Zwycięstwo przeciwników uboju rytualnego ma wymiar symboliczny: to triumf etyki świeckiej.
Multi-kulti to piękna idea. W teorii. Właśnie przyszło nam przećwiczyć ją w praktyce przy okazji doprecyzowywania regulacji prawnych uboju rytualnego. Stało się to, zdaniem niektórych, testem naszego stosunku do konkretnej mniejszości religijnej. Bardzo niewielkiej, do gmin żydowskich w Polsce należy kilka tysięcy osób. I jest to mniejszość specyficzna – Żydzi nie przybyli do Polski wczoraj, ich zwyczaje współistniały ze zwyczajami chrześcijańskimi przez wieki.
Wielu Polaków pochodzenia żydowskiego czy polskich Żydów to osoby niereligijne, czy w nie także uderza zakaz uboju? Wolno taką interpretacje dopuścić, bo nawet osoby niereligijne mogą czuć się związane z tradycją i wspólnotą tworzoną z wyznawcami judaizmu. Na to wszystko cieniem kładzie się historia oraz całkiem współczesne i realne problemy z antysemityzmem. Państwo polskie z pewnością nie chce być o antysemityzm posądzane, co czyni z tego wygodny, choć nie zawsze uczciwie stosowany argument. Szczególnie jeśli pada z ust Giertycha.
Po reakcji ambasady Izraela i przedstawicieli organizacji żydowskich zapewne potwierdzone zostanie prawo do uboju rytualnego przez gminy na własny użytek. I to zakończy sprawę. A problem, który przy okazji się ujawnił, zamieciemy pod dywan.
Nazwijmy go tak – w jakim zakresie możemy akceptować inne zwyczaje i systemy wartości? Czy mogą współistnieć obok siebie rozmaite systemy etyczne?
Przy okazji warto pamiętać, że polskie prawo nie jest wolne od wpływów religijnych, tyle że katolickich. Jeśli ktoś dzisiaj chciałby zakazać Żydom uboju rytualnego, powinien przypomnieć sobie, czy nigdy nie używał argumentu: jesteś przeciwko aborcji czy in vitro, to ich sobie nie rób. Jesteś przeciwko ubojowi bez ogłuszania, nie jedz takiego mięsa. Tak?
Tu już zaczyna się spór o wartości, który różni się od sporu o zakres tolerancji.
Zwycięstwo przeciwników uboju rytualnego ma dla mnie wymiar symboliczny, oznacza triumf etyki świeckiej. I na gruncie tej samej etyki potrafię uzasadnić, dlaczego aborcja powinna być dopuszczalna, a ubój zakazany. Upraszczając, chodzi o regułę minimalizacji realnego cierpienia.
Konstanty Gebert zapytał, co by było, gdyby w ramach walki z obrazami przemocy, które mogą ją promować, zakazać wieszania krucyfiksów. Odpowiedziałabym mu, że jest to zła analogia. Proszę bardzo, namalujcie sobie krowę z poderżniętym gardłem. Obrazki obrazkami – krzyżowanie ludzi jest zakazane. A kiedy pani reprezentująca jedną z gmin żydowskich mówi: ubój rytualny jest fundamentem naszej religii, to czy mam prawo takiej religii nie szanować?
Czy mam prawo uznawać moją etykę za lepszą od tej motywowanej religijnie, lepszą również dlatego, że bardziej racjonalną? Bardziej. Wiadomo, że w końcu dojdziemy do niedowodliwych aksjomatów, np. pytania, na jakiej podstawie uważamy cierpienie za zło. Chociaż znowu odpowiedź jest prosta – na podstawie własnego doświadczenia.
Wiem, że jest tu miejsce na wiele zawiłych filozoficznych i etycznych sporów, poprzestanę więc na deklaracji przekonań. Jestem przekonana, że etyka świecka jest lepsza, bo jest bardziej racjonalna i pragmatyczna. Racjonalna, bo lepiej uargumentowana niż: bo tak jest napisane w świętej księdze. Przez pragmatyzm rozumiem natomiast kontrolowanie skutków poczynań motywowanych etycznie, branie pod uwagę wielu zmiennych sytuacyjnych, niedomaganie się realizacji swoich postulatów za wszelką cenę, liczenie się z realiami. To także zdawanie sobie sprawy, że podejmowanie moralnych wyborów niezwykle często polega na manewrowaniu między sprzecznymi wartościami, podczas kiedy religijnie motywowane etyki operują bezwzględnymi zakazami i nakazami.
Jestem również przekonana, że organizacja polityczna, państwo, powinno być racjonalne, a jeśli ma uwzględniać jakieś wartości, to właśnie te wynikające z etyki świeckiej – ponieważ jest ona bardziej pragmatyczna i racjonalna.
Z powodów racjonalnych byłabym za całkowitym zakazem uboju rytualnego, nawet jeśli jest on fundamentem czyjejś religii.
A od przedstawicieli tych mniejszości oczekiwałabym, nawet jeśli walczą o swoje, minimum szacunku dla innych wartości. W żadnej z wypowiedzi przedstawicieli mniejszości żydowskiej nie usłyszałam, że rozumieją, że kierowano się tu etyką, a nie uprzedzeniami etnicznymi.
Z powodów pragmatycznych jestem gotowa zgodzić się na ubój rytualny na użytek gmin żydowskich – ze względów historycznych, politycznych i uznając prawo innych do wyznawania swojej religii. Najważniejszy jest dla mnie jednak inny argument – będzie to praktyka marginalna, a ubój z ogłuszaniem bywa równie okrutny.
Trudno sobie wyobrazić, aby hodowla i ubój zostały w przewidywalnej przyszłości całkowicie zakazane, można jednak ograniczać jego okrucieństwo, a to dużo poważniejsze zadanie. Dla takiego celu od zakazu uboju rytualnego ważniejsze wydaje się społeczne poparcie, które uzyskał, i wprowadzenie tego typu problemów do szerokiej debaty.
Czytaj także:
Piotr Pacewicz: Ubój rytualny rozumu
Michael Schudrich: Nie licytujmy się, jaki sposób zabijania jest najlepszy
Ewa Łętowska: Spór religijny to wygodna etykieta