Jak rząd Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego wypycha niezamożnych ludzi w bezdomność.
„Skrócić czas oczekiwania na mieszkanie” – tak brzmiał jeden z 21 postulatów gdańskich z 1980 r. Nigdy go nie zrealizowano. Zamiast tego zafundowano ludziom uwolnienie czynszów, prywatyzację mieszkań i eksmisję na bruk. Wśród milionów robotników, którzy w latach 80. odważnie strajkowali i domagali się zwiększenia dostępu do mieszkań, zapewne byli również ci później wyeksmitowani ze zlikwidowanych hoteli robotniczych lub ci, których jeszcze później popadali w biedę i wyrzucano ich z mieszkań. Niektórzy z nich tułali się pewnie po dworcach i noclegowniach, mając swój udział w statystykach informujących o liczbie osób, które poniosły śmierć z powodu mrozów. W niczym nie pomogło, że w Konstytucji RP zapisano prawo do mieszkania, bo nawet kiedy Trybunał Konstytucyjny postawił eksmisjom na bruk tamę, kolejne władze wprowadzały przepisy i znajdowały nowe sposoby, które umożliwiły tych eksmisji dalsze przeprowadzanie. I tego między innymi chce dzisiaj PiS.
Polska pisowska i niesolidarna?
W myśl prawa istnieje spory krąg osób, które na zasadzie wyjątku od reguły można eksmitować na bruk. Praktyka wskazuje, że wyjątki te są dość liczne. Jednak jeśli rząd Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego wprowadzi w życie swoje najnowsze pomysły, to uruchomi nimi falę eksmisji na masową wręcz skalę. Rząd zamierza uchylić przepisy, które chronią przed eksmisją donikąd dzieci, kobiety w ciąży, niepełnosprawnych, bezrobotnych, obłożnie chorych czy ubogich emerytów.
Żeby zrozumieć, co się będzie działo, gdy ten plan zostanie zrealizowany, wystarczy przypomnieć, jak było przed wprowadzeniem obligatoryjnej ochrony przed eksmisją na bruk dla najsłabszych. W samym tylko 1999 roku prosto na ulicę wyrzucono 6500 rodzin (w tym samym czasie, dla porównania, prawo do lokalu socjalnego uzyskało tylko 1700 rodzin). Wyrzucano dzieci wraz z lalkami i misiami, niszcząc ich dzieciństwo, wyrzucano niepełnosprawnych na wózkach, burząc ich wiarę w człowieka, wyrzucano obłożnie chorych, czasem umierających, odbierając im siłę do walki o życie. Wyroki, które to umożliwiały, wydawane były w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, a realizowali je komornicy – funkcjonariusze publiczni.
Ludzie, którzy stali się ofiarami tak drastycznej przemocy, zapewne nigdy nie zapomną i nie wybaczą.
Przepis, który usunąć chce PiS, zobowiązuje dziś sądy, by przyznawał lokale socjalne wszystkim tym, którzy bez pomocy państwa sobie nie poradzą. Mówi o tym ostatnie zdanie art. 14 ust. 4 ustawy o ochronie praw lokatorów i zobowiązuje sąd do przyznania lokalu socjalnego tym, którzy „nie mają gdzie zamieszkać”. Eksmisje dotyczą dziś głównie ludzi ekonomicznie i społecznie wykluczonych – tych, których społeczeństwo ma obowiązek przed bezdomnością chronić. Jako przestrogę mogę przytoczyć historię, która wydarzyła się podczas eksmisji w Mińsku Mazowieckim. Komornik, by wynieść na ulicę przewracającego się, konającego na nowotwór człowieka, kazał go przywiązać do krzesła. Zrobił to, bo pogotowie odmówiło wyświadczenia mu tego rodzaju przysługi, uważając to za niegodne i zakłócające spokój umierającego. To pokazuje, jaką znieczulicą i haniebnymi czynami zawsze i niezmiennie będzie owocowała realizacja postulatu szybkiej i prostej eksmisji.
Nowelizacja PiS-u zawiera inne, niweczące prawa lokatorów propozycje. Jednym z takich pomysłów jest destabilizacja najmu w mieszkaniach komunalnych poprzez wprowadzenie krótkotrwałych umów. Tymczasem w wyroku z roku 2000 Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że sytuacja prawna najemcy nie może być kształtowana w oderwaniu od ogólnych wskazań wynikających z prawa do mieszkania, które nakładają na państwo „obowiązek ochrony trwałości tytułu prawnego lokatorów do zajmowanego lokalu” (TK z dnia 12 stycznia 2000r. , sygn. P. 11/98). Innymi słowy, jeśli ustawodawca ma obowiązek chronić trwałość najmu lokalu mieszkalnego, to w największym stopniu powinność ta powinna być realizowana w zasobach mieszkaniowych własności publicznej.
