak to wygląda w Top Boy?


Główny bohater serialu, Dushane (Ashley Walters, znany też jako raper Asher D), ma 36, a jego najlepszy kumpel – i czasem największy rywal – Sully (Kane Robinson, raper Kano), 35 lat. Z pewną wyższością patrzą na młodych, bo wiedzą, że w tej grze nie można się przywiązywać – większość z nich zginie, uzależni się lub trafi do więzienia, a w ich miejsce pojawią się nowi, których czeka podobny los. Gra wciąż trwa, zmieniają się tylko gracze. Na placu boju niezmiennie trwają tylko Dushane i Sully. Kiedy zaczynali, wyobrażali sobie siebie inaczej. Ten pierwszy myślał, że będzie miał swoje imperium, drugi, że będzie bohaterem w oczach córki. Tymczasem, jak z rezygnacją zauważa Sully: „Kim innym możemy być”?

Kim mogliby być?

Na to pytanie doskonale odpowiadały już pierwsze dwa sezony Top Boya, z 2011 i 2013 roku. Chwalony przez krytyków i uwielbiany przez fanów serial nie doczekał się jednak uznania w oczach stacji Channel 4 i wydawało się, że brytyjska wersja The Wire zatrzyma się na ośmiu odcinkach. Brudny, surowy i brutalny serial pokazywał kulturę narkotykową z całą jej złożonością, nie redukował jej do piguł i rave’ów. Tak jak lecący w tle grime, łączący w sobie hip-hop, ragga i dancehall, Top Boy to reprezentacja brytyjskiej ulicy, multikulturowe targowisko, gdzie sprzedaje się dragi z karaibskim zaśpiewem. Kurz wzbijany w górę przez buty handlarzy osiada na wszystkich, także na dobrych dzieciakach chcących coś osiągnąć.

Seks, kłamstwa i Messenger – czego boją się ludzie młodsi ode mnie?

Tak jak marzący o karierze piłkarskiej Ra’Nell i wrażliwy niedorajda Gem z pierwszych dwóch sezonów, w nowym Top Boyu również widać na konkretnych przykładach, jak dobre dzieciaki codziennie muszą przeciwstawiać się pokusie pozornie łatwego zysku. Ci starsi ciągle namawiają, oferują przysługi w zamian za jedno zlecenie, które szybko przeistacza się w kolejne. Tak wpada się w ruchome piaski – im mocniej ktoś próbuje się wyrwać, tym szybciej tonie. Handel wciąga równie mocno co sprzedawany towar.


Powrót serialu po tylu latach można przypisać nieustającej popularności opowieści o dilerach, poszukiwaniu pośród tych wszystkich historii o bogactwie, ucieczkach i przemocy prawdziwych ludzkich dramatów. W powrocie pomógł też raper Drake. Był wielkim fanem serialu i wyprodukował jego nową wersję.

Można utyskiwać na nadmiar podobnych produkcji próbujących pokryć równie szerokie spektrum jak The Wire, arcydzieło Davida Simona o dilerach z Baltimore, takich jak Narcos, Snowfall czy Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko). Ale Top Boy od Netflixa to nie kolejny produkcyjniak, tylko prawdziwa perełka. Dziś wyróżnia go dokładnie to samo, co stanowiło o jego sile, gdy pierwszy raz pojawił się na ekranach osiem lat temu – pełnokrwiści bohaterowie.

„Stary, wróciliśmy, ciesz się”

Top Boy to nie tylko serial o narkotykach. Akcja toczy się w Wielkiej Brytanii, więc musi też być o brexicie. Żeby nie było żadnych niedomówień, scenariusz oznajmia nam to już w pierwszej scenie. Do handlującego Drisa podchodzą Turcy i informują go o kolejnej podwyżce cen towaru: „Wszystko podrożało. Fury, żarcie, kawa. Przez brexit”. Imigranci są obecnie wrogiem numer jeden, a gentryfikacja zmieniła dzielnicę. Ludzie ustawiają się w kolejce po kawę w hipsterskich kawiarniach i są gotowi płacić za nią spore pieniądze. To nowa rzeczywistość, z którą trudno będzie się pogodzić Dushane’owi i Sully’emu.

Nerd z niemieckiej prowincji chce być Escobarem

Dushane ukrywa się na Jamajce po tym, jak rozprawił się z Albańczykami w drugim sezonie. Pije rum, żeby zagłuszyć tęsknotę za domem i wyrzuty sumienia po tym, co pozostawił w Summerhouse. Na Jamajce funkcjonuje jako legenda – lubiany i szanowany przez wszystkich w związku ze swoją przestępczą przeszłością. Ponieważ postępuje według określonego honorowego kodu, musi ostatecznie wrócić do rodzinnego miasta. Kiedy Dushane sam wymierza sprawiedliwość niezrównoważonemu przestępcy, lokalny ojciec chrzestny wydaje na niego wyrok.  Ratują go jedynie londyńskie koneksje.


