Kinga Dunin czyta, Weekend

Świniobicie, jesień średniowiecza i kuna w kryzysie tożsamości

Jeśli ktoś lubi powiastki o życiu, miłości, wierze, nadziei, śmierci, przyjaźni, poszukiwaniu siebie i sensu, na pewno będzie zadowolony. Ja znam odpowiedź na te wszystkie najważniejsze pytania: brzmi ona 42.

Żyli długo i szczęśliwie, póki nie umarli. Nieznane baśnie braci Grimm, wybór i przekład Eliza Pieciul-Karmińska, ilustracje Michalina Jurczyk, Wydawnictwo Dwie Siostry 2023

Pewnego razu ojciec zarzynał świnię, a dzieci przyglądały się temu.

Opowiem wam bajkę, krótką, ale w jeszcze większym skrócie. Będzie to bajka o tym, jak dzieci bawiły się w świniobicie.

Potem bawiły się, że jedno z nich jest świnią, a drugie wbiło mu nóż w szyję. I zabiło je. Przyszła na to matka i w złości zabiła drugie dziecko. W tym czasie kąpała trzecie i zostawiła je w cebrzyczku, kiedy wróciła, okazało się, że się utopiło. Wtedy się powiesiła. Kiedy zobaczył to wszystko ojciec, umarł ze smutku.

Pierwsze wydanie Baśni dla dzieci i domu, bajek zebranych przez braci Grimm, ukazało się w roku 1812 (drugi tom w 1815). Było ich dwieście. Zbiór zawierał liczne przypisy i rozważania filologiczne, miał stanowić podstawę do dalszych badań naukowych. I spotkał się z oburzeniem rodziców – to nie nadaje się dla dzieci! Bajki, które tak dobrze znamy z dzieciństwa, pochodzą z wydania siódmego, są dłuższe, bardziej dydaktyczne, niektóre, choćby ta o zabawie w świniobicie, zostały usunięte. Historię braci, powstawania zbioru i kolejnych wydań możemy poznać z posłowia tłumaczki, dzięki której otrzymaliśmy po raz pierwszy wybór pięćdziesięciu bajek z pierwszego, oryginalnego wydania. Bajki znane, ale opowiedziane nieco inaczej, mało znane i te, które może nie nadają się dla dzieci.

Wydawnictwo Dwie Siostry wydaje piękne graficznie i mądre książki dla dzieci, ale ma też serię 18+ – Świeżym okiem, z bogato ilustrowaną klasyką, taką lubianą i do czytania. Dotąd ukazały się Inwazja jaszczurów Čapka, Doktor Jekyll i pan Hyde Stevensona i Tajemniczy nieznajomy Twaina (bardzo pesymistyczna bajka). Wszystkie z nich z ilustracjami znanych, lecz zagranicznych artystów, zaczerpniętymi z zagranicznych wydań.

Tym razem rysuje Polka, Michalina Jurczyk, więc na wieży Roszponki widać graffiti HWDP. Te czarno-białe „brzydkie”, inteligentne, trochę śmieszne, trochę straszne ilustracje świetnie pasują do tego, co czytamy. Nieco przypominają mi rysunki Andrzeja Czeczota. Od dawna staram się nie gromadzić książek papierowych, ale te są po prostu pięknymi artystycznymi przedmiotami, które miło mieć i oglądać. Wiem, że na razie jest październik, ale niedługo będziecie się głowić nad świątecznymi prezentami. Myślę, że z takiego każdy będzie zadowolony. A na razie możecie zrobić prezent sobie (albo kilka).

Jaszczury milczą. Do czasu

Ottessa Moshfegh, Lapvona, przeł. Teresa Tyszowiecka, Wydawnictwo Pauza 2023

Zbójcy ponownie pojawili się w Wielkanoc. Tym razem zabili dwóch mężczyzn, trzy kobiety i dwoje małych dzieci.

Siedem trupów na początek, a potem będzie już tylko gorzej (lepiej?). Gdyby nie oglądać tej powieści przez okulary groteski, to trzeba by uznać ją za okrutny koszmar, w którym nic nam nie zostanie oszczędzone – morderstwa, cuchnące zwłoki, przemoc, gwałty, oszustwa, kanibalizm, ludobójstwo… Prawdziwa jesień średniowiecza, i nie mam tu na myśli książki Huizingi. Przy tym bajki Grimmów to kraina łagodności. Jak wiadomo, bajki czytamy w dzieciństwie po to, żeby oswoić i przepracować bezpiecznie rozmaite lęki, a pod spodem jest dydaktyka, na końcu zaś morał. W tej napisanej przez autorkę Mojego roku relaksu i odpoczynku bajce o średniowieczu raczej morału nie będzie, ale dydaktyka jest – nierówności są złe, bardzo!, a religia to opium dla ludu.

Jeśli pomysł na poprzednią powieść – jakby tak przespać cały rok? – był zaskakujący, to ten jest jeszcze bardziej odleciany. Mamy tu różne bajkowe i średniowieczne toposy – znacie, to posłuchajcie – z którymi autorka poczyna sobie dość bezceremonialnie. Mnie to bawiło, choć może należałoby się przejąć? W każdym razie przejmowałam się bezpiecznie, jak w bajkach braci Grimm, a nie w tych Andersena, które jednak są bardzo depresyjne.

