Może za każdym aktem terroru stoi subiektywne poczucie wielkiej krzywdy?

Może za każdym aktem terroru stoi subiektywne poczucie wielkiej krzywdy?
Co wybrać? Francuski komiks czy amerykańskie powieści (albo ich ekranizacje)?
Może jest jakiś związek między cierpieniem jednych i światopoglądem i obojętnością drugich?
Czytając literaturę, tworzymy sobie w głowie jakąś mapę świata.
Gdybym miała wybrać najbardziej wciągającą książkę roku, byłaby to…
Nowe książki Bator i Atwood oraz Sieńczyk i Schuyler.
Widzieć w reportażu jedynie fakty to jakby widzieć drzewa, a nie dostrzegać lasu.
Pilch, Elizabeth Strout, Zeruya Shalev i Vernon Subutex.
Michael Cunningham „Dziki łabędź i inne baśnie”, Karl Ove Knausgard „Zima”, Brygida Helbig „Inna od siebie”, Eka Kurniawan „Piękno to bolesna rana”.
I czemu nie ma Jasia Kapeli?
Steven Zultansky „Interes”, Stefan Chwin „Srebrzysko”, Wojciech Engelking „Lekcje anatomii doktora D.”, Wojciech Chmielarz „Osiedle marzeń”
Maryla Szymiczkowa, „Rozdarta zasłona”, A.M. Hurley, „Pustki”, Frode Granhuse, „Sztorm”, Anna Fryczkowska, „Sześć kobiet w śniegu (nie licząc suki)”.