Czasem ktoś komuś da po gębie, poleje się krew albo piwo. Ale netflixowy film o trans nastolatku z Polski nie jest o mordobiciu i codziennym poniewieraniu społeczności LGBT+.
Główni bohaterowie Fanfika mają po 17 lat i chodzą do liceum. To znaczy, że urodzili się gdzieś w roku 2006, może nawet w momencie, kiedy ministrem edukacji był Roman Giertych. To on proponował stworzenie europejskiej Wielkiej Karty Praw Narodów, która miała zawierać między innymi obejmujący całą Europę zakaz „propagandy homoseksualnej”. Stworzony z inicjatywy Rady Europy podręcznik dla nauczycieli Kompas, skupiający się na promowaniu praw człowieka, Giertych określił jako „promocję homoseksualizmu” w szkole.
Ta uwaga ma niewiele wspólnego z filmem, a sporo z rzeczywistością społeczno-polityczną, w jakiej dorastają nastolatki. Od zawsze homofobiczną, w ostatnich latach skrajnie transfobiczną.
Z drugiej strony świat filmowych (i książkowych, bo film powstał na podstawie książki Natalii Osińskiej Fanfik) nastolatków jest światem gier, mediów społecznościowych i kultury, która coraz szerzej otwiera okienko tolerancji i zrozumienia.
Nie jest przypadkiem, że film można obejrzeć na Netfliksie. Ta platforma ma dużo tęczowego kontentu – od Porad różowej brygady, jak sobie dobrać ciuchy i urządzić chatę, po dokument Ujawnienie, w którym transpłciowi twórcy opowiadają o tym, w jak obrzydliwy sposób portretowano ich społeczność w Hollywood.
Netflix nie po raz pierwszy zainteresował się filmem opartym na książce z gatunku young adult. Młodzi dorośli są bohaterami wielu seriali. Coraz częściej wcielają się w nich aktorzy i aktorki w adekwatnym wieku, a nie jak za czasów Beverly Hills 90210, gdzie nastolatków grały osoby mające 26 czy nawet 30 lat. Postaci dojrzewają, popełniają błędy, szukają, czasem znajdują. Nie są już na szczęście tylko stereotypowym wyobrażeniem starszych o nastoletniości.
Tosiek pisze fanfiki
Przeczytałam Fanfika, kiedy zaczęły się prace nad filmem. Zapadła mi w pamięć ta sama scena, którą przywołuje w wywiadzie dla Interii reżyserka Marta Karwowska: „Główny bohater – jeszcze wtedy myśli, że jest Tosią – moknie i przebiera się w ubrania Leona, swojego kumpla z klasy. Wtedy po raz pierwszy widzi się w lustrze w męskich ciuchach. I to jest taki symboliczny moment, w którym po prostu rozumie, dlaczego od 17 lat czuje, że coś jest nie tak”.
Scena pojawia się też w filmowej adaptacji książki. Jest niby bardzo prosta, ale ukazuje moment, w którym twarz Tośka totalnie się zmienia. Grający go Alin Szewczyk jest niesamowicie wiarygodny, co znacząco ułatwia wczucie się w emocje postaci. Po prostu czujesz, że to nastolatek, który właśnie odkrył, kim jest.
Nie będę wam robić spoilerów – krótki opis wystarczy, byście wiedzieli, że to opowieść o nastolatkach z jednej klasy w jakimś płatnym warszawskim liceum. Młodzież pochodzi z różnych domów. Leon dostał stypendium, które pozwala mu na naukę w wypasionej szkole. Ojciec Maksa wypomina synowi, że musi dużo płacić za jego naukę, ale zdaje się, że spokojnie może sobie na to pozwolić – a o kasie mówi tylko dlatego, że jest bucem i chce dowalić dziecku.
Ojciec Tośka robi w remontach. Dużo pracuje, samodzielnie wychowuje syna. Jest raczej otwarty i naprawdę fajny z niego tata, nawet jeśli początkowo nie wie, jak rozmawiać z dzieckiem, i nie rozumie, co się z nim dzieje.
czytaj także
Tosiek pisze fanfiki. Podobają się osobom, które czytają je w sieci, i chyba jest to jedyna rzecz, która sprawia bohaterowi frajdę i daje satysfakcję. Przynajmniej w momencie, kiedy go poznajemy.
Ta opowieść jest po prostu ciepła. Ok, czasem ktoś komuś da po gębie, poleje się krew albo piwo. Ale netflixowy film o trans nastolatku z Polski nie jest o mordobiciu i codziennym poniewieraniu społeczności LGBT+.
Fanfik bardzo przypomina mi trzeci sezon norweskiego serialu Skam. To najlepsza filmowa historia miłości nastolatków, jaką w życiu widziałam. Tak się składa, że bohaterami są chłopaki – Even i Isak chodzą razem do szkoły, mają wspólną grupę znajomych. Zakochują się w sobie w czasie przyprawiania kanapek kardamonem i innych trywialnych sytuacjach.
Czułość i bliskość w Fanfiku jest jak w Skam. Zresztą nawet niektóre ujęcia czy sceny są podobnie kręcone. Jeśli dla twórców tego pierwszego drugi nie był inspiracją, będą zaskoczeni, jak wstrzelili się w klimat i estetykę tamtej opowieści – czułej, ciepłej, empatycznej, takiej, w której jesteśmy blisko bohaterów, a muzyka jest nieodłącznym elementem budowania nastroju.
PS Moje serce skradły sceny, w których Tosiek jest Kurtem Cobainem. Brzmi intrygująco? Obejrzyjcie film.