Istota tego wyroku leży w jego potencjale do zainicjowania realnej zmiany, nie w wysokości kwoty, jaką ma zapłacić skarb państwa – mówi Marek Józefiak z Greenpeace Polska.
Jan Smoleński: Aktorka Grażyna Wolszczak wygrała proces z państwem polskim. Sąd uznał, że zostały naruszone jej prawa, a skarb państwa ma jej wypłacić… 5 tysięcy złotych (które aktorka przekaże na cele charytatywne). W porównaniu do tego, ile się płaci w NBP, to raczej niewygórowana kwota. Czy kary nie musiałyby wzrosnąć, żeby taki wyrok miał jakikolwiek wpływ na politykę publiczną?
Marek Józefiak, Greenpeace Polska: Ale my wiemy, że energetyka oparta na węglu nam się nie opłaca. Politycy wiedzą, ile do tego dopłacamy i jakie koszta to generuje – środowiskowe, zdrowotne czy gospodarcze. Dla Krakowa na przykład smog był problemem nie tylko ekologicznym, ale też rozwojowym, bo z powodu zanieczyszczeń miasto nie było w stanie przyciągnąć inwestorów z sektora nowych technologii, bo ludzie pracujący w branży IT chcą żyć w czystym środowisku.
Więc to nie w karach finansowych istota tego wyroku, a raczej w jego potencjale do zainicjowania realnej zmiany.
To nie pierwszy taki proces, ale wyrok precedensowy, bo wcześniej pozywający w podobnych procesach przegrywali.
To prawda. Sąd uznał, że polityka energetyczna prowadzona przez państwo polskie jest po prostu nieskuteczna i nie chroni obywateli. Mamy prawo do oddychania czystym powietrzem, do cieszenia się czystym środowiskiem. Niestety, jeśli polityka prowadzona przez ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego się nie zmieni, to sytuacja się nie poprawi i można się spodziewać kolejnych takich aktów rozpaczy. No bo proces, w którym obywatel występuje przeciwko swojemu państwu, należy właśnie tak odczytywać – jako głośne powiedzenie: „Stop! Mam dość i żądam zmian!”.
Zmiana klimatu na wokandzie. Jak prawnicy pomagają w walce z kryzysem klimatycznym
czytaj także
Jakiś czas temu rząd Holandii przegrał w Hadze sprawę z organizacją Urgenda o brak wystarczających działań w walce ze zmianami klimatycznymi. W uzasadnieniu wyroku nie chodziło o bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy, tylko właśnie o „przyczynianie się”, gdzie ten związek między działaniem a jego konsekwencjami jest dużo luźniejszy.
W przypadku sprawy w Holandii efektem pozwu klimatycznego jest przyspieszona dekarbonizacja gospodarki. Holandia będzie musiała odejść od węgla już w 2020 roku, choć tamtejszy rząd planował taki krok dopiero 9 lat później.
Smog i globalne zmiany klimatyczne to dwa różne problemy, ale powiązane ze sobą. Wspólnym mianownikiem tego, co się wydarzyło w Hadze, i procesu wytoczonego przez Grażynę Wolszczak jest węgiel i paliwa kopalne. Rozwiązanie obydwu problemów jest też podobne: odejście od paliw kopalnych i przestawienie się na odnawialne źródła energii. Smog i zmiana klimatu to dwie strony tego samego medalu krótkowzrocznej polityki energetycznej.
W Polsce trzymanie się kurczowo węgla i reprezentowanie lobby węglowego – a tak widzi swoją rolę minister energii – powoduje z jednej strony, że nadal oddychamy trującym powietrzem, a z drugiej przyczynia się do zmiany klimatu, która już ma w naszym kraju wielorakie skutki: częstsze susze, powodzie i huraganowe wiatry.
Procesów o przyczynianie się do kryzysu klimatycznego też należy się spodziewać?
Wiele wskazuje na to, że Greenpeace będzie niebawem wchodzić na ścieżkę sądową przeciwko największej polskiej spółce energetycznej – Polskiej Grupie Energetycznej, która jest największym trucicielem klimatu w naszym kraju. Szacuje się, że niemal jedna szósta wszystkich gazów cieplarnianych emitowanych w Polsce to sprawka PGE.
Wciąż czekamy na ich odpowiedź. W piśmie przesłanym do prezesa PGE pod koniec listopada, po tym jak zakończyliśmy akcję protestacyjną na elektrowni w Bełchatowie, domagaliśmy się przedstawienia strategii dekarbonizacyjnej i ograniczenia wpływu spółki na zmianę klimatu. Oczekujemy, że PGE zrezygnuje również z planów dalszych inwestycji w węgiel, w tym kopalni odkrywkowej w Złoczewie.
czytaj także
Z kolei fundacja ClientEarth pozwała polską spółkę Enea. Organizacja kupiła mniejszościowy pakiet udziałów i jako mniejszościowy udziałowiec zakwestionowała w sądzie zaangażowanie spółki w budowę nowego bloku energetycznego w Ostrołęce.
Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi wskazuje, że decyzja o budowie elektrowni węglowej jest szkodliwa dla samej spółki i jej akcjonariuszy, bo nie bierze pod uwagę choćby ryzyk finansowych związanych z polityką klimatyczną. My z kolei nie będziemy działać jako akcjonariusz. Jeśli dojdzie do procesu, będzie to proces bardziej podobny do tego, który odbył się w Holandii, bo będziemy mówić o odpowiedzialności Polskiej Grupy Energetycznej za przyczynienie się do zmiany klimatu.
Polityka energetyczna w Polsce to polityka „gaszenia pożarów”
czytaj także
Ta strategia przypomina mi strategię obraną swego czasu przez Amerykański Ruch Praw Obywatelskich, który dzięki kluczowym wygranym w procesach doprowadził do daleko idących zmian w prawodawstwie. Na ile pozwy tego rodzaju to skuteczne narzędzie w walce o lepsze środowisko? I co to oznacza dla ruchu klimatycznego?
Myślę, że trend wykorzystywania sądów w walce o ochronę środowiska będzie się wzmacniał. W Niemczech na przykład rolnicy pozwali rząd za to, że nie prowadzi wystarczająco ambitnej polityki klimatycznej. Sądy w Europie coraz częściej stają się policy makers, czyli aktorami w polityce publicznej, tak jak ma to miejsce w USA.
Polityka w dużej mierze jest krótkowzroczna, bo wybory są co kilka lat, a żeby sobie poradzić z tak dużym wyzwaniem, jakim jest zmiana klimatu, musimy myśleć w perspektywie kilkunastu czy kilkudziesięciu lat. Trzeba brać pod uwagę nie tylko interesy konkretnych lobby, ale przede wszystkim ogólny interes społeczny i interes przyszłych pokoleń. Niezależne sądy pozwalają na patrzenie w takiej właśnie perspektywie i miejmy nadzieję, że taką rolę będą spełniały, bo dzisiaj takiego szerszego spojrzenia bardzo potrzebujemy.
Bińczyk: Ludzkość jest dziś jednocześnie supersprawcza i bezradna!
czytaj także
Skutki zmian klimatycznych odczuwamy już teraz.
W zeszłym roku straty w rolnictwie spowodowane suszą wyniosły w Polsce 3,6 mld złotych. Ogłoszono ją już na wiosnę, na kilka tygodni przed pierwszym dniem astronomicznego lata. Nasilenie się ekstremalnych zjawisk pogodowych wywołanych zmianą klimatu spowodowaną emisją gazów cieplarnianych będzie nas zaskakiwać, bo klimat zmienia się coraz szybciej. Polski rząd przyznaje, że będziemy mieli do czynienia z pustynnieniem centralnej części kraju, że zwiększy się częstotliwość powodzi ze względu na zmianę charakteru opadów na bardziej nawalne. Jedna powódź jest w stanie spowodować kilkanaście miliardów złotych strat. Będziemy mieli do czynienia z coraz częstszymi huraganowymi wiatrami. Wystarczy sięgnąć do ostatnich wydarzeń z Borów Tucholskich czy Puszczy Piskiej, żeby zobaczyć, jakie to może mieć skutki. Puszcza Piska została zniszczona na ogromnym obszarze. W Borach Tucholskich wiele wsi zostało zrujnowanych, a ludzie stracili dorobek życia.
czytaj także
Wróćmy jeszcze do kwestii smogu. Niektórzy uważają, że w na poziomie centralnym walka z nim to w większości działania pozorowane, a na przykład Warszawie po wyborach problem zniknął z listy priorytetów.
Smog był tematem, o którym przez lata mówiło się wyłącznie na poziomie lokalnym i regionalnym. Problem ten jest najpoważniejszy na południu Polski. Tam też sytuacja jako pierwsza nabrzmiała do rangi problemu politycznego. I widać wyraźnie, że droga obrana przez Kraków, czyli ustalenie jasnych priorytetów, jest drogą właściwą. Od września 2019 roku w Krakowie nie będzie można palić węglem. Gdybyśmy mieli się pobawić w fejsbukowy 10 years challenge, to warto wspomnieć, że jeszcze 10 lat temu w stolicy Małopolski było ponad 60 tysięcy pieców węglowych. Ludzie wyprowadzali się z Krakowa do ościennych miejscowości, żeby nie żyć w smogu. Teraz niektórzy pewnie żałują wyprowadzki, bo powietrze w mieście jest lepsze niż pod miastem. Przykład Krakowa pokazuje nam, że trzeba myśleć ambitnie, jak należy rozwiązywać takie problemy. Problem polega na tym, że miejsc takich jak Kraków jest w skali kraju niewiele.
czytaj także
W Warszawie na walkę ze smogiem w perspektywie czterech lat ma zostać przeznaczone 300 milionów złotych. Takie nakłady są daleko niewystarczające. W tym roku ma to być 30 milionów złotych. Dwukrotnie mniejszy od stolicy Kraków wydawał na likwidację pieców węglowych nawet 100 milionów złotych rocznie. Warszawa, będąc bardziej zamożnym miastem, powinna nie tylko brać przykład z Krakowa, jak stać się miastem bez węgla, ale też pokazywać innym ośrodkom, jak rozwijać energetykę odnawialną. Poprzeczka jest wysoko postawiona i prezydent Rafał Trzaskowski musi się bardzo postarać, by można mu coś w tej materii zaliczyć na plus. Najbliższe cztery lata to powinien być intensywny czas transformacji energetycznej w Polsce, a Warszawa powinna w tej sprawie wieść prym.
**
Marek Józefiak – koordynator kampanii ds. klimatu i energii w Greenpeace Polska, doktorant w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.