Będę dumny, jeśli Andrzej Rozenek i SLD będą się kojarzyć z walką o prawa osób w wieku podeszłym. Młodym mogę powiedzieć: jeśli zaopiekujemy się waszymi dziadkami, wam też będzie lepiej w życiu. Rozmowa z kandydatem na prezydenta Warszawy, Andrzejem Rozenkiem.
Jakub Majmurek: Co pan i pana partia, SLD, chcecie politycznie ugrać w warszawskich wyborach samorządowych?
Andrzej Rozenek: Pierwszy cel to oczywiście wejście przeze mnie do drugiej tury wyborów prezydenckich w stolicy.
Dość trudny.
Trudny, ale gdybym nie wierzył, że mam szansę, to bym nie startował.
Cztery lata temu startował pan z ramienia własnego komitetu, z poparciem Palikota. Zdobył pan 2,28% głosów. Teraz będzie lepiej?
To była sytuacja bez porównania. W tamtych wyborach zostałem praktycznie sam, z niewielką grupą najbliższych współpracowników. Dziś popiera mnie duża, poważna partia, jaką jest Sojusz Lewicy Demokratycznej. Drugi polityczny cel tych wyborów, to silny klub SLD w radzie Warszawy. Ostatni, to potwierdzenie tego, co pokazują sondaże – że SLD jest dziś trzecią siłą polityczną w Polsce. To są cele minimum. Ja nigdy nie bylem minimalistą i obiecuję, że będę gryzł trawę do ostatniego dnia kampanii, by osiągnąć więcej.
czytaj także
Jaki jest najważniejszy punkt pana programu, odróżniający Andrzeja Rozenka od innych kandydatów?
Jest ich kilka: walka z wykluczeniami, polityka równościowa, wreszcie wsparcie dla seniorów. W Warszawie mamy ponad 300 tysięcy osób w wieku podeszłym, które natychmiast potrzebują różnych form pomocy. Moje hasło brzmi „Miasto społeczne Warszawa”. Najpierw ludzie, potem inwestycje.
Wszyscy kandydaci poruszają podobne tematy. O społecznym mieście i seniorach mówią też Śpiewak, Trzaskowski, Jaki.
Nie, Patryk Jaki chce budować Dubaj w Warszawie. To nie ma nic wspólnego z polityką społeczną. Wizja Jakiego jest po pierwsze nierealna, po drugie szkodliwa dla ludzi i tkanki miejskiej.
W wyborach mamy kilku kandydatów po lewej stronie: Justynę Glusman, Piotra Ikonowicza, Jana Śpiewaka. Co pana od nich różni? Co z nimi łączy?
Z Piotrem Ikonowiczem łączy mnie wiele rzeczy, razem blokowaliśmy eksmisję. Z Justyną Glusman łączy mnie wizja zielonej Warszawy. Jana Śpiewaka szanuję za to, co zrobił w kwestii reprywatyzacji. Ja jako pierwszy w 2014 roku zrobiłem sześć konferencji prasowych o reprywatyzacji, nikt się tym wtedy nie zajmował. Cieszy mnie, że teraz temat stał się istotny a nawet modny.
czytaj także
Nie mogli się więc państwo dogadać? Walczycie przecież o podobny elektorat.
Dlaczego prawica przejęła rządy w Polsce, a lewica nie potrafi tego zrobić? Moim zdaniem dlatego, że lewica nie prowadzi poważnej debaty programowej. Prawica ostro i poważnie dyskutuje na temat ustroju, konstytucji, przywrócenia kary śmierci. Lewica musi przede wszystkim wyjść na zewnątrz z dyskusją programową. Trzeba pokazać wyborcom, jakie mamy propozycje, w czym się w lewicowej rodzinie różnimy, w czym zgadzamy. Jeśli będziemy w stanie wyjść z taką dyskusją, wahadło przesunie się na lewo – mamy lepsze pomysły dla Polski, niż prawica. Zamiast tego lewica skupiona jest na personaliach.
Dobrze, porozmawiajmy więc o pana pomysłach na Warszawę. Mówił pan o znaczeniu polityki senioralnej. Jak to się ma przekładać na konkretne polityki miasta?
Trzeba zacząć od diagnozy problemu. Jest ona następująca: starsi ludzie, mieszkający po lewej stronie Wisły mają dużo lepiej. Mają lepszy dostęp do kultury, aktywności, wsparcia. Po prawej stronie Wisły jest znacznie gorzej. Trzeba więc połączyć brzegi, polityka senioralna musi być równie aktywna po obu stronach rzeki.
Na czym ona powinna polegać? Potrzebujemy domów seniora. Wsparcia dla seniorów chorych na Alzheimera i Parkinsona w postaci domów stałego pobytu i przejściowych. Przejściowe są konieczne, by odciążyć opiekunów chorych, którzy czasami muszą też przecież wyjechać. Trzeba wesprzeć uniwersytety trzeciego wieku – zwłaszcza na prawym brzegu, gdzie dziś działają wyraźnie słabiej. Miasto powinno seniorom zapewnić dostęp do szeroko rozumianych dóbr kultury – np. w postaci biletu za złotówkę do kina, lub teatru raz w miesiącu. Jeśli wygramy, każdy senior dostanie przedpłaconą kartę, umożliwiającą pokrycie kosztów wizyty u lekarza specjalisty.
Miasto powinno dotować prywatną służbę zdrowia?
To nie jest wielki koszt, taka wizyta kosztuje w stolicy około 200 złotych. Zdiagnozowaliśmy wyraźny problem: seniorzy idą do lekarza pierwszego kontaktu, dostają skierowanie do specjalisty. Tam kolejka trwa w najlepszym wypadku kilka, kilkanaście miesięcy, w najgorszym kilka lat. To uniemożliwia racjonalną diagnozę tego, co takiej osobie dolega. Wizyta u prywatnego specjalisty jest często jedynym rozsądnym rozwiązaniem z punktu widzenia zdrowia pacjenta. Miasto powinno pomóc seniorom, których na to nie stać.
Chcemy też przywrócenia szkolnych stołówek, zlikwidowanych przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. Mogą one służyć nie tylko uczniom, ale także wydawaniu tanich posiłków seniorom. Co miałoby funkcję integracyjną, pozwalałoby na wewnątrz- i międzypokoleniową integrację. Mamy też szereg pomysłów na uaktywnianie zawodowe seniorów, zwłaszcza tych, opiekujących się innymi seniorami. Seniorzy mogliby też opiekować się zwierzętami ze schronisk.
Czy z programem sprofilowanym pod seniorów da się wygrać wybory? To niezbyt wąska baza wyborcza?
Nie wiem, czy da się wygrać wybory. Wiem natomiast, że seniorzy nie są gorszymi wyborcami niż reszta elektoratu. Uprawianie przez polityków ejdżyzmu jest czymś skandalicznym, nie wolno tego robić.
czytaj także
Kto z polityków uprawia ejdżyzm?
Cała polska polityka jest ejdżystowska, nie zajmuje się ludźmi w wieku podeszłym, uważa, że to niepełnowartościowy elektorat. Nie zgadzam się z tym radykalnie. Mało tego, to tym ludziom najwięcej zawdzięczamy. To oni swoją pracą i poświęceniami doprowadzili nas tu, gdzie jesteśmy. To dzięki nim mamy wolną Polskę, kraj się rozwija, cieszymy się względnym dobrobytem. Coś im jesteśmy winni. Będę dumny, jeśli Andrzej Rozenek i SLD będą się kojarzyć z walką o prawa osób w wieku podeszłym. Tak, walczymy o prawa seniorów, jestem z tego dumny. Młodym mogę powiedzieć: jeśli zaopiekujemy się waszymi dziadkami, wam też będzie lepiej w życiu.
Leszek Miller wytknął panu, że jako poseł głosował pan za podwyższeniem wieku emerytalnego. To nie zniechęci do pana seniorów?
Nie przypuszczam. Tamto głosowanie miało miejsce w innych okolicznościach, po wielkim kryzysie 2008 roku, gdy wszyscy z przerażeniem patrzyli na sypiący się system emerytalny, któremu groziła katastrofa. To był bardzo trudny wybór między wrażliwością społeczną, a odpowiedzialnością za losy państwa.
„Złączę miasto Wisłą podzielone”, czyli Ikonowicz idzie na prezydenta
czytaj także
Chce też pan budować mieszkania dla seniorów, nie dla młodych. Młodzi nie potrzebują ich bardziej?
Projekt mieszkań senioralnych to pomysł naszego eksperta, dr. inż. Ludomira Dudy, wybitnego specjalisty w dziedzinie budownictwa. Z jego badań wynika, że wielu seniorów żyje w mieszkaniach, które zażynają ich finansowo przez koszty czynszów i ogrzewania. Z drugiej strony, mamy bardzo niebezpieczne zjawisko, które nazywa się odwróconą hipoteką. Jest to po prostu metoda wyłudzania własności od starszych ludzi przez instytucje finansowe.
Moja propozycja jest następująca. Wybudujmy nowe, niskie, zeroenergetyczne, niewielkie, przystosowane do niepełnosprawności mieszkania dla seniorów w okolicy gdzie mieszkają. Senior, który zechce przystąpić do programu, będzie mógł zamienić większe i droższe mieszkanie na mniejsze. Różnicę w wartości rynkowej wypłacimy mu w gotówce. Dostaje duży zastrzyk gotówki: na leczenie, wsparcie na wnuków, na co chce. Miasto może powołać do tego swój bank.
Dzięki temu programowi miasto pozyskuje pulę mieszkań o dużym metrażu. Idealnych dla młodych rodzin. Nasi konkurenci chcą budować mieszkania dla młodych o powierzchni 40, 50 metrów kwadratowych. To nie ma na dłuższą metę sensu. Młody człowiek nie założy przecież rodziny 2+3 na 40 metrach. Nie chcemy takich standardów w Warszawie XXI wieku. Seniorowi taki metraż w zupełności wystarczy.
Ten projekt nie rozwiąże jednak problemu nierównowagi popytu i podaży mieszkań w stolicy.
Oczywiście, że nie. Tak jak wszyscy, chcemy budować tanie mieszkania na wynajem. To oczywistość. Warto również uporządkować obecny zasób mieszkań komunalnych. Ja jestem przeciw skrajnie lewicowym, nieludzkim rozwiązaniom, zakładającym, że prawo do mieszkania komunalnego powinno odebrać się osobom, które wyszły z kłopotów finansowych i jakoś stanęły na nogi, by zrobić miejsce dla najuboższych. Uważam, że w takiej sytuacji miasto powinno raczej zaproponować im wykup mieszkań na własność.
To recepta na zmniejszenie zasobu komunalnego miasta!
Nie. Za pieniądze, jakie ci ludzie wpłacą, oraz ze środków z budżetu miasta, wybudujemy nowe mieszkania komunalne, zeroenergetyczne, tanie w utrzymaniu.
Mieszkania komunalne sprzedajemy z bonifikatą?
Oczywiście.
To ile starych mieszkań trzeba sprzedać, by wybudować jedno nowe?
Liczyliśmy to. W tej chwili mamy koło 80 tysięcy mieszkań komunalnych. Wszystkich lokatorzy nie wykupią. Jeśli wprowadzimy system wykupu z bonifikatą 50% wobec ceny rynkowej, to jesteśmy w stanie, przy wsparciu budżetu miasta, wygenerować środki na 20 tysięcy nowych mieszkań komunalnych. To jest realna liczba, proszę nie wierzyć, że da się zbudować więcej. Nawet nie bardzo jest gdzie.
Trzaskowski: Żona słoik, ojciec słoik – jak mógłbym mieć coś przeciw słoikom?
czytaj także
Co ma być kołem zamachowym rozwoju miasta?
Wszyscy mówią o IT i polskiej Dolinie Krzemowej, to banał. Warszawa jest w tym względzie zapóźniona, choćby wobec Szczecina. Ja mówię: zróbmy w Warszawie dolinę nie krzemową, ale przemysłową, związaną z przemysłami kierowanymi do osób w wieku podeszłym. Europa szybko się starzeje, potrzebne będzie coraz więcej wsparcia dla starszych osób. Warszawa może stać się zagłębiem produkcji protez, wózków, mebli, aparatów słuchowych, sprzętu rehabilitacyjnego i innych form wspomagania seniorów. Oglądałem niedawno reportaż o urządzeniu, pomagającym niewidomym osobom w prosty sposób czytać internet. Genialna sprawa, wymyślona w Polsce. Powinniśmy – także używając polityki mieszkaniowej – ściągać tu najlepszych specjalistów od chorób wieku podeszłego. Może warto by wesprzeć kształcącą ich prywatną uczelnię.
Zdrowie w Warszawie to także problem smogu. Jak pan go chce rozwiązać?
Znowu: najpierw diagnoza. Po pierwsze trzeba lepszego monitoringu jakości powietrza w mieście. Po drugie, audyt budynków komunalnych, od biur po szkoły i szpitale. Gdzie się da, robimy pełną termomodernizację. Koszty są oczywiście ogromne, ale według dr. Ludomira Dudy po czterech latach miasto zaoszczędzi dzięki temu dwa miliardy złotych. Punkt trzeci to dopłaty do termomodernizacji i wymiany pieców dla domów prywatnych. Nie odwrotnie. Wymiana pieców bez termomodernizacji to wpędzanie ludzi w ubóstwo energetyczne. Dziś ludzie palą śmieciami, bo to najtańsza opcja. Gdy bez termomodernizacji wymienimy im piec na gazowy, to będzie oznaczało nawet pięciokrotny wzrost ceny ogrzewania i finansową katastrofę. Ostatnia rzecz to ochrona klinów powietrznych, zapewniających cyrkulację w mieście.
Program walki ze smogiem to bardzo złożona sprawa. Nie da się jej wytłumaczyć w kilku zdaniach. Mogę jednak zapewnić, że doradza mi tu jeden z najwybitniejszych ekspertów w dziedzinie polityki klimatycznej w Polsce, Marcin Popkiewicz. Zajmowałem się też tymi kwestiami w Sejmie, gdzie utworzyłem grupę do spraw Odnawialnych Źródeł Energii – temat nie był wtedy jeszcze modny.
czytaj także
Jako prezydent pójdzie pan w paradzie równości?
Nie tylko pójdę, ale będę patronem takiej inicjatywy. Podpisałem Kartę Świeckiego Miasta i zamierzam dotrzymać zobowiązań. Warszawa powinna być otwarta.
Warszawa staje się coraz bardziej wielokulturowa. Przybysze z Ukrainy, Azji Południowo-wschodniej pracują tu i budują warszawski dobrobyt. Jakie miejsce powinni mieć w polityce miasta?
Nawiązałem już kontakt z ukraińskimi związkowcami, którzy przy OPZZ afiliowali związek zawodowy pracowników ukraińskich. Bronią praw pracowników z Ukrainy. To bardzo ważne, nie tylko ze względu na ludzki odruch, ale przede wszystkim dlatego, że od tego, czy będą traktowani tak samo, jak inni pracownicy, zależy czy migracja nie będzie powodowała dumpingu płacowego.
Głównym problemem cudzoziemców mieszkających na stałe w Warszawie, poza wyzyskiem płacowym, jest język polski. Chcemy wprowadzić bezpłatne kursy polskiego dla cudzoziemców w domach kultury. Nie chodzi o żadną forsowną asymilację, ale o codzienne kwestie. Znajomość języka znacznie ułatwia życie w Warszawie.
SLD złożyło deklarację, że nigdzie w samorządzie nie poprze PiS. Pan też wyklucza poparcie Jakiego w drugiej turze?
Prędzej mi ręka uschnie, niż udzielę poparcia Patrykowi Jakiemu! Lub komukolwiek z PiS. PiS to zaraza i nieszczęście dla Polski.
Pana wyborcy myślą tak samo? Nie będą chcieli ukarać w drugiej turze Trzaskowskiego i PO, choćby za reprywatyzację?
Sprawa reprywatyzacji wymaga zbadania i wyjaśnienia. To największa afera polskiej klasy politycznej po roku ’89. Jeśli obiektywne śledztwo pokaże odpowiedzialność Hanny Gronkiewicz-Walt, jestem za tym, by zasiadła na ławie oskarżonych i poniosła pełne konsekwencje. Jestem jednak przeciw komisji pana Jakiego. Po pierwsze, jest niekonstytucyjna, po drugie zamydla temat. Zamiast uczciwego śledztwa dostajemy polityczne igrzyska.
Powiedzmy też uczciwie, że trzech kadencji pani prezydent nie da się sprowadzić wyłącznie do reprywatyzacji. Wiele w Warszawie zmieniło się na lepsze. Ja bym nie chciał, by wyborcy głosowali na mnie, bo chcą ukarać PO. Chcę, by poparli mój pomysł na Warszawę. Spójrzmy na pomysł Jakiego. Jego wzorem jest Sofia, taka mała Moskwa. W Moskwie mamy gęstą sieć metra, a przy tym kilkupasmowe drogi w centrum miasta. Samochody stoją w korkach, miasto dusi się w smogu. Ja nie chcę Moskwy w Warszawie. Zobaczmy na Kopenhagę, czyste, zielone miasto, gdzie bez problemu można wszędzie dojechać rowerem. Chcę, by Warszawa była jak Kopenhaga.
czytaj także
Pan nie chce rozbudowywać metra?
Warszawy nie stać na kolejne linie metra. Każdy kto opowiada inaczej, bezczelnie kłamie. Trzeciej linii nie oddamy wcześniej, niż za 20, 30 lat. Tak mówią wszyscy poważni eksperci. A problemy transportowe trzeba rozwiązywać już dziś. Priorytetem powinno być więc dokończenie drugiej linii metra, lepsze wykorzystanie infrastruktury kolejowej, budowa linii tramwajowych i metrobusów. W stolicy można też zbudować wielokilometrowe, zielone korytarze, umożliwiające wygodne poruszanie się pieszo, lub rowerem przez tereny zielone na duże odległości, bez styku z samochodami. Mamy tu swój program, przygotował go nasz ekspert, Julian Łukasz. To nie wymaga wielkich inwestycji, terenów zielonych jest dużo, wystarczy je połączyć. To stworzy nową jakość życia, zamiast stać 20 minut w korku, podejdziemy w 20 minut do pracy.
Jakie konsekwencje te wybory będą miały dla lewej strony sceny politycznej? Zaczniecie się dogadywać przed euro-wyborami?
Wolę unikać wróżenia z fusów, łatwo się pomylić. Mogę za to obiecać, że zaraz po drugiej turze zaproszę do stołu wszystkich, którzy się czują lewicą: SLD, Zielonych, Razem, ugrupowania związane z nami w komitecie SLD Lewica Razem – PPS, SdPl i inne. Porozmawiajmy o programie, pokłóćmy się nawet, ale pokażmy, że mamy ciekawe, progresywne projekty dla Polski. Jeśli to pokażemy, to na końcu będziemy w stanie wystawić centrolewicowy blok, będący alternatywą dla chadecko-liberalnej PO i narodowo-socjalistycznego – mówię opisowo, politologicznie – PiSu. Taki blok musi w końcu powstać. Im szybciej, tym lepiej.