Bo tak, jak teraz myślę, to Ona całowała śmierć, ja byłem dla niej śmiercią, bała się mnie jak śmierci.
27 stycznia jest Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu.
***
Dziewczyna:
Obok, ach obok
Przejdź, szkielecie dziki!
Jestem jeszcze młoda, mój kochany, idź
I nie dotykaj mnie.
Śmierć:
Daj swą dłoń, piękna i delikatna postaci.
Jestem przyjacielem, nie przychodzę karać.
Bądź dobrej myśli! Nie jestem dziki,
W ramionach mych błogo będziesz spać.*
Heniek się pomylił, byli Żydzi na Łopacie.
Były dwa sklepy, obydwa żydowskie. Jeden to prawie naprzeciwko naszego domu.
Dlaczego się pomylił? Mały był, może nie pamiętał, a może źle go zapytałeś.
Pytasz mnie o to jak Żydów pamiętam, i ja sobie to przypominam. A gdybyś zapytał: „Gdzie chodziliście do sklepu?”, to ja bez namysłu Ci odpowiem: „Do Icka”. I już wiesz, że byli.
Może jak ojca byś zapytał: „Gdzie chodziliście do sklepu?”, odpowiedziałby tak samo, bo tak się u nas w domu mówiło, nie do sklepu, a do Icka.
Nie pamiętam dokładnie, kiedy wyjechali, kiedy ich zabrali, chyba jakoś wiosną 1940 r.
Zresztą ja za niedługo też wyjechałem i wiele o Łopacie Ci nie opowiem.
Trochę za późno się za to wypytywanie zabrałeś, dziś pochowaliśmy Władka.
Twojego ojca, choć był najmłodszy, dziesięć lat temu. To już ci tylko dwóch stryjów zostało.
Mam takie kilka żydowskich godzin, jedną noc, może wcześniej bym Ci o tym nie opowiedział, nikomu jeszcze nie opowiadałem. Nic wielkiego, żadne przestępstwo, ale jak się ma dziewięćdziesiąt lat to dziwne sprawy po głowie chodzą.
Budzę się wcześnie, pęcherz mnie budzi, niby wiem, że żyję, że muszę do ustępu, ale nie wstaję.
Przychodzi wtedy do mnie rodzina, znajomi. Ja już większość mam po tamtej stronie, to z nimi rozmawiam, to ich sobie przypominam. Nigdy nie byłem zbyt wierzący, ale „zdrowaśki” zmawiam, zdrowaśki i ojczenasze. Zdrowaśkę za Matkę, a Ojcze Nasz za Ojca, za braci też Ojcze Nasz, teraz za Władka jeszcze mi doszedł. Nie nie boję się, w życie wieczne też chyba nie wierzę.
Ale jestem ciekaw. No i ten komitet powitalny tymi zdrowaśkami sobie zamawiam.
Jak ten kondukt pod oczami mi już przejdzie, to zaczynam myśleć o tym, co naprawdę chciałbym myśleć, jak naprawdę będę umierał. Mówi się, że jak człowiek umiera, to mu taki film z całego życia, jak błyskawica, się wyświetla. To ja bym sobie chciał zaplanować, co mi się będzie wyświetlać.
I tu zawsze, codziennie, wyświetlają się kobiety mojego życia, taki spis cudzołożnic, te kobiety z którymi żyłem i te, których pożądałem.
O wojnie na Łopacie Ci nie opowiem, bo wojnę, prawie całą, byłem na robotach w Niemczech.
Dziesięć lat temu dostałem odszkodowanie od Niemców, mam dokumenty, przyjedź do Krakowa to obejrzysz, dziesięć lat temu też lepiej pamiętałem. Ale tego Niemcom nie opowiadałem.
To tak jakoś w jesieni 1944 r. było, może później, śnieg leżał, czuło się, że to koniec z Hitlerem, Niemcy na drzewach wisieli, ci co już Hitlera nie chcieli. W fabryce wtedy pracowałem, tak czuło się, że z Hitlerem koniec. Myśmy zabawę sobie zrobili, taką potańcówkę, nie baliśmy się, tak już nie pilnowali, dyscyplina nie ta co wcześniej.
Tańczyłem z dziewczyną, coś jej powiedziałem, Ona odpowiedziała.
A ja do niej: „Ty Żydówka jesteś!”
