Wytaczane w obu omawianych książkach argumenty zwolenników legalajzu idą generalnie, po następujących liniach i jest to próba odczarowania PR –owskich czarów-marów, którymi od połowy lat 60-tych opinię publiczną zaklinają mejnstrimowe media.
W panicznej reakcji na psychodeliczną kontrkulturową rewolucję. Że, mianowicie niektóre narko mają właściwości wprost lecznicze, i przytaczają wyniki badań pod rygorem akademickiej surowej metodologii czynionych, konop na apetyt i depresję u pacjentów ze stwardnieniem rozsianym […] Że chytry zabieg z wrzuceniem wszystkich narków do jednego wora to było perfidne nadużycie, bo LSD, DMT czy THC są dla zdrowia o wiele mniej niż alko i nikotyna bezpieczne. Że rozwydrzona gangsterka, dokładnie tak za czasów alcaponowskiej prohibicji, bierze się na okoliczność delegalizacji i represji. –
pisze w wakacyjnym numerze(07/08.2011) Lampy Kazimierz Bolesław Malinowski o książkach: Wojny narkotykowe i Odczarowanie