Fascynacja polskiej prawicy wymierzonym w mniejszości putinowskim prawodawstwem zaowocowała czwartym z rzędu „zwycięstwem” Polski wśród krajów Unii Europejskiej w rankingu ILGA-Europe mierzącym poziom równouprawnienia LGBT+.
Czy w kraju katolickim można traktować osoby LGBT+ z szacunkiem? Wyniki publikowanego od 2009 roku rankingu ILGA-Europe, mierzącego poziom równouprawnienia LGBT+ pokazują, że nie jest to bariera nie do przejścia. Od ośmiu lat w zestawieniu triumfuje katolicka Malta, za którą w tym roku na podium znalazły się też Belgia i Dania.
Niestety, im dalej na wschód, tym gorzej. Rzut oka na interaktywną mapę towarzyszącą rankingowi uświadamia, do jakiego kręgu kulturowego aspiruje atakująca zachodnich partnerów na arenie międzynarodowej Polska.
Fascynacja prawicy wymierzonym w mniejszości putinowskim prawodawstwem zaowocowała czwartym z rzędu zwycięstwem Polski wśród krajów Unii Europejskiej. A to właśnie elementy prawodawstwa, dotyczące m.in. azylu, wolności obywatelskich czy reagowania na mowę nienawiści, są brane pod uwagę w zestawieniu, a nie poziom akceptacji osób LGBT+ w coraz bardziej – również w Polsce, jak przekonuje Justyna Nakielska ze Stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii – tolerancyjnym społeczeństwie.
czytaj także
Bardziej postępowe prawo mają dziś nawet kraje, które niekoniecznie kojarzy się z „cywilizacją śmierci” w rozumieniu PiS – jak Mołdawia, Rumunia, Bułgaria, Serbia, Kosowo czy Ukraina, która mimo trwającej wojny potrafiła poprawić ubiegłoroczny wynik. Latem ubiegłego roku blisko 30 tys. osób podpisało tam petycję w sprawie legalizacji małżeństw osób tej samej płci.
Ukraina uzyskała w tegorocznym rankingu 20 proc., Polska – zaledwie 15 proc. W trzech na siedem kategorii nie otrzymaliśmy żadnego punktu: brakuje nam prawodawstwa dotyczącego tęczowych rodzin, ścigania przestępstw z nienawiści i mowy nienawiści oraz ustaw chroniących prawa osób interpłciowych.
Choć osoby transpłciowe nadal muszą pozywać własnych rodziców, aby przeprowadzić proces uzgodnienia płci, sytuacja w tym zakresie nieco się poprawiła. Z kolei przyjęty w ostatnich 12 miesiącach Krajowy Program Działań na rzecz Równego Traktowania na lata 2022–2030 nie spełnia europejskich standardów dotyczących konkretnych działań na rzecz praw osób LGBT+. Polska nie otrzymała za niego żadnego punktu.
W utrzymaniu fotela lidera listy wstydu pomogły też inne czynniki. Fatalnie wypadamy w kategorii wolności obywatelskie, gdzie awans na wyższe miejsca uniemożliwiają nam m.in. tzw. strefy wolne od LGBT. Przed zbliżeniem się do wyniku Białorusi chroni nas działalność Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, które za systematyczne działania na rzecz osób nieheteronormatywnych, transpłciowych i interpłciowych otrzymało w tym roku 3 punkty na 3 możliwe.
czytaj także
– Niestety, wyniki rankingu nie dziwią. Przez ostatnie 12 miesięcy polski parlament i rząd nie wprowadził żadnych zmian prawnych na rzecz osób LGBT+. Polskie prawodawstwo nadal jest dyskryminujące dla osób LGBT+: osoby żyjące w związkach jednopłciowych w świetle prawa są osobami obcymi, Polska nie zapewnia dzieciom z tęczowych rodzin podstawowego bezpieczeństwa – komentuje Annamaria Linczowska z KPH, które wraz z Fundacją Trans-Fuzja odpowiadało za analizę danych z naszego kraju. – Polska jest częścią Rady Europy i UE, co oznacza konieczność przestrzegania prawa unijnego i chociażby Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a także implementacji orzeczeń TSUE i ETPCz, na co wciąż czekamy.
Największy skok w swoich wynikach odnotowały Hiszpania, Islandia, Finlandia, Mołdawia, Szwajcaria i Chorwacja, które podjęły szereg działań wzmacniających ochronę prawną osób LGBT+. Hiszpania awansowała o sześć pozycji m.in. dzięki nowej kompleksowej ustawie regulującej prawne uznanie płci w oparciu o samostanowienie oraz zakazie praktyk konwersyjnych i okaleczaniu dzieci interpłciowych. Islandia przyjęła Plan Działania na Rzecz Równości, Szwajcaria wprowadziła w życie ustawę o równości małżeńskiej i prawo do adopcji dzieci dla par jednopłciowych, podobnie jak Chorwacja.
– Wszyscy przecież wiemy, że stać nas na więcej niż zawstydzające ostatnie miejsce, a decyzja o zmianie leży w naszych, wyborczych rękach – dodaje Justyna Nakielska. Oby kolejne rankingi potwierdziły jej przypuszczenia.