Powieść dla wielkomiejskiego prekariatu
Imperium mrówek, Dzień mrówek i Rewolucja mrówek to trylogia współczesnego francuskiego pisarza Bernarda Werbera o mrówkach i ludziach, podobno świetnie sprzedająca się na świecie.
Rzeczywiście możemy się z niej sporo dowiedzieć o mrówkach, nieco mniej o ludziach. A przede wszystkim spróbować zmienić nasz punkt widzenia na „mrówczy”. Ludzi wtedy właściwie nie widać, są zbyt wielcy, mogą wydawać się potworami albo bogami, którzy objawiają się jako palce albo opary trujących substancji owadobójczych. Inne zjadane robaczki są po prostu pokarmem, zabijane w wojnach między mrowiskami odmienne mrówki to agresorzy, a te, które wędrują w naszych domach, to dzielni odkrywcy. Posiadanie płci to rzadkość, seks uprawia się raz w życiu, przy okazji zabijając samca. Jednak dla autora to przede wszystkim wzór dobrego społeczeństwa, idealne połączenie wolności i współpracy. Wbrew pozorom dużo bardziej równościowego niż społeczeństwa ludzkie, absurdalne z punktu widzenia mrówek, bo gdy jedni się przejadają, inni umierają z głodu.
Przy okazji licznych wojen, potyczek, brania jeńców przez mrówki poznajemy też różne inne owady.
Czy wiecie na przykład, że taki pan pluskwa kopuluje w zasadzie bez przerwy? Bez przerwy, ale też bez sensu, z innymi gatunkami, z samcami, a jak już uda mu się trafić na samiczkę, to nie umie znaleźć odpowiedniej dziurki i przebija jej pancerzyk gdziekolwiek.
W związku z tym one nauczyły się transportować nasienie z rozmaitych części ciała do właściwego miejsca, ale musi być tego nasienia dużo, mniej więcej tyle, że proporcjonalnie mężczyzna musiałby wydzielać każdorazowo 30 litrów spermy.
I takich ciekawostek jest tu mnóstwo. A także innych – psychologicznych, socjologicznych, antropologicznych i historycznych… Powieść bowiem przetykana jest wypisami z „Encyklopedii wiedzy względnej i absolutnej” napisanej przez szalonego naukowca. Poza informacjami o mrówkach zawiera ona rozmaite lekkostrawne anegdoty i trochę poczciwego filozofowania: new age, buddyzm, dobra wola.
Są też zagadki, które mają wytrącić nas z utartych schematów myślenia, bo tylko to może uratować naszą cywilizację. Trzeba myśleć inaczej!
Możecie spróbować jedną z nich rozwiązać.
Jaki będzie następny wiersz w tej kolumnie liczb?
1
11
21
1211
111221
312211
13112221
1113213211
Podpowiedź – to jest dziecinnie proste!
Powieść ta, a raczej filozoficzna przypowieść, opowiada o spotkaniu dwóch cywilizacji, które odniosły spektakularny sukces w procesie ewolucji, zupełnie odmiennych, lecz równych sobie. Tak jakbyśmy spotykali się z kosmitami. W kolejnych tomach przedstawione są trzy stadia kontaktu. Pierwsze spotkanie, konfrontacja, próba porozumienia.
Poza tym jest to nie tylko fantazja naukowa i społeczna, ale także przygodowa i kryminalna powieść. Znajdziemy w niej i przedziwne wynalazki, i ciała zamordowanych w zamkniętych pomieszczeniach, bez żadnych śladów przemocy, a także tajemniczą piwnicę, do której ludzie wchodzą, ale nigdy z niej nie wychodzą.
Czy polecam?
Część biologiczna, szczególnie zanim mrówki nie zmądrzały za bardzo i nie zantropomorfizowały się, była dla mnie fascynująca. Jednak z czasem zmęczyły mnie kolejne wojny i przygody mrówek; zaczęłam je opuszczać, nie mogąc doczekać się finału.
Reszta miejscami wciąga, ale zbyt często szyte jest to grubymi nićmi. Pytanie o realizm zdarzeń w fantastyce też ma sens, chodzi o prawdopodobieństwo w ramach świata przedstawionego. A z tym bywa różnie.
I wreszcie filozofia społeczna. Kiedy już dowiedziałam się dosyć o mrówkach i pluskwach, chciałam dotrzeć do końca, żeby sprawdzić, czy autor ma do zaproponowania jakąś ciekawą utopijną wizję świata i rewolucji, która ma do niego doprowadzić. Ostatni tom nosi bowiem tytuł Rewolucja mrówek, ale odnosi się to do rewolucji w ludzkim świecie.
Rewolucja ta ma obyć się bez przemocy, oddolnie. Bez oficjalnej polityki. Jej wrogami mogą być fundamentalistyczna religia i faszyzujący chuligani pobłażliwie traktowani przez władzę.
Najpierw trzeba zmienić siebie, otworzyć się na innych, bez względu na gatunek, oraz na własne ciało i umysł. Nauczyć się współpracy i kooperacji bez hierarchii. Pojednać z przyrodą. Myśleć twórczo, wykraczając poza przyzwyczajenia. Śpiewać i tańczyć. Założyć spółkę z o.o. złożoną z maleńkich innowacyjnych firm, najlepiej w branży informatycznej. Albo zajmujących się projektowaniem oryginalnej odzieży lub ekologicznych domów dla bogatych czy też produkujących zdrową żywność.
Mindfulness, ekologiczna żywność, społeczeństwo sieciowe, projekty i własna mała firma – czyli to, co wielkomiejski prekariat powinien lubić najbardziej.
***
Bernard Werber Imperium mrówek, przeł. Marta Olszewska, Dzień mrówek przeł. Marta Olszewska, Rewolucja mrówek, przeł. Oskar Hedemann, Marta Olszewska, Agnieszka Rasinska-Bór. Wyd. Sonia Draga
**Dziennik Opinii nr 272/2015 (1056)