Kraj

Piwko nie można, opór – owszem. Czego Polacy mogą nauczyć się od Serhija Mykhailiuka?

Z radością obserwowałem na X gruzowanie Krzysztofa Stanowskiego, uosobienia totalnego konformizmu i uległości, dla niepoznaki nazywanej „zdrowym rozsądkiem”, przez Serhija Mykhailiuka, jednego z liderów strajku przeciwko Uberowi i Boltowi.

Polacy lubią sobie powspominać przy wódeczce czasy solidarnościowego styropianu i „powstańczych danin krwi” – tylko zerknijcie do Rafała, wywiadu rzeki z Rafałem Trzaskowskim. Spóźniony na prawdziwie kombatanckie czasy prezydent Warszawy musi ratować się wyciąganymi z lamusa historiami rodzinnymi, deklaracją dołączenia do Międzyszkolnego Komitetu Solidarności w marcu 1990 roku i uczestnictwem w występie Steviego Wondera w kawiarni Niespodzianka rok wcześniej.

Dla starszych bohaterów to zaledwie ersatz wybitych zębów i guzów uformowanych waleniem głową w mur, które przez ostatnie 40 lat służyły za przepustkę na polityczne salony. Robert Krasowski w O demokracji w Polsce pisał, że teatralny heroizm i delegitymizowanie złej władzy własnym cierpieniem, a nie społecznym buntem, było strategią Nelsona Mandeli i wielu innych opozycjonistów z tamtego okresu. Dziś nie widać na horyzoncie ani oporu bazującego na cierpieniu, ani na buncie.

Książulo na rozstaju dróg. Czy to koniec najpopularniejszego polskiego youtubera?

Jednak każde pokolenie ma własny czas – nawet o połowę młodsi od Trzaskowskiego mogą dziś wspomnieć symboliczny opór przeciwko zmianom w sądownictwie czy barbarzyńskiemu prawu antyaborcyjnemu. Władze nie bały się może prawników czy naukowców tak jak rolników i górników (choć już w przypadku kobiet Kaczyński był zdrowo wydygany), ale to i tak było coś. Dziś protesty przeciwko rządowi, nadużyciom służb czy bezwzględności korporacji, mówiąc eufemistycznie, nie są polską specjalnością. Galopujący Major pisał o tym jeszcze w czasach rządów PiS.

Nie żeby nie było przeciwko czemu protestować. Pierwszy krok na drodze do prywatyzacji ochrony zdrowia, czyli obniżka stawki zdrowotnej dla „przedsiębiorców”, w perspektywie dekady zmiecie z planszy tysiące słabszych egzemplarzy i nie będzie do tego potrzebna nawet globalna pandemia, która prędzej czy później nadejdzie. Anthony Fauci kilka dni temu prognozował, że może być ona kolejną chorobą układu oddechowego, łatwiej przenoszoną i bardziej śmiertelną niż COVID-19.

Obcinanie pieniędzy na opiekę medyczną to w tym kontekście spektakularny strzał w stopę o historycznej doniosłości. „Z doświadczenia pandemii, tak podpowiada mi intuicja, musimy wynieść przekonanie, że bez dowartościowania wszystkich essential workers w końcu tu poumieramy albo pozabijamy się nawzajem” – pisał Michał Sutowski. Rząd Donalda Tuska doszedł do innych wniosków. Chyba.

Dlatego z radością obserwowałem na X gruzowanie Krzysztofa Stanowskiego, uosobienia totalnego konformizmu i uległości, dla niepoznaki nazywanej „zdrowym rozsądkiem”, przez Serhija Mykhailiuka, jednego z liderów strajku przeciwko Uberowi i Boltowi. Obserwowanie, jak Stanowski upada niczym dyrektor Klubu Księgarza, zawsze jest przyjemne, ale w tym przypadku radość była podwójna. Nie dość, że twórca Kanału Zero, do którego kandydaci na prezydenta ciągną z podkulonymi ogonami w nadziei, że nie wyłożą się na jakimś pytaniu podszytym rasizmem, otrzymał potężnego ratio-gonga od trzydziestolatka, to jeszcze od Ukraińca. I to dwukrotnie!

Czerwony dywan dla rasistowskiego mordercy w Kanale Zero

„Moim zdaniem jeśli ten Pan z Ukrainy nie chce pracować dla amerykańskiej korporacji to nie powinien tego robić. Może albo zapisać się do jakiejś, która da mu lepsze warunki, albo założyć własną” – napisał Pan z Polski, streszczając – oczywiście cynicznie i we własnym, przedsiębiorczym interesie – typowy mindset Polaka-cebulaka, gotowego donosić na kolegów i umrzeć na stanowisku pracy, byle tylko nie być posądzonym o roszczenia wobec pracodawcy-dobrodzieja. „Nie wiem, czy strajk przyniesie jakikolwiek sukces, ale musimy walczyć o sprawiedliwe warunki pracy. W przeciwnym razie nie ma innej drogi” – odpowiedział przytomnie Serhii, który w międzyczasie pozyskał dla swojej sprawy polityków i kierowców z całej Polski i zwieńczył dzieło zniszczenia, kontrując damage control Stanowskiego ponadczasowym „syty głodnego nie zrozumie”.

Tym przyjemniej patrzeć na demolkę idola wielu polskich mężczyzn, że młody ukraiński Wałęsa stał się rozpoznawalny za sprawą ksenofobicznego incydentu, zarejestrowanego przez kamerę. Podczas jednego z kursów Mykhailiuka zaatakowali patrioci, a jeden z nich, nawiązując do polskich tradycji partyzanckich, bez dania racji uderzył go w twarz. W kolejnych miesiącach otarł się o galę MMA, stał się łatwym celem anonimowych ataków w internecie, a tchórzliwi polscy frustraci z TikToka wysyłali go na front, zgodnie z narracją proponowaną przez ministra Kosiniaka-Kamysza.

Janusz Waluś i Luigi Mangione. Czy wybraliście już swojego mordercę tygodnia?

Wbrew tym „propozycjom” użytkownik znany jako Piwko_nie_można nie okazał obligatoryjnej i bezwarunkowej wdzięczności – za kiepsko płatną pracę od amerykańskiego dobrodzieja, za „gościnę” w kraju, w którym polscy Polacy wolą pławić się w mieszkaniowym frajerstwie niż zaprotestować przeciwko cenom mieszkań przekraczających połowę ich marnych pensji, za możliwość nieumierania na froncie.

Mityczna polska klasa średnia, jeszcze do niedawna szczująca na beneficjentów 800 plus i wszelkich innych zasiłków, za parę stów przyoszczędzonych na składce na szpitale odda teraz potulnie głos na łaskawców, którzy ten sukces jej umożliwili. Festiwal uległości przerwie jedynie od czasu do czasu, wyżywając się co najwyżej na aktywistach klimatycznych. Dlatego powinniśmy trzymać kciuki za Serhija – młody kierowca przypomina Polakom o pięknie oporu, możliwości powiedzenia „nie” ciemiężycielom, nawet tym, którzy wydają się nieporównywalnie silniejsi, takim jak cyberkorpy, bezradne wobec nich państwo czy Krzysztof Stanowski.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Łukasz Łachecki
Łukasz Łachecki
Redaktor prowadzący, publicysta Krytyki Politycznej
Zamknij