Terapia dla wszystkich [„Mój rok relaksu i odpoczynku” w warszawskim Dramatycznym]

 

Tytułowa Lavonia to dzielnica senioralna w jakimś średniowiecznym królestwie. Jej pan to egoista i hedonista i, jakby tylko mimochodem, bezmyślny okrutnik. Mieszkańcy mojej wsi umierają? Nic to, kupię sobie nowych, a teraz opowiedzcie mi coś zabawnego, albo zaśpiewajcie i zatańczcie.

Jest ksiądz nieuk i karierowicz.

Lud, który wierzy, że cierpienie uszlachetnia, i nigdy się nie buntuje.

Oczekiwanie na narodziny nowego zbawiciela.

Stara, paskudna wiedźma, która wykarmiła piersią całą wieś i nadal niektórzy dorośli mężczyźni do niej przychodzą possać i się odstresować. Nie jest zbyt miła, ale przynajmniej ma kontakt z naturą, a natura to jedyna pozytywna siła w tym świecie. Promyk dobra.

No i główny bohater, wioskowy głupek i dziwoląg, Marek – pokręcony i rachityczny, kolebiący się na kabłąkowatych nogach. Karykaturalnie brzydki, autorka nie tylko w tym wypadku potrafi tworzyć dość obrzydliwe obrazy. „Czoło Marka było wysokie i pożyłkowane, nos bulwiasty i skrzywiony w bok, policzki płaskie i blade, wargi cienkie, cofnięty podbródek przechodził gładko w szyję pokrytą fałdami wiotkiej, pomarszczonej skóry, tworzącej wole w miejscu, gdzie powinna być grdyka”.

W bajkach to właśnie głupi Jaś ma szansę odnaleźć skarb, zdobyć królewnę i królestwo. Nawet w tej tak będzie, choć w sposób, którego się nie spodziewacie, i oczywiście nic dobrego z tego nie wyniknie. Poza dobrze spędzonym czasem z książką.

Bernardo Zannoni, Moje głupie pomysły, przeł. Katarzyna Skórska, Wydawnictwo Literackie 2023

Ojciec umarł, bo był złodziejem. Zakradł się trzykrotnie na Pole Zo, żeby rabować, za czwartym razem człowiek go schwytał. Strzelił mu w brzuch, wyrwał kurę z pyska i przywiązał go do palika w ogrodzeniu, ku przestrodze. Ojciec zostawił swoją towarzyszkę z sześciorgiem młodych na głowie, w środku śnieżnej zimy.

Co za drań, lamentuje matka. I co ja teraz zrobię z tymi dziećmi? A jednym z tych dzieci jest Archi, mały kuna. Czyli tym razem jest to bajka zwierzęca. Matka niezbyt czule zajmuje się swoimi drobiazgami, i głównie tymi, które mają szansę przeżyć. Archi łamie łapę, kuleje, nie będzie mógł polować. Matka sprzedaje go za półtorej kury lisowi, lichwiarzowi Solomonowi. Archi zostaje jego służącym. I tu właściwie zaczyna się ta historia. Otóż lis Solomon któregoś dnia szedł sobie przez las i zobaczył wisielca. Chciał się pożywić jego nogą, ale coś spadło mu na głowę. To była książka i to nie byle jaka, bo biblia. Solomon nauczył się czytać, poznał swoją śmiertelność i uznał, że jest człowiekiem, synem bożym. (Nie zmieniło to jego okrucieństwa ani chciwości). Został nauczycielem Archiego. Przed kuną otworzyły się zupełnie nowe perspektywy, instynkt, który go dotąd prowadził, wzbogacił o liczne wątpliwości, chociaż nadal najszczęśliwszy był, kiedy zabijał albo kochał pchany popędem. Do swego naturalnego okrucieństwa dodał też współczucie. Pragnął bezwarunkowej boskiej miłości i jednocześnie nienawidził jego niesprawiedliwości, przeżywał liczne rozterki. Oraz przygody. Na koniec jednak pogodził się z bogiem i światem – uznał, że świat jest dobry, tylko ludzie i zwierzęta są okrutni, a cierpienie ma znaczenie tylko subiektywne, dla naszego umysłu.

To o tym jest ta bajka, o przekraczaniu naszej zwierzęcej kondycji, szczęściu i nieszczęściach, które z tego wynikają. Niekoniecznie dla mnie była ta lektura, ale przyznaję, że bardzo to wdzięczne i ładnie napisane. Młody, debiutujący autor dostał za nią we Włoszech ważną nagrodę i odniósł sukces wśród czytelników. Jeśli ktoś lubi takie powiastki o życiu, miłości, wierze, nadziei, śmierci, przyjaźni, poszukiwaniu siebie i sensu na pewno będzie zadowolony. Ja znam odpowiedź na te wszystkie najważniejsze pytania: brzmi ona 42. (Takiej udzielił na Wielkie Pytanie o życie, wszechświat i całą resztę superkomputer w Autostopem przez galaktykę Douglasa Adamsa).

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij