Czy tak wyglądają konsultacje po polsku? Przemówienie, występ artystyczny i zapraszamy do bufetu.
Dostałam zaproszenie na spotkanie twórców kultury z prezydentem. Stawiło się jakieś 200 osób, wszyscy ponoć twórcy kultury, 80% mężczyzn ze średnią wieku 80 lat. Przyszli półtorej godziny wcześniej i zasiedli na wyściełanych krzesłach, reszta stała za nimi w drugim rzędzie.
Wkrótce się zorientowałam, że na sali jest bardzo wielu kolegów i wiele koleżanek artystów w moim wieku – czyli tak 40+. Wszyscy zostaliśmy zaproszeni po raz pierwszy. Początkowo się nawet ucieszyliśmy, że jesteśmy zaproszeni jako młodzież (!), jednak szybko przyszła refleksja, że być może jesteśmy tu, bo właśnie młodzieżą już nie jesteśmy. Wymarła im jakaś część „twórców kultury”, zwolniły się wakaty.
Scenariusz spotkania był prosty i oparty na sprawdzonym schemacie: występ artystyczny – przemówienie – występ artystyczny – przemówienie – występ artystyczny – zapraszamy do bufetu. Panu prezydentowi ktoś napisał przemówienie nieco nie na czasie, bo nadal o ACTA, że trzeba będzie znaleźć kompromis i on jest od tego, żeby wysłuchać twórców (ubawili się nieźle ci, co stali w tym drugim rzędzie). Drugie przemówienie wygłosił pan Mikołaj Grabowski pod tytułem: „Jesteśmy w domu”. Większą część swojego czasu poświęcił na wyjaśnienie, o co mu chodzi z tym tytułem, ale moim zdaniem to się nie udało i pozostaliśmy w niewiedzy, o czyj dom tu chodzi i dlaczego tak.
Występ artystyczny też dostarczył nam wzruszeń, szczególnie ta część, gdy przy akompaniamencie fortepianu jeden pan z wąsem zaśpiewał piosenkę „Gdybyś ty Jasieńku pola nie zaorał”, ewidentnie napisaną na głos żeński (tak wynikało z treści utworu). Zdaniem wielu kolegów to niebywały postęp świadczący o polityce otwartości na mniejszości seksualne. Jak potem wyjaśniła nam mistrzyni ceremonii (taka pani przy mikrofonie), występ artystyczny miał nas zainspirować do dyskusji o kondycji sztuki współczesnej, ale to już w kuluarach, tzn. przy bufecie.
No to poszliśmy jeść i pić, rozmowy toczyły się głównie we własnych, znanych nam dobrze gronach, a jak schodziliśmy do szatni, to dali nawet ciastka i kawę.
Nieco oszołomieni po tych wszystkich atrakcjach zastanawiamy się (my, grupa „już nie młodzi” twórcy kultury), czy nie napisać (modnego ostatnio) oświadczenia, np. takiego: „Głęboki niepokój budzi w nas ostatnie spotkanie u prezydenta, gdyż pomimo uczestnictwa w nim od początku do końca nie bardzo wiemy, czemu miało ono służyć. Chcielibyśmy jednocześnie stanowczo podkreślić, że sprzeciwiamy się takiej formie konsultacji społecznych – tak na wszelki wypadek, gdyby się okazało, że właśnie w czymś takim uczestniczyliśmy”.