Świat

USA zacieśnia współpracę z Meksykiem

Stany Zjednoczone wysyłają oficerów CIA oraz pracowników armii w cywilu do bazy wojskowej w Meksyku, gdzie po raz pierwszy będą wspólnie rozpracowywać informacje o narkotykowych kartelach.  

Obie strony z dumą donoszą, że udało się to dzięki sprytnemu obejściu prawa ograniczającego działania obcych służb na terenie Meksyku. Jest to kolejny etap trwającego trzeci rok tzw. planu Merida. Został on rozpoczęty jeszcze za prezydentury Busha, który wsparł pomysł Calderona udziału meksykańskiej armii w wojnie narkotykowej. Dotychczasowy bilans: ponad 1,4 miliarda dolarów przeznaczonych przez USA na operację (do przyszłego roku ma to być 1,6 mld) oraz, wg różnych szacunków od 35.000 do niespełna 45.000 ofiar regularnych walk na przygranicznych terenach. Liczba ta rośnie z miesiąca na miesiąc.

Wg Charlesa Bowdena oraz Molly Molloy, autorów tekstu z książki Wydawnictwa KP „Wojny narkotykowe. Doniesienia z pola walki” prezydent Calderon wielokrotnie mówił, że 90% zabitych związanych było z kartelami. Tymczasem lokalne media m.in. w Ciudad Juarez potwierdzają przypuszczenia, że większość ofiar do zwykli Meksykanie, a Merida jako kontynuacja polityki prohibicji przyniosła do tej pory jedynie eskalację przemocy, większą konkurencję karteli i wzrost produkcji różnego rodzaju narkotyków.

Taka współpraca pozwala na umniejszanie znaczenia USA: „To Meksykanie dowodzą, my ich tylko wspieramy technicznie” – tłumaczy jeden z wojskowych. Niepowodzenia Meridy wynikają ich zdaniem z tego, że każda walka z przestępczością zorganizowaną musi iść źle, zanim zacznie przynosić rezultaty.”

Symptomatyczne, że nowy ambasador USA w Meksyku został oddelegowany z Kabulu. Afganistan kilka lat temu stał się największym producentem opium na świecie – także dzięki forsowanemu przez USA modelowi polityki narkotykowej oraz obecności wojsk koalicji w tym kraju.

Co ciekawe, administracja woli unikać tego typu porównań, proponując zestawianie Meridy z zakończonym już Planem Colombia. Takie słowa z ust urzędnika mogą dziwić o tyle, że Colombia kosztowała ponad 4 razy więcej niż działania w Meksyku, a jej rezultaty były równie opłakane.


Źródło

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij