W Polsce lewica w ostatnich dwóch dekadach odzwyczaiła się od patrzenia z nadzieją w stronę Kościoła.
Na lewicy są różne stanowiska wobec Kościoła. Dominuje krytyka. Jest to krytyka zewnętrzna, bowiem prawie nie istnieje lewica w obrębie Kościoła. Kościół Jana Pawła II i Benedykta XVI nie akceptował żadnej lewicy chrześcijańskiej. Ale głównym powodem krytyki było przede wszystkim uporczywe trzymanie się przez Kościół anachronicznej etyki, czego nie można powiedzieć o samych wiernych. Lewica jednak nie może lekceważyć Kościoła, póki Kościół ma wpływ na ludzi, nawet jeśli ten wpływ pomniejszany jest przez rosnącą hipokryzję. Kościół nie musi być dla lewicy przeciwnikiem, może być sojusznikiem. Z pewnością tak byłoby najlepiej dla najbardziej potrzebujących. […]
W tym samym czasie, gdy Franciszek uczy pokory i próbuje łączyć ludzi, pytając: ”Jeśli ktoś jest homoseksualistą i poszukuje Boga oraz ma dobrą wolę, to kim ja jestem, by go osądzać?”, od naszego biskupa Pieronka można usłyszeć, że: ”Ideologia gender jest gorsza od nazizmu i komunizmu”. Nikt nie powinien być chyba obojętny na to, który z tych głosów będzie prawomocny w najliczniejszej religii świata.
Na razie jednak nowy papież przyjmowany jest w Polsce z ostrożnością przez obie strony: hierarchia zamarła w zakłopotaniu, ateiści jak to ateiści – nie dowierzają.
Ja najbardziej liczę na to, że zmiana u góry doda odwagi, a przede wszystkim legitymizacji nowemu pokoleniu polskich katolików.
Takich, którzy bez obciążeń i strachu siądą do rozmowy nie tylko o tamtym świecie, ale też i o tym. Nie tylko ze sobą, ale ze wszystkimi. Nie po cichu, ale publicznie.
Czytaj cały komentarz Sławomira Sierakowskiego w Gazecie Wyborczej z 7 sierpnia
Czytaj także:
Max Jaworowski, Wiara i tęcza