Ideały, jakim hołdował Strzelecki, są oskarżeniem istniejącego systemu pozbawiającego ludzi godności i zamieniającego ich w pozycje tabelek rozrachunkowych.
Magdalena Grochowska to odważna autorka. Potrzebna jest odwaga, żeby o Janie Strzeleckim, postaci nieporównanie mniej znanej niż na przykład Giedroyc albo Miłosz, napisać 600-stronicową książkę. Trzeba było Strzeleckim zainteresować czytelnika i przekonać go, że bohater nie jest wyłącznie osobliwością, a jego losy pozwalają na zrozumienie ponadindywidualnej historii. Obie te rzeczy świetnie się Grochowskiej udały.
Było to możliwe dzięki olbrzymiej pracy, jaką wykonała, czytając dokumenty, książki, prowadząc wywiady i korespondencję. Praca nie dałaby jednak takich efektów, gdyby zabrakło interpretacji czyniącej z biografii Strzeleckiego opowieść ważną i przejmującą. I tu potrzebna była odwaga.
Grochowska świadomie wykroczyła poza dominujące schematy opowieści o losach lewicowej inteligencji po drugiej wojnie światowej.
Opierają się one m.in. na biografiach Kołakowskiego czy Miłosza, na które składało się „heglowskie ukąszenie” przejawiające się w zaangażowaniu w budowę nowego ustroju, potem przekonanie o możliwościach jego naprawy zgodnie z ideałami socjalizmu, wreszcie całkowite odrzucenie realnego socjalizmu jako systemu zdeprawowanego i totalitarnego.
Strzelecki ujęty jest przez Grochowską jako reprezentant lewicowej inteligencji wywodzącej się z tradycji PPS, która jednocześnie opowiadała się za radykalną zmianą społeczną i dystansowała od marksistowskiego przekonania o zdeterminowanym charakterze dziejów i nieuchronności postępu. W tym środowisku dojście faszystów do władzy interpretowano na przekór przekonaniu, że problemy kapitalizmu przybliżają do pojawienia się nowego, sprawiedliwszego ładu. Z kryzysu kapitalizmu i krytyki liberalizmu wyłonił się system zbudowany na apoteozie władzy doczesnej i pogardzie dla ludzi niemieszczących się w planach urządzenia świata według kryteriów rasowych.
Źródła sprzeciwu wobec tego systemu Strzelecki wyłożył w swoich słynnych Próbach świadectwa. Życie w braterstwie i trosce o innych było oporem wobec arbitralności i bestialstwa władzy. Wykraczanie poza instynkty i odruchy motywowane samozachowaniem oznaczało praktykowanie godności i niezgodę na redukcje do bycia „trawą ścinaną przez kosę”.
Przesłanką tej praktyki nie były racje naukowe i rozpoznanie praw historii, ale odniesienie do wartości tworzonych i podtrzymywanych przez wspólnotę.
Ustrój budowany po drugiej wojnie światowej Strzelecki i przedstawiciele jego środowiska witają z nadzieją jako wyjście z dna człowieczeństwa i szansę na budowę sprawiedliwego ładu społecznego. Nie ma w nich jednak fundamentalistycznego przekonania, że nie ma innej drogi niż komunizm. Działając w PPS, wierzą, że kształt socjalizmu nie jest zadekretowany i da się w Polsce uniknąć modelu sowieckiego, wobec którego nie mają sympatii. Podejmują polityczną grę, której stawką jest budowa socjalizmu demokratycznego.
Grochowska precyzyjnie pokazuje, jak ludzie PPS-u tę nierówną grę przegrali. Ich partia zmuszana była do coraz głębszych ustępstw, rozbijana wewnętrznie i osłabiana przez agresywną propagandę. Aktem przypieczętowującym jej klęskę było zjednoczenie z PPR i powstanie PZPR. Część działaczy, jak Strzelecki, choć opowiedziała się za zjednoczeniem, wycofała się z życia politycznego. Inni, jak na przykład Hochfeld, wierzyli, że w nowej partii będą mogli zachować wpływy i władzę. Szybko jednak okazało się, że zostali zmarginalizowani i odsunięci na boczny tor.
Strzelecki pozostanie w PZPR na długie lata, starając się już po zakończeniu stalinizmu rozmiękczać system. Spełni też istotną rolę w zbliżaniu środowisk świeckich i kościelnych, przekonując, że można w istniejącym systemie łączyć ludzi dążących do zmiany. Stanie się też łącznikiem między partią a rodzącą się opozycją. Z partii usunięty zostanie dopiero pod koniec lat 70. za zaangażowanie w działalność Towarzystwa Kursów Naukowych. Aż do swojej tragicznej śmierci w 1988 roku pozostanie jednak ważną postacią pośredniczącą miedzy opozycją a reformatorami w PZPR. Pomagał w tym jego specyficzny sposób bycia łączący roztargnienie i skupienie na sprawach najistotniejszych, oderwanie od krótkoterminowych celów i sygnalizowanie, że nawet drobne decyzje są brzemienne w skutki wagi ciężkiej.
Grochowska nie unika przywoływania krytycznych dla Strzeleckiego ocen jego postawy, która nazywana była niekonsekwentną, niezrozumiałą lub głupią. Chce jednak pokazać jej racje. Strzelecki wierzył w zmianę jako wysiłek ludzi na rzecz realizowania bardziej wartościowych i sprawiedliwych form życia. Opowiadał się za wiernością ideałom obecnym zarówno w realnym kapitalizmie, jak i realnym socjalizmie i szanse na ich realizacje widział jako łączenie ludzi działających na rzecz upodmiotowienia człowieka.
Zaangażowanie rozumiał jako wysiłek, pracę i działalność mozolną, a nie rewolucyjną i zmierzającą do zniszczenia przeciwnika.
Specyfikę perspektywy Strzeleckiego Grochowska wydobywa, ukazując ją na tle drogi życiowej i poglądów Leszka Kołakowskiego. W latach 50. był on jednym z najbardziej aktywnych intelektualistów zaangażowanych w stalinizację życia kulturalnego i naukowego. Jego działania walnie przyczyniły się na przykład do usunięcia z UW Władysława Tatarkiewicza. Po ’56 Kołakowski przechodzi na pozycje rewizjonistyczne i krytykuje władzę za odejście od ideałów socjalizmu. Po wydarzeniach roku 1968, kiedy zmuszony zostaje do emigracji, zostaje jednym z głównych twórców antypolityki i nieprzejednanym krytykiem totalitarnego charakteru rządów w Polsce. Grochowska uwypukla te wątki myśli Kołakowskiego, które podkreślają niewystarczalność ludzi, jeśli idzie o możliwości kształtowania lepszego świata. Gdy Kołakowski wierzył w marksizm, lepszy świat zależeć miał od praw historii i nieprzejednanej logiki postępu. Gdy zwrócił się do religii i stał się myślicielem elitarno-sceptyczno-konserwatywnym, podkreślał wagę boga jako jedynego gwaranta ludzkiej kultury i społecznego porządku. Z dążeń do zmiany bierze się zło, które zwiększa jeszcze jego rozmiary w niedoskonałym z natury świecie. Dlatego lepiej, gdy istnieje wiara w instancję tłumaczącą to, że świat nie może stać się lepszy. Ten zwrot określił sposób myślenia dużej części polskiej inteligencji na czas transformacji.
Przekonania Strzeleckiego były dokładną odwrotnością tej perspektywy. Szans na lepszy świat poszukiwał nie w zewnętrznych wobec ludzi prawach i gwarantach, ale ich wspólnym wysiłku podejmowanym w konkretnych warunkach historycznych na rzecz budowania godnego i sprawiedliwego życia. W latach 70. i 80. za takie stawianie sprawy trudno było liczyć na status mędrca, łatwiej natomiast można było zasłużyć na określenie „myślącego kretyna”, jak nazwał Strzeleckiego Andrzej Kijowski.
Grochowska pokazuje Strzeleckiego nie tylko jako uczestnika historii, która przeminęła. W książce pojawia się on jako myśliciel wciąż aktualny. Ideały, jakim hołdował, są oskarżeniem istniejącego systemu pozbawiającego ludzi godności i zamieniającego ich w pozycje tabelek rozrachunkowych. Jednocześnie jego analizy nakierowują na utopijne motywy obecne w systemie. Warunkiem zmiany jest ich ożywienie i poszukiwanie w aktualnej sytuacji sił mogących ją przeprowadzić.
Czytając Strzeleckiego i Strzeleckiego można mieć nadzieję, że obrona „wartości odtrąconych” nie jest sprawą zupełnie beznadziejną. „Naturalniejsze jest zmywanie tamy niż jej budowa, naturalniejsza jest fala niż zapora. Wszystko co cenne rozsypuje się bez ludzkiej ręki umacniającej skrawek wydartego lądu”.
Magdalena Grochowska, „Strzelecki”, Świat Książki 2014