Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Bursa ocenzurowany

Może poprzestałabym na zwierzeniu się z przyjemności, jaką sprawiła mi ta książka, gdyby nie „prawie” w tytule. Czego zatem w niej nie ma? Kinga Dunin czyta „Dzieła (prawie) wszystkie” Andrzeja Bursy.

Andrzej-Bursa

Andrzej Bursa, Dzieła (prawie) wszystkie, opracowanie Wojciech Bonowicz, Znak 2018

Przyznaję, niezbyt często czytam współczesną polską poezję. Bywa interesująca, ale rzecz w tym, że nie budzi we mnie żadnych emocji. Kiedyś było inaczej, i nie jest to wina poezji, tylko nieubłaganego czasu. Tak więc kiedyś czytałam Bursę i był dla mnie ważny. Bursa i Hłasko to byli moi mityczni buntownicy, potem na Stachurę i Wojaczka byłam już za stara. Na najwyższej półce, na którą jest trudno sięgnąć, wciąż trzymam trochę poezji i trochę wspomnień. Kiedy dostałam tę świeżutką książkę, sięgnęłam więc po Bursy zakurzone Utwory wierszem i prozą (wyd. 2 z 1973 roku, kupione w antykwariacie za 63 zł). Wydaje mi się, że jednak czytałam to wcześniej. I nigdy później.

Bursa-dziełaPo co mi było to stare wydanie, skoro mam takie piękne i nowe? Chyba właśnie po to, żeby przypomnieć sobie dawne emocje i wzruszenia. I z tą pamięcią przeczytać to jeszcze raz, z niepokojem, że to już nie wróci. A jednak – wróciło. Nie wiem, czy chodzi o poezję, czy o wspomnienia, ale Bursa nadal na mnie działa. Oczywiście jest parę skrzydlatych fraz, które pamiętałam i które dotąd krążą. Poza tym trafił on już do szkolnych czytanek, więc „Mam w dupie małe miasteczka” – to wszyscy znają. Co poza tym? „Bliższy mi jest wymoczek pantofelek / od ciebie ty skurwysynu” (Pantofelek), „Tylko rób tak żeby nie było dziecka” (Miłość), w czasach trudno dostępnej antykoncepcji każdy to rozumiał, „Kra krę mija / Pole mija / Lis ma norę / A ja nos trę” (Marzenie). Zawsze wydawało mi się, że ostatni wers brzmi: „Kret ma ryja”. Podobnie jak byłam przekonana, że Bursa popełnił samobójstwo, bo to jakoś pasowało do kultowości. Nie, umarł na serce w 1957 roku, w wieku 25 lat.

Czytaj takżeMamy swoich poetów (i trzy poetki)Błażej Warkocki

Większość jego wierszy, utworów prozą, dramatów pochodzi z ostatnich trzech lat jego życia. I chyba doczekało się już wielu analiz. I nie wiem, co mądrego mogłabym na ten temat napisać. Poza powieścią Śmierć ciotki, która kiedyś mi się podobała, a dziś już dużo mniej, prawie wszystko czytam z przyjemnością. I może dopiero dziś doceniłam poemat Luiza. Jest tu liryka, groteska, ironia, bunt, smutek, humor, absurd, obrazki z codziennego życia, różne języki poetyckie, pewno każdy coś dla siebie znajdzie. I jeszcze to, co niegdyś tak mnie ujmowało – dość trudno uchwytna kategoria: szczerość.

I może poprzestałabym na zwierzeniu się z przyjemności, jaką sprawiła mi ta książka, gdyby nie „prawie” w tytule. Czego zatem w niej nie ma? Utworów jeszcze nieodczytanych z rękopisów, słabych, młodzieńczych, niedokończonych. I to jest zrozumiałe. Zrezygnowano także z publicystyki – to prawda, naznaczonej piętnem czasów minionych – pisanej podobno dla pieniędzy. Kiedyś ten dział istniejący w Utworach wierszem i prozą też opuściłam, w każdym razie nic z tego nie zapamiętałam.

No cóż, jest to publicystyka pisana w wiadomych czasach, w warunkach cenzury, autocenzury i używająca języka, który dziś jest dla nas odstręczający. Ale i w wierszach znajdziemy takie fragmenty, np. w posłowiu do wiersza Głos w dyskusji o młodzieży (Cześć i pokłon mój do samej ziemi / Pedagogom i Organizacji). Można założyć, że zostało ono dopisane po to, żeby utwór ten mógł się ukazać drukiem. Jednak nie wszystko chyba – jest takich wierszy więcej – w czym znajdziemy odbicie ówczesnego języka i ideologicznych nacisków, jest zwykłym kamuflażem. Tak więc i w publicystyce pod tym kamuflażem może coś więcej się kryje.

