Elif Shafak "Uczeń architekta", Orhan Pamuk "Dziwna myśl w mojej głowie", Maja Lunde "Historia pszczół".
Do omówień książek dołączam ich pierwsze zdanie (czasem więcej albo mniej). Zawsze wydawało mi się ważne, jak ktoś zaczyna. To daje przedsmak, otwiera na lekturę. Albo zniechęca.
Turcja, jej historia i polityka, nawet mimo współczesnych wydarzeń i atrakcji turystycznych, nie jest chyba w Polsce dobrze znanym (i rozumianym) krajem. Erdogan (zły), Kurdowie (dobrzy), uchodźcy, plaża, zabytki, imperium ottomańskie (duże, dawno i daleko), bitwa pod Wiedniem, czy coś pominęłam? Oczywiście. Literaturę turecką, która ma przecież swojego noblistę.
**
Elif Shafak, Uczeń architekta, przeł. Jerzy Kozłowski, Znak 2016
Pośród wszystkich ludzi stworzonych przez Boga i zwiedzionych przez szejtana jeno nieliczni odkryli „środek wszechświata” – gdzie nie masz dobra ani zła, przeszłości ani przyszłości, gdzie nie masz „ja” ani „ty”, wojen ni powodów do ich wszczynania, jest jedynie bezkresne morze spokoju.
Poprzedniej powieści popularnej pisarki tureckiej Elfi Shafak, Sufi, jakoś nie udało mi się doczytać do końca, ale postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. I tym razem poszło dużo lepiej. Uczeń architekta to trochę baśń z tysiąca i jednej nocy, a trochę powieść historyczna, której akcja dzieje się w XVI-wiecznym Stambule. Uczeń to chłopiec, później mężczyzna, który jest opiekunem białego słonia przysłanego w darze sułtanowi Sulejmanowi Wielkiemu. Mamy więc historię długiej przyjaźni ze zwierzakiem, bo słonie żyją długo. I niespodziewaną karierę, kiedy chłopak zostaje uczniem architekta, czyli Sinana. A ten żył prawie sto lat (1489-1588) i zbudował 146 meczetów, 41 łaźni, 35 pałaców, 22 mauzolea, 20 karawanserajów, 8 mostów, 7 szkół, 6 akweduktów i 3 szpitale. Niezły dorobek! Czy doskonałość tych budowli jest wystarczającym zadośćuczynieniem za niedoskonałość świata? To może jedno z poważniejszych pytań w tej powieści. Czy to jest właśnie ten „środek wszechświata”? Takie miejsca mają jednak to do siebie, że są trochę nudne, w przeciwieństwie do świata niedoskonałego. Bajeczne bogactwo sułtanów, niewolnicy i branki, wojny i podboje, intrygi i krwawe pozbywanie się konkurentów do tronu (zgodnie z prawem nowy sułtan mordował wszystkich swoich braci). Poza tym jest też wielka miłość – ucznia do córki sułtana – oczywiście niespełniona, co nie oznacza, że całkiem nieodwzajemniona. No i Stambuł – mozaika rozmaitych ludów i religii, proroków i kurtyzan. Okrutne i fascynujące miasto.
Kiedy skończyłam czytać, nie chciałam się z nim rozstawać i wróciłam do książki, która kiedyś mnie znużyła i porzuciłam ją w połowie.
**
Orhan Pamuk, Dziwna myśl w mojej głowie, przeł. Piotr Kawoluk, Wydawnictwo Literackie 2015
Jest to opowieść o życiu i marzeniach sprzedawcy buzy i jogurtu Mevluta Karata şa. Mevlut urodził się w 1957 roku na zachodnim krańcu Azji, w biednej środkowoanatolijskiej wsi, patrzącej z oddali na zamglone jezioro.
To oczywiście bardzo dobrze napisana powieść, ale wymaga cierpliwości. Epicka, drobiazgowa no i tocząca się w realiach, które nie są zbyt bliskie polskiemu czytelnikowi, co oczywiście może być też zaletą (odmienność jest ciekawa). Czasy współczesne, ale jednak kultura inna, choć upodobniająca się do wzorów zachodnich.
Buza to niskoprocentowy napój ze sfermentowanej pszenicy, islam może przymknąć na to oko. Tradycyjny, występuje też w powieści Shafak.
Mevlut sprowadza się do Stambułu w 1969 roku i towarzyszymy mu do 2012, i chociaż w tym czasie miał też inne zajęcia, w nocy wciąż krąży po ulicach i sprzedaje buzę. Przy okazji poznajemy historię rewitalizacji i gentryfikacji: kłopoty z własnością, korupcja, ceną za nowoczesność jest rozpad dawnych wspólnot. Ostatecznie jednak Melvut zostaje właścicielem mieszkania w nowym bloku, który powstał na miejscu slamsów. Jedna z jego córek kończy studia. Malvut jest drobnym (bardzo drobnym) przedsiębiorcą i właścicielem. Jego rozgałęzionej rodzinie powodzi się jeszcze lepiej. Z napływowej ludności wiejskiej rodzi się klasa średnia. Kiedyś, przez chwilę, był lewicowcem, ale bliższy mu jest tradycjonalizm (i buza). Powoli zmieniają się też obyczaje, chociaż z naszej perspektywy wciąż kwitnie tam patriarchat. To socjologia. Jest jeszcze polityka – obserwowana z perspektywy zwykłego człowieka, unikającego wszelkich kontaktów z władzą, bojącego się policji. Pucze wojskowe, odradzanie się demokracji – w sumie nie ma to większego znaczenia, chyba że zmieniają się regulacje dotyczące handlu ulicznego.
Socjologia i polityka to może być za mało, są więc jeszcze zawiłe historie rodzinne i miłość po turecku. Malvut zakochuje się w dziewczynie, której oczy widział przez chwile, przez pomyłkę porywa jednak jej siostrę. Co okazuje się nie takim złym wyborem, ale stara miłość nie rdzewieje.
Stambuł, najważniejszy chyba bohater tej książki, nadal jest pełen kontrastów, lecz już nie tak zróżnicowany. Są Kurdowie, trochę imigrantów, ostatnich Greków pozbyto się w latach 60. Nie ma już dzielnic chrześcijańskich czy żydowskich, za to wszędzie wiszą portrety Atatürka.
Przypomnijmy, że historia ta kończy się w 2012. Może teraz Pamuk pisze o imigrantach?
**
Maja Lunde, Historia pszczół, przeł. Anna Marciniakówna, Wydawnictwo Literackie 2016
Niczym przerośnięte ptaki balansujemy, każda na innej gałęzi, z plastikowym pojemnikiem w jednej ręce i pędzelkiem piór w drugiej.
W 1852 pewien przyrodnik pracuje nad projektem nowoczesnego ula, niestety trochę się spóźnił. Ale jest to początek masowej produkcji miodu.
W 2007 pewien hodowca pszczół ma kłopoty, pszczoły w Ameryce zaczynają wymierać.
W 2098 w Chinach Tao pędzelkiem zapyla kwiaty, ponieważ nie ma już pszczół. Pekin w ruinie.
Pierwszych dwóch ma trudne relacje z dziećmi, mały synek Tao znika w tajemniczych okolicznościach.
Trochę historii rodzinnych, trochę informacji o pszczołach i pszczelarstwie. A ja miałam jednak nadzieję na frapujące ekologiczne social fiction. Niestety, ten nadrzędny wątek powieściowy okazał się dość słaby. W sumie – wynudziłam się.
**Dziennik Opinii nr 143/2016 (1293)