Znany polityk oskarżony o gwałt, wymyślna wojna o mężczyznę i niewidomy detektyw amator. Kinga Dunin czyta ostatnio wydane thrillery i kryminały.
Nawet jeśli coś reklamowane jest jako thriller (czy kryminał), to pod tą nazwą możemy znaleźć pozycje bardzo różnej jakości i różniące się tematyką, chociaż pod pewnymi względami podobne. Będzie więc w nich przemoc i jakieś zagrożone dobro i napięcie stopniowane tak, by czytelnik wciąż zadawał sobie pytanie: i co dalej? Chociaż wiadomo, co będzie. Sprawiedliwość – szeroko rozumiana – zwycięży, ale mamy być zaskoczeni tym, jak do tego doszło. Czytam takie książki właśnie dlatego, że to wiem. Oraz dlatego, że z zasady mają wciągać i jeśli są dobrze zrobione, wciągają.
czytaj także
To działa terapeutycznie, np. w razie przeziębienia, chandry albo rozmaitych frustrujących sytuacji, od których chciałabym się odciąć. Poza tym, pomijając przewidywalność wynikającą z konwencji, można tu trafić na całkiem ciekawe pozycje. I chyba w tych ramach gatunkowych wolę autorki od autorów. A może raczej psychologię i relacje międzyludzkie od pościgów i strzelaniny. Nie jest to oczywiście regułą, w dzisiejszym zestawie jednak tylko panie!
***
Sarah Vaughan, Anatomia skandalu, przeł. Agnieszka Śmiechowska-Kłoczko, wyd. Burda Książki 2018
Moja peruka leży na biurku, gdzie ją cisnęłam. Wygląda jak wyrzucona na piasek meduza. Poza sala sądową zupełnie o nią nie dbam, okazuję jej rażący brak poszanowania, co jest w oczywisty sposób sprzeczne z sama ideą, która stoi za tym podstawowym elementem prawniczego uniformu.
Historia jest oto taka: on jest przystojnym i charyzmatycznym politykiem, członkiem parlamentu, wiceministrem w brytyjskim rządzie. Pochodzi z bogatej rodziny, jego życie to pasmo sukcesów, nic więc dziwnego, że skromność czy wrażliwość na cudze potrzeby nie są jego mocną stroną. Jest narcyzem, ale w sumie przyzwoity z niego facet. W młodości się wyszalał – alkohol, kobiety, jakieś rozróby – ale od kilkunastu lat ma żonę, którą kocha, i dzieci, które kocha bardzo. Jednak do prasy przedostaje się informacja o jego romansie z młodą, atrakcyjną asystentką. Żonie jest przykro, plotkarska prasa ma używanie, co może więc zrobić polityk w takiej sytuacji? Zrywa romans, przeprasza, mówi, że to życiowy błąd, a żona i dzieci są dla niego najważniejsi. Żona wspiera, wybacza. Dotąd rzeczywiście chyba jej nie zdradzał. Skandal szybko cichnie, a mężczyźnie romans w gruncie rzeczy nie jest w stanie zaszkodzić w oczach opinii publicznej, szczególnie tej męskiej.
To jednak nie koniec – była kochanka oskarża go o gwałt. Już po zakończeniu romansu spotykają się, oczekując na spóźniającą się konferencję. Ona mówi mu, że wciąż jest dla niej atrakcyjny. Któreś z nich przywołuje windę, wsiadają, on zatrzymuje ją między piętrami, zaczynają się całować. Do tego momentu ich opowieści są zgodne. Potem według niego dochodzi do szybkiego i gwałtownego zbliżenia – za jej zgodą. Ona twierdzi, że co prawda nie broniła się, ale dwukrotnie powiedziała, że nie chce tego robić w tym miejscu i czasie, i ogólnie jej zachowanie nie świadczyło o zgodzie, chociaż chyba miała ochotę na kontynuowanie romansu. Wysiadają z windy. On odchodzi, po prostu zaliczył szybki numerek. Potem przychodzi mu do głowy, że gdyby nie potraktował jej wówczas z takim lekceważeniem, wszystko potoczyłoby się inaczej. Staje jednak przed sądem.
Duża część tej powieści toczy się na sali sądowej, gdzie obrona i oskarżenie starają się opowiedzieć, co się wydarzyło w windzie – tego wprost w powieści się nie dowiadujemy – tak, aby przekonać ławę przysięgłych. To, czyja wersja brzmi bardziej wiarygodnie, zdecyduje o wyroku ławy. Autorka nie pozostawia wątpliwości, że nie chodzi w tym spektaklu o prawdę, ale o to, czyja prawda lepiej się zaprezentuje. A dramaturgia sali sądowej z ławą przysięgłych to znana i efektowna dekoracja.
Pewno wolałabym, żeby do końca, a nawet po przeczytaniu, czytelnik pozostał z wątpliwościami – czy to #metoo, czy może jeszcze nie (może zapominając o tym, że jeśli kobieta oskarża kogoś o gwałt, to nigdy się nie myli. Bo takie założenie zniszczyłoby wszelkie napięcie). To jest jednak powieść gatunkowa, jest w nich zwykle też pewien dydaktyzm, więc pojawią się dodatkowe okoliczności i będziemy wiedzieli, po czyjej stronie stanąć. I tak czy inaczej sprawiedliwości stanie się zadość, czego od początku przecież oczekujemy. Dodajmy jeszcze, że jest to książka naprawdę dobrze napisana, co przy dużej produkcji takiej literatury wcale nie jest takie częste.
czytaj także
***
Elena Varvello, Czy mnie słyszysz?, przeł. Monika Woźniak, Wydawnictwo Literackie 2018
W sierpniu 1978 roku, tego lata, kiedy poznałem Anne Trabuio, mój ojciec zaciągnął do lasu dziewczynę.
Ta powieść wyraźnie wykracza poza ramy przeciętnego thrillera, mimo zachowania cech gatunku. Powoli dowiadujemy się, co się wydarzyło w lesie. Z pewnością jest to przemoc, i to okrutna, wobec kobiety, ale czy rzeczywiście i do jakiego stopnia w grę wchodzi przemoc seksualna? A to od początku chodzi nam przecież po głowie. Zakończenie ma nas zaskoczyć, więc zaskakuje. Jest też tajemnicze zabójstwo chłopca, za które może być odpowiedzialny ten sam mężczyzna. Napięcie rośnie i jest to wehikuł, który podtrzymuje zainteresowanie czytelnika i prowadzi nas przez zupełnie inne historie. Pierwszej zakazanej miłości nastoletniego chłopca do starszej kobiety. Miłości żony do męża, który ma poważne psychiczne problemy. Wszytko to w nieco nostalgicznej atmosferze wspominanego po wielu latach małego włoskiego miasteczka z upadającym przemysłem.
Zastanawiałam się, co by było, gdyby z tej książki usunąć zbrodnię. Pewno miałaby mniej czytelników, nadal byłaby to jednak poruszająca psychologiczno-obyczajowa opowieść, warta lektury. Należy więc się cieszyć, że ktoś dosypał do niej pieprzu.
czytaj także
***
Michelle Frances, Ta dziewczyna, przeł. Paweł Lipszyc, Albatros 2018
„Kocham mojego syna”. Tylko to się liczyło. Fakt, że właśnie zamierzała zrobić coś okropnego, zupełnie nie miał znaczenia.
Tym razem mężczyzna jest niewinny, poza tym, że straszna z niego ciapa. Przystojny, młody i bogaty lekarz ma bliskie i ciepłe relacje z matką. Poznaje interesującą dziewczynę, zakochują się, ona jednak jest arywistką z biednej dzielnicy. Czy naprawdę go kocha, czy chodzi jej o jego pieniądze? Może jedno wcale nie wyklucza drugiego. Matka jest podejrzliwa, dziewczyna coraz bardziej nie lubi matki i zaczyna się wymyślna wojna o mężczyznę między kobietami. Żadna z nich nie jest święta.
Można się jakoś wciągnąć w tę historię. Ostatecznie doczytałam do końca, żeby sprawdzić, która z pań w końcu zwycięży, a skoro to thriller, możemy spodziewać się na deser przynajmniej jednego trupa. Nie ma w tym jednak żadnego naddatku literackiego – postacie papierowe, pomysł na główny zwrot akcji raczej sztampowy. Powiedzmy, że jest to coś dla amatorek gatunku thriller kobiecy, jeśli zabrakło innych książek.
czytaj także
***
Marta Guzowska, Ślepy archeolog, Marginesy 2018
Brzęczenie muchy doprowadzało mnie do szału, ale nie mogłem jej zlokalizować.
W kryminałach Guzowskiej też nie chodzi o specjalnie pogłębioną psychologię czy tło społeczne, to typowy kryminał rozrywkowy. Mam do kryminałów Guzowskiej słabość chyba dlatego, że jako dziecko dość długo marzyłam, żeby zostać archeologiem, a są to właśnie kryminały archeologiczne, w których sceną zbrodni są wykopaliska, tym razem na Krecie. Dobrze pamiętam te figurki pań bez biustonoszy charakterystyczne dla kultury minojskiej.
Bohatera po amatorsku prowadzącego śledztwo też rozpoznaję, jest taki sam jak w poprzednich kryminałach, tylko inaczej się nazywa. Jest tak samo aroganckim uparciuchem, ale nie bez wdzięku i ze skłonnością do nieuporządkowanego życia seksualnego. Ale jest też tym razem wyjątkowy, bo niewidomy – domaga się, żeby nazywać go ślepcem, gdyż nie znosi pozorów. Jest kierownikiem zespołu archeologów pracujących w terenie, i jeszcze prowadzi śledztwo na własną rękę – a może posługiwać się wszystkimi zmysłami poza wzrokiem oraz rozmaitymi sztuczkami.
Nie jest łatwo to przeprowadzić w ryzach prawdopodobieństwa, ale wyszło naprawdę nieźle. A co intrygą? Zaczyna się od tego, ze ślepiec przychodzi na posterunek policji i przyznaje się do zamordowania dwóch kobiet. Będzie trochę trupów, trzęsienia ziemi i kryminalna zagadka, która znajduje nieoczekiwane rozwiązanie. Tylko że nie sposób potraktować tego – motywów, sposobów działania sprawców – całkiem poważnie. Dla tych, którzy lubią zabawę z konwencją kryminału.