Zresztą są teksty, które i dziś się bronią prawie w całości, np. ładna analiza poezji Stanisława Czycza. Ale mój faworyt to artykuł Królik w cylindrze po linii KO (KO czyli kulturalno-oświatowej, gdyby ktoś nie wiedział). Dotyczy on kwestii „upowszechnienia kultury wśród mas” i jest… wielką pochwałą lunaparków. Co prawda Bursie marzą się pełne cudów lunaparki zrządzane przez młodych artystów, ale i bez tego jest ich admiratorem. Głosi całkiem poważnie już pochwałę rozrywki, która też jest częścią kultury.

Czytaj takżeGombrowicz był idiotąKinga Dunin

Wydaje mi się, że usunięcie z tego tak pełnego zbioru dzieł Bursy publicystyki, uznanie jej w całości za niewartościową literacko (nieprawda!) i nieautentyczną, ma służyć uniwersalizacji tej poezji, wyjęciu jej (chociaż i tak całkowicie się tego nie da zrobić) z kontekstu historycznego. A przy okazji uniknięciu pytania o ideowe przekonania Bursy. Analizujmy język, figury stylistyczne, ale o ideologii cicho sza. Bo to prawdziwej poezji szkodzi. Dla mnie jednak oczywiste jest, że był on twórcą lewicowym, jasne, zbuntowanym, brzydzącym się hipokryzją, widzącym głęboki rozdźwięk między lewicowymi hasłami a codzienną praktyką – ale jednak! Jako publicysta może chałturzył, ale może także czasem o coś mu chodziło i to spod propagandowej otoczki da się wyczytać. I dlatego publicystyczne teksty też były potrzebne w dziełach zebranych – także jako przypomnienie pewnej epoki i dopełnienie obrazu.

Analizujmy język, figury stylistyczne, ale o ideologii cicho sza. Bo to prawdziwej poezji szkodzi.

Nie znam bliżej biografii Bursy, zapewne stworzyła go wojna, stalinowska propaganda, nadzieje związane z odwilżą i 1956 rokiem. I jeśli się buntował – w imię „prawdy, wolności, dzikości” – to jako człowiek z tamtych czasów, a nie „człowiek uniwersalny”. Mężczyzna? Owszem, ale zupełnie nie macho. To też miłe. Potrafił w wierszu (Funkcja poezji) wymienić ogromną liczbę czynności, które powinny wykonywać gospodynie domowe. Kto wie, czy nie służą one lepiej życiu niż poezja, albo też poezja powinna brać z nich przykład. Wcześnie się ożenił, miał syna i to życia rodzinnego dotyczą najcieplejsze jego wiersze, chociaż fanem takich mieszczańskich instytucji chyba nie był.

Za życia autora nie ukazała się żadna książka z jego utworami, wiele było odczytywanych z rękopisów, ale jakoś nie znalazły się wśród nich niecenzuralne poematy o żołnierzach wyklętych (choć sporo jest wojennej tematyki w innych wierszach). Nie ma też żadnej ody do umęczonego Narodu.

Jest za to:

Nie uczyniłeś mnie kuternogą karłem epileptykiem
hermafrodytą koniem mchem ani niczym z fauny i flory
Dzięki Ci za to Panie

Ale dlaczego uczyniłeś mnie Polakiem?

(Modlitwa dziękczynna z wymówką)

Wiem, można to czytać jako skargę na polski los i jego fatalność, ale na pewno nie jest to polska duma narodowa. Wspomina w swoich wierszach zagładę Żydów, co w tych czasach nie było takie częste. Oczywiście to, że nie był nacjonalistą, samo przez się nie oznacza, że był lewicowy. Wszystkie, a jest ich wiele, dowody na lewicowość w jego utworach można oczywiście zrzucić na karb czasów i przymusu, konformizmu albo młodzieńczej głupoty. Czasem jest to socrealistyczna satyra na zły kapitalizm albo upadłe klasy, do końca w szczerość tych wierszy nigdy nie byłam w stanie uwierzyć. A jednak pytanie o lewicowość (autentyczną) tej poezji wdaje mi się zasadne. I mam nadzieję, że ktoś je stawiał – nie znam żadnych współczesnych opracowań jego poezji.

W tamtych czasach, kiedyś, był ideologicznie podejrzany i stanowiło to część jego legendy. Dziś został ocenzurowany ze swojej publicystyki i ma być przede wszystkim autorem Luizy – piękny i fascynujący poemat! Ja jednak widzę w nim także lewicową wrażliwość, również w publicystyce, nawet jeśli z dzisiejszego punktu widzenia niekiedy przybierała ona formy karykaturalne. I myślę, że nie należało jej ukrywać.

Czytaj takżeŚwiatowy Dzień Pracownic i Pracowników PoezjiMaja Staśko

Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. Tao gospodyni domowej, Karoca z dyni – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne). Autorka książek Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności, Zadyma, Kochaj i rób.

Tagi: