Czy wreszcie zostanie ograniczony chaos przestrzenny i bałagan reklamowy w Polsce? Trwają prace nad ustawą krajobrazową.
„Choroba dzisiejszego chaotycznego środowiska, jego nierzadko godna pożałowania brzydota i nieuporządkowanie są konsekwencją naszej nieumiejętności przedłożenia podstawowych ludzkich potrzeb ponad oczekiwania przemysłowe czy gospodarcze”. Tymi słowami ponad 60 lat temu Walter Gropius, jeden z najwybitniejszych architektów XX wieku, twórca Bauhausu, komentował otaczającą go rzeczywistość. Mimo upływu kilku dekad to jedno zdanie najtrafniej określa stan, w jaki wprowadzony został polski krajobraz.
O chaosie przestrzennym i bałaganie reklamowym, jaki panuje w Polsce, napisano już chyba wszystko. Choć jeszcze kilka lat temu ten temat poruszały prawie wyłącznie pojedyncze organizacje pozarządowe zajmujące się przestrzenią miejską, dziś problem brzydoty naszego kraju poruszany jest przez masowe media, polityków (nadal głównie lokalnych) oraz coraz liczniejsze inicjatywy mieszkańców, którzy próbują na własną rękę walczyć z degradacją naszego wspólnego krajobrazu.
Po kilkunastu latach, odkąd szeroko pojęty rynek reklamowy siłą przejął polski krajobraz (zarówno ten miejski, jak i niemiejski), dochodzimy do punktu krytycznego, który określi wizualną przyszłość naszego kraju. Jako społeczeństwo nadal stoimy jednak w rozkroku między silnym, choć złudnym przywiązaniem do wolności gospodarczej, wyrażającym się w przyzwoleniu na zaśmiecanie naszego krajobrazu ogromnymi reklamami, a poczuciem wstydu i troski za otaczającą nas przestrzeń. Potwierdzają to badania TNS/OBOP z września 2013, w których 82% respondentów uznało, że w niektórych miejscach (np. zabytki) należałoby całkowicie zakazać umieszczania reklam, jednocześnie aż 77% z nich zgodziłoby się na zasłonięcie okien swojego domu reklamą wielkoformatową, gdyby im za to zapłacono.
W dotychczasowych komentarzach dotyczących chaosu reklamowego w naszym kraju pojawiały się bardzo trafne i najczęściej zbieżne wnioski, dotyczące stanu krajobrazu: reklam jest za dużo, wynikają z polskiego braku poszanowania tego co wspólne oraz ignorowania słabego prawa. Nie dziwi więc, że większość komentarzy kończy się tą samą konkluzją: przy obecnym stanie prawnym niewiele da się zrobić, by względnie szybko i skutecznie uzdrowić przestrzenie naszych miast i wsi.
Rok temu pojawiło się światełko w tunelu, którym jest prezydencki projekt tzw. ustawy krajobrazowej, czyli „ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem narzędzi ochrony krajobrazu”.
Po szerokich konsultacjach, w których udział wzięły zarówno podmioty zainteresowane zachowaniem status quo, jak i te dążące do zwalczenia reklamowej kakofonii, projekt trafił do Sejmu, gdzie od kilku miesięcy dyskutowany jest przez specjalną podkomisję.
Spośród wielu proponowanych zapisów na pewno warto wymienić kilka, które stanowić mogą krok w stronę uporządkowania polskiego krajobrazu. Po pierwsze przynajmniej raz na 20 lat każde województwo będzie musiało przeprowadzić tzw. audyt krajobrazowy. Będzie on określał krajobrazy priorytetowe i sposoby ich ochrony. Po drugie projekt przewiduje możliwość stanowienia przez gminy kodeksu reklamowego, który określi zasady zarówno dla reklam, jak i obiektów małej architektury (np. ogrodzeń) na terenie gminy. Po trzecie projekt ustawy wprowadza też obostrzenia dotyczące stawiania tzw. dominant krajobrazowych, czyli „obiektów o wiodącym oddziaływaniu wizualnym w krajobrazie”. Oznacza to, że samorządy wojewódzkie będą mogły decydować o lokalizacji np. olbrzymich wiatraków prądotwórczych czy linii energetycznych. Po czwarte podmioty zlecające rozwieszanie nielegalnych reklam będą podlegały dotkliwej karze.
Chcąc, by proces uchwalania nowego prawa był jak najbardziej zrozumiały dla wszystkich zainteresowanych tematem, a także by zrównoważyć krytyczne głosy branży reklamowej, dla której ustawa stanowi zagrożenie finansowe, grupa organizacji społecznych, działających m.in. na rzecz estetyki przestrzeni miejskiej (stowarzyszenia Miasto Moje A w Nim, Ulepsz Poznań oraz Forum Rozwoju Lublina) postanowiła ruszyć z kampanią pod tytułem „Wysoka Izbo – posprzątaj reklamy!”.
Pierwszym etapem akcji było skierowanie do marszałkini Sejmu oraz posłanek i posłów, zajmujących się ustawą listu otwartego wzywającego do przyspieszenia prac nad projektem. Pod listem podpisało się ponad 20 organizacji pozarządowych, zajmujących się m.in. tematyką miejską, plastycy miejscy, miejscy konserwatorzy zabytków oraz szereg innych podmiotów, którym zależy na uporządkowaniu chaosu reklamowego w Polsce.
Przez kolejny tydzień kampanii list w formie elektronicznej mieli możliwość wysłać wszyscy zainteresowani mieszkańcy, co doprowadziło do zapchania skrzynek pocztowych parlamentarzystów, którzy otrzymali ponad 2 tys. wiadomości.
Choć prace nad ustawą są kontynuowane, a Olgierd Dziekoński, prezydencki minister reprezentujący wnioskodawcę, optymistycznie twierdzi, że nowe prawo wejdzie w życie jeszcze w tym roku, osobiście pozostaję sceptyczny co do szybkiego uchwalenia ustawy krajobrazowej. Mimo że kwestie dotyczące reklam są już w większości przedyskutowane, pozostaje problem dominant krajobrazowych, który nie zostanie łatwo odpuszczony m.in. przez lobby reprezentujące rynek energetyczny. Dotyczy to przede wszystkim lokalizacji sieci elektroenergetycznych. Przed nami więc jeszcze miesiące dyskusji nad ważnymi technicznymi kwestiami, bez których ustawa nie zostanie uchwalona.
Miejmy jednak nadzieję, że prędzej czy później nowe prawo wejdzie w życie w formie, która pozwoli na skuteczną walkę z chaosem przestrzennym. Pamiętajmy jednak, że oprócz nowych regulacji prawnych potrzebna jest również szeroka edukacja, która już wśród najmłodszych budować będzie poczucie estetyki oraz odpowiedzialności za wspólną przestrzeń. Niezbędna jest więc walka ze schematem, o którym dekady temu pisał wspomniany na początku Walter Gropius: „Zgodnie ze współczesnym trendem najbardziej liczące się schematy edukacyjne ostatnich lat traktują sztuki wizualne z pewnym pobłażaniem, jako grupę zagadnień niewspółtworzących rdzenia programu nauczania. Zapominamy chyba, że od niepamiętnych czasów twórcze estetyczne dyscypliny artystyczne formowały podstawy zasad etycznych”.
Obecny stan naszego krajobrazu wskazuje więc nie tylko na naszą ignorancję w zakresie estetyki, ale przede wszystkim jest wyrazem braku poszanowania tego co wspólne oraz ignorowania podstawowych zasad etycznych.
Paweł Głogowski – prezes stowarzyszenia Ulepsz Poznań, jeden z koordynatorów kampanii „Wysoka Izbo – posprzątaj reklamy!”
Czytaj także:
Grzegorz Buczek: Żyjemy na własnych śmieciach. Dosłownie