Duda już wcześniej zwątpił w to, że dostanie poparcie od PiS-u i uznał, że musi już sam walczyć o poparcie dla siebie.
Wszystko na to wskazuje, że Andrzej Duda poczuł władzę, gdy zawetował dwie pisowskie ustawy dwa miesiące temu i zaczął spotykać się z szacunkiem w mediach i w społeczeństwie. I spodobało mu się. Do ostatniej chwili był naciskany w prawicowych (a właściwie skrajnie prawicowych) mediach, włącznie z telewizją publiczną, które liczyły na to, że polityk znany ze słabego charakteru i dlatego wybrany do kandydowania w wyborach, ulegnie Jarosławowi Kaczyńskiemu.
czytaj także
Prezes zakładał i sam się stał zakładnikiem tego założenia, że Dudzie wystarczy, że został prezydentem. I więcej oczekiwać nie ma prawa. Nie jest to postać w oczach Kaczyńskiego równa Lechowi, więc niech się Duda cieszy z tego, co ma, bo i tak na to nie zasługuje. Prezydenturę Dudzie dał Kaczyński i ma prawo wymagać wszystkiego od Dudy. Dotąd Duda dawał Kaczyńskiemu. Aż się zmęczył.
Prezydenturę Dudzie dał Kaczyński i ma prawo wymagać wszystkiego od Dudy.
To nie jest tak, że Duda nagle zaczął szanować konstytucję, bo propozycje, które zgłosił oczywiście nie są konstytucyjne. Konstytucja mówi krótko i węzłowato, że sędziów wybiera Krajowa Rada Sądownictwa (prezydent jedynie powołuje), tymczasem prezydent chce to prawo dać sobie wtedy, gdy ma obdarzyć łaską dalszego wykonywania swojego zawodu wszystkich sędziów Sądu Najwyższego, którzy przekroczą 65. rok życia. Dlaczego sędzia nie powinien wykonywać swojego zawodu po ukończeniu tego wieku, a poseł albo minister może, prezydent nie wyjaśnił. Konstytucja określa też precyzyjnie długość kadencji Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, która ma trwać sześć lat i prezydent nie ma tu żadnego wyboru.
Propozycje wprowadzenia skargi nadzwyczajnej do Sądu Najwyższego i ławników są po to, żeby spodobało się ludziom, skoro wiadomo, że nie spodobają się Kaczyńskiemu. A że to są propozycje bez sensu, to prezydenta nie interesuje. Czwarta instancja w postaci skargi zapcha a nie zreformuje Sąd Najwyższy (kto skazany prawomocnie nie poczuje się skrzywdzony i zrezygnuje ze złożenia skargi?), a kolejna Izba w postaci ławników powołanych przez polityków z Senatu go raczej nie przepcha na powrót.
Bardzo prawdopodobne, że Duda już wcześniej zwątpił w to, że dostanie poparcie od PiS-u i uznał, że musi już sam walczyć o poparcie dla siebie, a bardziej pomoże mu w tym niezależność od PiS-u niż uległość. Czy ma szanse? Pierwszym testem na to jest zaproszenie dla partii politycznych na konsultacje w sprawie zmiany konstytucji i przyznanie prezydentowi prawa do wyboru sędziów KRS tak, żeby nie została zablokowana, gdyby partie się nie dogadały i nie wybrały sędziów większością trzech piątych.
Już po dziesięciu minutach Nowoczesna i Platforma Obywatelska odmówiły prezydentowi i uznały za niepoważną propozycję rozmowy za cztery godziny o projekcie zmiany konstytucji, którego nie mają jak przeanalizować. PSL, jak zwykle, zapowiedział, że „my korzystamy z każdego zaproszenia”, więc się wybierze. Partia Kukiz ’15 chce być partią prezydencką i znacznie ostrzej niż wcześniej atakuje PiS. To jeszcze uprawdopodobnia wojnę na górze.
Generalnie jednak opozycja zostawiła Dudę na spalonym. Efekt będzie taki, że PiS dostanie do przegłosowania projekty Dudy, które dla PiS są nie do przyjęcia. A Duda prawdopodobnie dostanie jeszcze raz do podpisu projekty PiS z jakimiś kosmetycznymi zmianami, które są dla niego nie do przyjęcia. A prawo pozostanie to samo, co jest dobrą wiadomością dla Polski i wyjątkowo irytującą dla Jarosława Kaczyńskiego.
czytaj także
Albo Duda ma doskonały plan polityczny i zbuduje sobie własny obóz, co nie udało się dotąd żadnemu prezydentowi – to funkcja dla politycznego solisty – albo może szykować gardło. Wojna z Dudą może zniweczyć wysiłki Kaczyńskiego i skończyć się źle dla PiS-u, ale jeszcze trudniej uwierzyć w to, że skończy się dobrze dla Dudy. Atakowany przez rząd i opozycję, pozbawiony własnych mediów, będzie musiał się bronić przed działaniami mafijnymi takimi, jak odstrzeliwanie mu ludzi w stylu zademonstrowanym przez rządową prokuraturę, co obserwowaliśmy przy okazji pogrążenia Michała Królikowskiego, współautora projektów prezydenckich ustaw.
Dziś stracił Kaczyński, jutro straci Duda, to może pojutrze zyska wreszcie kraj.