„Książeczka tak pociągająca, że obsesyjna” – nowości książkowe przedstawia Kinga Dunin.

„Książeczka tak pociągająca, że obsesyjna” – nowości książkowe przedstawia Kinga Dunin.
Z kilku tysięcy pozycji, które mogłyby mnie potencjalnie zainteresować, napisałam o stu dwudziestu, przeczytałam nieco więcej, przejrzałam o wiele więcej. A co mi się podobało?
Książka czytana z przyjemnością, zainteresowaniem, wzruszenie, rozbawieniem, której nie chcemy porzucić, żeby pójść na pasterkę.
Miłoszewski w „Jak zawsze” sprzedaje nam wariant mainstreamowej, beznadziejnie nudnej i fatalistycznej narracji, w której wciąż żyjemy. My, smutne sieroty po III RP.
Ta korporacja to skrzyżowanie jakiejś sekty z przedszkolem Montessori.
Niesłuszna antyromska autobiografia, literacka nagroda Goncourtów 2016, kryminał, w którym na początku jest trup, i komiks o zespole Deathstar.
Trudno mi pojąć emocje wzbudzane przez stada mężczyzn uganiających się po polu za odrobiną powietrza w skórzanym worku, a boks moim zdaniem powinien być zakazany.
Wszyscy jesteśmy spadkobiercami. Po pierwsze po naszych przodkach dziedziczymy zestaw genów. To loteria i nie każdy na niej wygrywa. Tym jednak nie będę się dziś zajmowała.
Kinga Dunin czyta „Nieczułość” Martyny Bundy, „Duchy Jeremiego” Roberta Rienta, drugi tom „Dzikusów” Sabriego Louataha i „Śpiące królewny” Stephena i Owena Kingów.
Najbardziej podniecająca jest prawica! Obleśny biskup to jest temat, działacz broniący lokatorów to nuda. Kinga Dunin ogląda „K.” Strzępki/Demirskiego i czyta „Poznań” Kąckiego.
Kobiety łatwo przegapić i pewno dlatego przegapiłam wcześniejsze powieści Hustvedt. Żałuje i z pewnością to nadrobię, bo jest niezwykłą pisarką. Jej mężem jest Paul Auster (nie przepadam), którego nie dało się przegapić. Tak to już jest.
Naprawdę wielka indyjska powieść! Po „Bogu rzeczy małych”, debiucie Arundhati Roy, oczekiwanie na kolejną zajęło wiele lat, ale było warto.