Urzędnicy państwowi muszą mieć świadomość, jakiej ostrożności wymaga ustanawianie przepisów, których zadaniem jest ochrona konstytucyjnych praw obywateli. Przepisy regulujące gospodarowanie lokalami gminnymi realizują trzy odrębne konstytucyjne nakazy: służą zapobieganiu bezdomności, wdrażaniu budownictwa socjalnego i realizują ogólnie pojętą politykę sprzyjania zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli. Działania te powinny być skierowane do różnych kategorii lokatorów: tych doświadczających ubóstwa, takich, których nie stać na mieszkanie na wolnym rynku, choć inne potrzeby są w stanie zaspokoić samodzielnie, a także tych, którzy nie potrzebują niskiego czynszu, a jedynie stabilności najmu (tym ostatnim nie powinno się oferować możliwości korzystania z mieszkania po obniżonym czynszu). I to wystarczy – nie trzeba nikogo wyrzucać, destabilizować czyjegoś życia, zmuszać ludzi do zmiany środowiska, w którym dobrze się czują, co przecież może mieć duże znaczenie dla osób starszych, niedołężnych, a także dzieci.
Państwo PiS zdecyduje, kogo stać na mieszkanie…
PiS planuje wprowadzić do ustawy zmianę, wedle której to samorząd będzie decydował o tym, kto jest wystarczająco bogaty, by gmina mogła bez konsekwencji nie przedłużać z nim umowy najmu, co potem poskutkuje eksmisją. Tymczasem już dzisiaj kryteria ustanawiane przez niektóre samorządy, szczególnie w sytuacji dużego deficytu mieszkań, uniemożliwiają staranie się o mieszkanie komunalne osobom, które nie są w stanie zaspokoić swoich potrzeb mieszkaniowych na wolnym rynku. Tam, gdzie deficyt mieszkań samorządowych jest wyjątkowo duży, wysokość dochodu, który kwalifikuje do uzyskania pomocy mieszkaniowej, bywa niekiedy kuriozalnie niski.
Czasem wykluczone z możliwości uzyskania wsparcia są nawet zamożniejsze osoby bezdomne.
Po zmianie PiS samorządy będą odmawiały ponownego zawarcia umowy nawet z osobami, o których z góry da się powiedzieć, że jeśli nie będą mogły korzystać z mieszkań publicznych, z całą pewnością będą musiały zamieszkać na ulicy. Wziąwszy pod uwagę, że sąd będzie przecież zwolniony z obowiązku przyznania im uprawnienia do lokalu socjalnego, bo wykreśla się również obligatoryjną ochronę dla eksmitowanych zagrożonych bezdomnością, będzie to oznaczało, że państwo polskie, w majestacie ustanowionego prawa, wypycha niezamożnych ludzi w bezdomność.
Jest też powód natury ekonomicznej, dla którego nie warto tej nowelizacji wprowadzać: wprowadzenie umów czasowych i wyrzucanie z mieszkań komunalnych lokatorów o lepszej kondycji finansowej, by pozostawić w nich tylko bardzo niezamożne osoby, będzie oznaczało duże problemy z utrzymaniem zasobu. Już dzisiaj około 30% lokatorów nie płaci czynszu dłużej niż przez trzy miesiące. Gdyby zamiast odbierać mieszkania nieco tylko bardziej zamożnym lokatorom pozwolić im zostać i opłacać czynsz nieco niższy niż na wolnym rynku, to zasób ten, który zapewnia dach nad głową biednym, byłoby z czego utrzymać. Inaczej ci słabi i biedni z całą pewnością nie udźwigną sami tak dużych obciążeń finansowych i nie pokryją kosztów utrzymania budynków.
… i podniesie ci czynsz
Ciekawe, czy rząd Beaty Szydło myślał o społecznych konsekwencjach reformy, która proponuje podniesienie czynszów do 3% wartości stawki odtworzeniowej? W praktyce oznacza to, że lokatorzy 40-metrowego mieszkania w Warszawie zapłacą już ponad 600 zł samego, gołego czynszu. Taką kwotę opłacają dzisiaj lokatorzy zreprywatyzowanych kamienic.
Rozumiem, że w myśl projektu PiS-u w mieszkaniach komunalnych mają mieszkać tylko biedni, ale jednocześnie to oni mają ponosić wysokie opłaty najmu. Jeśli nie zapłacą, gmina wypowie im umowę najmu, a sąd wyeksmituje bez prawa do lokalu socjalnego. W ten oto sposób mieszkania komunalne będą w końcu stały puste: ci, których będzie stać na płacenie czynszu wylecą, bo są zbyt bogaci, natomiast ci, których nie stać, również zostaną usunięci, tyle że z innego powodu: bo są zbyt biedni. W ten sposób Narodowy Program Mieszkaniowy nie okaże się zbytnim sukcesem, bo zanim powstaną obiecane nowe mieszkania setki, a może i tysiące wywalonych wprost na ulice lokatorów będą zaludniały schroniska, noclegownie i dworce.
**
Agata Nosal-Ikonowicz, socjalistka, feministka. Prowadzi Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej.
**Dziennik Opinii nr 316/2016 (1516)