Sully siedzi w więzieniu, co wydaje się oczywiste, biorąc pod uwagę, jak zachowywał się w poprzednich sezonach. Z drugiej strony wziął pod swoje skrzydła młodego Jasona, czym dał się poznać jako wrażliwy facet. Tak jak Jason dorastający Sully również był zdany jedynie na siebie, mając narkomanów za rodziców. Teraz Jason wydoroślał, ale wcale nie zmądrzał.

Najbardziej jednak zmienił się ich przyjaciel i główny pomocnik, Dris. W przeciwieństwie do Dushane’a i Sully’ego on nie miał przerwy. Został na miejscu, doświadczał wszystkich przemian stopniowo i w pewnym sensie wyłączył się z życia. W poprzednich sezonach pełen energii, nieokrzesany, bezwzględny, teraz ma pokaźny brzuch, porusza się wolno i ma problemy ze zdrowiem. Dzieciaki z poprzednich sezonów sięgają po narkotyki, co widać po ich leniwych ruchach i zmęczonych twarzach. To samo pewnie stanie się w przyszłości z niektórymi bohaterami tego sezonu, którzy zaczynają jako dobre dzieciaki, a kończą bardzo różnie. Może i sam handel się zmienia, dostawcami nie są już Albańczycy, ale Irlandczycy i Turcy, a do transportu narkotyków używa się dronów, ale wciąż królują marihuana, kokaina i heroina. W ofercie handlarze mają też dopalacze, ale postacie w serialu mają na tyle zdrowego rozsądku, by po to nie sięgać.

Trefny towar od Netfliksa

„Nie wiem, nie znam tych młodych”

Z nowych postaci na pierwszy plan wybijają się Jamie i Jaq. Jamie zajmuje się młodszymi braćmi po tym, jak stracili rodziców. Nie jest stereotypowym dilerem – przystojny, dojrzały ponad swój wiek, nie pasuje do tego środowiska. Zanim dowiadujemy się, czym się zajmuje i do czego jest zdolny, poznajemy go jako troskliwego brata. W przeciwieństwie do innych postaci jest zbyt dobry, żeby być prawdziwy. To Jamie stanie się głównym przeciwnikiem starych wilków w walce o odzyskanie władzy w dzielnicy. Prezentująca z dumą blizny na brzuchu Jaq to przeciwieństwo Jamiego, który stara się traktować sprzedaż jak biznes. Dziewczyna doskonale wie, kim jest, i nie aspiruje do bycia kimś więcej. Pewna siebie i silna, w niczym nie ustępuje męskim handlarzom.

Sztywniutko? Raczej ładniutko

Nowy Top Boy też niewiele ustępuje starszemu, który był brudniejszy, a przez to bardziej realistyczny. To jednak nadal ta sama estetyka, opierająca się na reprezentacji codzienności marginalizowanych grup. To grime, bieda i brud. To prawdziwi ludzie z prawdziwymi problemami, którzy wybrali handel narkotykami jako sposób na życie. Reset serialu pozwolił osadzić tych samych bohaterów w nowym kontekście, czym podkreśla powtarzalność wpisaną w dilerkę. Następująca co kilka lat wymiana pokoleniowa nie zmienia nic w samym handlu. Żołnierze wciąż są rekrutowani za młodu ze społecznych nizin, popychani do udziału w tej grze przez głód i biedę.

Zioło było, jest i będzie jarane

Serial nie koncentruje się na zgubnym wpływie narkotyków, zamiast tego poświęca uwagę samym handlarzom. Stojący za tym zamysł wydaje się oczywisty – ludzie wciąż będą ćpać (nieśmiertelne „zioło było, jest i będzie jarane”), ale można wyeliminować przemoc związaną z handlem. Top Boy pokazuje zwykłych ludzi, mniej lub bardziej zdolnych, z różnymi aspiracjami i marzeniami, którzy wybrali ten sposób na życie. Jeśli nie możemy zlikwidować zapotrzebowania na chwilową ucieczkę od rzeczywistości – co po tylu wiekach obcowania z różnymi substancjami powinno być oczywiste – spróbujmy chociaż położyć kres opresji niewinnych, wplątanych w tę rozgrywkę nie z własnej woli, ale z konieczności.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Łukasz Muniowski
Łukasz Muniowski
Amerykanista
Adiunkt w Instytucie Literatury i Nowych Mediów na Uniwersytecie Szczecińskim. Autor i tłumacz książek o sporcie.
Zamknij