Kraj

Sprawczość czwartej władzy to przeszłość

Kilka ostatnich dni wyglądało niemal jak odblokowanie dziennikarskiej sprawczości. Andrzej Stankiewicz i Jacek Hawryluk drążyli sprawę kawalerki, Piotr Krysiak ujawnił aferę podpisową, a Bertold Kittel kulisy sutenerskiego biznesu kolegów Karola Nawrockiego. I co? I nic.

Na początku roku można było zastanawiać się, jaką rolę w polskiej kampanii prezydenckiej odegrają media nowe i stare, tradycyjne i internetowe, pisowskie i platformerskie. Cieszący się dużymi wpływami w amerykańskiej administracji posiadacz X-Twittera zaczął włączać się w kampanię wyborczą w Niemczech, co nie napawało optymizmem. Niepokoił również Krzysztof Stanowski, coraz mocniej angażujący się w budowanie nowej koalicji, która miałaby zarządzać prawicową masą upadłościową po nieuchronnie nadchodzącym końcu Jarosława Kaczyńskiego. A jak to wygląda trzy dni przed ciszą wyborczą?

Panie Robercie, dlaczego pan ośmiesza dziennikarstwo?

Odblokowana sprawczość?

W ostatnich dniach można było parę razy odetchnąć. Różne formy propagandy w serwisie X okazały się śmiechu warte, bo Musk w poszukiwaniu maksymalnej monetyzacji doprowadził sponsorowane posty w serwisie do rangi karykatury, a ich toporność przypomina dziś trend na generowane przez sztuczną inteligencję obrazki z chałkoniem i staruszkami czekającymi na zawieszony obiad sprzed kilku miesięcy. Wydawało się też, że najpoważniejszego kampanijnego game changera zawdzięczmy dziennikarzom niezwiązanym z mediami tożsamościowymi, czyli Jackowi Harłukowiczowi i Andrzejowi Stankiewiczowi z Onetu, którzy opisali sprawę przejętej przez kandydata PiS kawalerki.

Sztab Nawrockiego nie potrafił znaleźć dobrej odpowiedzi na kolejne odsłony afery. Stankiewicz demolował w studiu Radia Zet Bartosza Kownackiego z PiS, który twierdził, że za jego artykułami stoi ABW. Piotr Krysiak w Gońcu ujawnił absurdalne kulisy procederu kupowania podpisów niezbędnych do zarejestrowania kandydatur i otwartym tekstem prezentował wykładowcę SGH Bartoszewicza jako oszusta, a browarnika Jakubiaka – jako oszusta-recydywistę. Bertold Kittel ujawnił, jak działał sutenerski interes kolegów Nawrockiego.

I gdy miałem już nieco złagodzić tezy mojego artykułu sprzed kilku miesięcy o tym, że możliwości czwartej władzy są dziś śmiesznie małe, dziennikarstwo śledcze nie ma większego sensu, a rządzący niezmiennie przez 20 lat obóz postsolidarnościowych konserwatywnych liberałów dokarmia swoje w gruncie rzeczy zadowolone elektoraty prymitywną, ale skuteczną propagandą – okazuje się, że chyba nie ma większych powodów do tak głębokiej rewizji poglądów.

Dziennikarstwo śledcze w 2025 roku nie ma większego sensu

Najtańsza metoda autopromocji (i wdrażania chaosu)

Trudno inaczej tłumaczyć fakt, że kilka dni przed wyborami listy podpisów dla poszczególnych kandydatów nie są prześwietlane w przyspieszonym tempie przez tych… 30 osób pracujących w PKW.  Jakubiak i Bartoszewicz brylują za to w debacie w telewizji publicznej w godzinach największej oglądalności – i wcale nie są największą obrazą dla rozumu i godności człowieka w studiu. Sprawa pierwszego zarzucanego Jakubiakowi przekrętu ciągnie się od pięciu lat, mimo że dziennikarze dotarli nawet do dowodów wpłat. Oto potęga państwa i dziennikarstwa w pełnej krasie.

Za 100 tysięcy złotych można sobie kupić kandydowanie w wyborach prezydenckich, a państwo nie ma żadnych narzędzi, żeby to powstrzymać. 100 tysięcy, które w ogólnopolskiej stacji w normalnych warunkach pozwoliłoby może na emisję półminutowego klipu reklamowego w godzinach wieczornych. W Warszawie nie da się za to kupić schowka na miotły, ale za to Rosja czy inne kraje, które mają akurat wolne 100 tysięcy złotych na podorędziu, mogą sobie niczym Kaligula wystawić do wyścigu prezydenckiego choćby i konia. Maciej Maciak jest Maciakiem nie od dziś, ale zastanawiającym się nad powodami jego przeniknięcia do sfery publicznej pozostają domysły.

Czym jest selfie Nawrockiego z bandziorem wobec politycznej kariery Jarosława Kaczyńskiego?

A może łudziliście się, że kawalerka Nawrockiego wywróci do góry nogami cały wyścig, a do głosu dojdą jakieś progresywne postulaty, nowe nadzieje, albo że wyborcy PiS zagłosują za kimś, kto akurat nie przewalił nikogo na mieszkanie, nie koleguje się z gangsterami albo chociaż nie ma rozdwojenia jaźni, które każe mu kluczyć nawet w sprawach tak prozaicznych jak książka napisana pod pseudonimem? Zejdźcie na ziemię, pięknoduchy. Jak pokazuje Piotr Pacewicz w swojej analizie dla Oko.Press, wiara w „opamiętanie się” przeciwników niezmiennie pozostaje w polityce synonimem skrajnej naiwności.

Plan zatykania trąby

Dziennikarz wciąż znajduje się nieco wyżej na liście zawodów cieszących się społecznym prestiżem niż youtuber, influencer czy polityk. I choć to właśnie politycy musieli podczas poniedziałkowej debaty zastanawiać się, co zrobić, by ocieplić wizerunek swojego fachu, to jednak oni mogą przynajmniej zrekompensować sobie pogardę społeczeństwa namiastką władzy, skrawkami sprawczości, okruszkami z koryta.

Dziennikarze są dziś zaś głównie rozrośniętą ponad miarę partyjną przybudówką. Większe znaczenie niż śledztwa mają rzucone przez różnych funkcjonariuszy świętoszkowate i kłamliwe oskarżenia – Macrona o wciąganie kokainy czy kogoś, kto kiedyś widział Trzaskowskiego, o wciąganie mefedronu. Ostatnie dni pokazały, że na podszywających się pod dziennikarzy Sławomirów Jastrzębowskich polska demokracja jest tak samo odporna jak na zatrudnionych przez byłego współpracownika Maksa Kolonki Rosjan, przepisujących ukradzioną 10 lat temu bazę teleadresową z numerami pesel.

I nieważne, czy mówimy o opętanej Platformą Dorocie Wysockiej-Schnepf, czy o sterowanym z tylnego fotela przez pisowca Roberta Mazurka Krzysztofie Stanowskim. Dobra robota Stankiewicza, Hawryluka, Krysiaka czy Kittela to tylko fałdki na przejmująco gładkiej fasadzie gmachu władzy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Łukasz Łachecki
Łukasz Łachecki
Redaktor prowadzący, publicysta Krytyki Politycznej
Zamknij