I Ona zaczęła mnie tak bardzo całować!
Później coś jej zacząłem gadać, żeby broń Boże do moich kolegów nic nie mówiła.
Poszliśmy gdzieś na bok, całowaliśmy się, gadali, i tak do rana.
No nie, nic między nami takiego jak między mężem i żoną nie było.
Nie opowiedziałbym pewnie tego, jakby było.
Bo wiesz, ja wtedy jeszcze nie wiedziałem jak jest między kobietą i mężczyzną.
Dziewicem jeszcze byłem, jak to się mówi? Prawiczek? No to byłem prawiczkiem.
Ona kupiła dokumenty od Polaków i na te lipne dokumenty pojechała do Niemiec, na roboty, tu się chowała.
Co myślałem? Nic! Jak mnie zaczęła całować, to ja w siódmym niebie byłem, bardzo chciałem, żeby jednak to się stało, ale nie wiedziałem jak.
Skąd wiem?
No wiesz, stanął mi, i taki dreszcz po całym ciele, nigdy później już tak mnie nie wzięło.
Przesiedzieliśmy tak do rana, głaskałem ją i całowałem, a później trzeba było do tej niemieckiej roboty pójść. Widziałem ją jeszcze kilka razy, ale na dłużej nie udało nam się spotkać.
Potem była ewakuacja, kobiety wyjechały osobno, już jej więcej nie widziałem.
Nie wiem, czy przeżyła.
Wtedy jak mnie całowała, to taki wrzątek i nic nie myślałem, ale następnego dnia już zacząłem myśleć i tak od siedemdziesięciu lat mnie to nachodzi.
Przede wszystkim to, co Jej powiedziałem: „Ty Żydówka jesteś.”, to jak ją odkryłem, jak ją zdemaskowałem, jak ona się mnie musiała bać! Jak musiała się bać wszystkich, no bo jak mnie od razu zaczęła całować, to to był jej sposób przeżycia, jak zamknąć gębę facetowi, no tak najlepiej.
Ja się też tych moich kolegów bałem. Ale dziewczyna wśród chłopów to ma najgorzej. Bo chłop im więcej bab ułapie, tym większy gieroj. Ci moi koledzy tak wtedy opowiadali. Ja też opowiadałem, choć musiałem zmyślać, bo musiałem opowiadać. Jak dziewczyny, córki moje, w stanie wojennym uciekły do Austrii i tam przez dwa lata były w obozie dla uchodźców, to do mnie dotarło. Jak sobie poradzą z tą zgrają młodych, napalonych facetów. Bardzo się o nie martwiłem. Jakoś przeżyły i wyjechały do Ameryki.
Jej twarz pamiętam, może jestem jedynym człowiekiem na świecie, który pamięta jej twarz.
Chciałbym, żeby wielu pamiętało jej twarz, chciałbym żeby przeżyła, miała rodzinę, żeby wielu pamiętało jej twarz. Bo tak, jak teraz myślę, to Ona całowała śmierć, ja byłem dla niej śmiercią, bała się mnie jak śmierci. Ja się śmierci nie boję, czekam na nią z rezygnacją, z ciekawością, ale przeżyłem swoje dziewięćdziesiąt, nie można się nie bać, jak się ma dziewiętnaście. Tak chciałbym, żeby się mnie nie bała. Może jej to powiem, ciekawe.
Te wszystkie grzeszne myśli to mnie co rano nachodzą pewnie dlatego że zwlekam z tym pójściem do kibla. Jak muszę się wysikać, to muszę też sobie przypomnieć, że jestem mężczyzną.
Teraz kategorycznie muszę sobie przypomnieć, muszę na chwilę wyjść.
No widzisz, wódki się ze stryjem napiłeś, o życiu, miłości i śmierci pogadałeś.
Myślę, że Władek będzie zadowolony, że taką ładną stypę mu odprawiliśmy.
Przyjedź do Krakowa, porozmawiamy jeszcze.
No i przyjedź na stypę po mnie, wtedy już będę wiedział, jak ma na imię, nigdy nie wiedziałem, jak naprawdę miała na imię.
***
*Fragment pieśni Śmierć i dziewczyna skomponowanej przez Franza Schuberta do niemieckiego tekstu Matthiasa Claudiusa.
**Dziennik Opinii nr 27/2016 (1177)